3 marca 2019

The Rider (Jeździec). Zaklinacz koni.

          Jeśli ktoś ma ochotę przenieść się w niesamowite plenery indiańskiego rezerwatu Pine Ridge w Dakocie Południowej i obejrzeć niezależny współczesny western, to gorąco polecam obraz Jeździec (The Rider) Chloé Zhao. Na tle wyżynnych krajobrazów Dakoty Południowej i niewyobrażalnie ogromnego tamtejszego nieboskłonu Chloé Zhao w intymny i niemalże paradokumentalny sposób prezentuje nam życie lokalnego zaklinacza koni oraz tytułowego jeźdźca na rodeo, Brady’ego Blackburna, który po feralnym wypadku i urazie głowy musi zmierzyć się ze swoim być albo nie być kowboja. W jego przypadku to pytanie o to, czy jest w stanie porzucić zawód, który właściwie wyssał z mlekiem matki. Bycie kowbojem i ujeżdżanie koni jest dla Brady’ego równoznaczne z oddychaniem powietrzem oraz życiem w rezerwacie. Rodeo jest jego marzeniem i drugą naturą jednocześnie.


          Chloé Zhao nakręciła Jeźdźca w indiańskim rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej z udziałem tamtejszych naturszczyków z plemienia Dakotów (Siuksów). W filmie nie znajdziemy ani jednego profesjonalnego aktora, wszystkie postaci w Jeźdźcu grają jakąś wersję samych siebie z realnego życia. The Rider jest niecodziennym współczesnym westernem, dramatem zbliżającym się wręcz do konwencji dokumentu. Chloé Zhao, amerykańska reżyserka chińskiego pochodzenia, pokazała swoje dzieło po raz pierwszy na festiwalu filmowym w Cannes w maju 2017 roku w sekcji Directors’ Fortnight. Obraz otrzymał aż pięć nominacji na Film Independent Spirit Awards w 2018 roku, w tym dla najlepszego filmu, za zdjęcia, montaż i za najlepszą reżyserię.


          Brady Blackburn (w prawdziwym życiu Brady Jandreau) żyje wraz z ojcem i autystyczną siostrą w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej. Blackburnowie są rodziną kowbojów, rodzice Brady’ego całe życie zajmowali się końmi i tak też swój życiowy cel postrzega sam główny bohater. Brady ma jednak kluczowy dylemat: po upadku z konia na rodeo i pęknięciu czaszki nie powinien ujeżdżać dalej koni ani nawet na nich jeździć. Brady jest urodzonym kowbojem oraz lokalną gwiazdą, ujeżdżanie ma we krwi, dlatego też pożegnanie z rodeo nie przyjdzie mu wcale łatwo.


          The Rider ma bardzo powolne tempo, reżyserka tego filmu wchodzi z kamerą w sam środek lokalnego życia i od wewnątrz przygląda się perypetiom kowbojskiej rodziny Blackburn’ów, których grają przedstawiciele rzeczywistej familii Jandreau, zamieszkującej teren rezerwatu i parającej się rodeo. Brady Jandreau czerpie ze swoich życiowych doświadczeń i niedawnego wypadku, kreując postać Brady’ego Blackburna kowboj odtwarza właściwie historię swojego życia oraz swój dylemat. Partnerują mu w tym ojciec, Wayne (Tim Jandreau), oraz siostra, Lilly (Lilly Jandreau). Przyjaciele i znajomi to również prawdziwi kowboje z Dakoty Południowej, grający wersje samych siebie w filmie Chloé Zhao. W tym sensie reżyserka zbliża się w swoim dziele do dokumentalnej formuły, niezwykle wiarygodnie portretując życie współczesnych kowbojów. Wystarczy chociaż przywołać scenę oswajania i ujeżdżania dzikiego konia przez Brady’ego, aby zrozumieć i docenić magię zaklinania koni, która tutaj dokonuje się wprost na naszych oczach. Jeździec wymaga odrobiny cierpliwości i czasu na zanurzenie się w jego specyficzny, powolny rytm. Gdy jednak znajdziemy rytm oraz tempo tego obrazu, historia Brady’ego odpłaci nam wzruszeniem i autentycznością doznania.


          Jeździec zdumiewa nie tylko szczerością emocji oraz doświadczenia. Fenomenalne zdjęcia w tym filmie to zupełnie osobna historia. Ogrom oraz majestatyczność nieba w Dakocie Południowej, piękno tamtejszych Wielkich Równin i lokalna kowbojska kultura rodeo wydają się być nierozerwalnie ze sobą złączone. Trudno wyobrazić sobie jedno bez drugiego. I jest tak, jak mówi Brady Blackburn w jednej ze scen: tak jak przeznaczeniem konia jest przemierzać prerie, tak przeznaczeniem kowboja jest na nim jeździć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz