28 października 2017

A Ghost Story. Teoria wiecznego powrotu.

          Całe nasze życie dokądś wracamy. Powracamy do rodzinnej miejscowości, do własnych rodziców, do przyjaciół, ukochanych, ulubionych książek, płyt, filmów, seriali. Cała nasza egzystencja w dorosłym życiu staje się mimowolnie nieustannym powrotem do tego, czego zaznaliśmy w dzieciństwie i młodości, do najlepszych ludzi, miejsc i doświadczeń z przeszłości. Najczęściej są to jednak powroty rozgrywające się tylko w naszej głowie. Powracamy jedynie we wspomnieniach, aby na nowo wskrzesić dawno już nieżyjących lub całkiem odmienionych ludzi, albo choćby odtworzyć z pamięci wygląd pradawnej krainy dzieciństwa.  W A Ghost Story Davida Lowery’ego główny bohater jako duch powraca do domu, w którym spędził najlepsze chwile ze swoją żoną. Nie rusza się stamtąd ani po wyprowadzce ukochanej, ani nawet po wyburzeniu budynku. Na wieki pozostaje przypisany do miejsca, które sobie wybrał i które było świadkiem najlepszych lat w jego życiu. A Ghost Story to filmowy poemat o niewiarygodnej mocy przywiązania.


          David Lowery napisał scenariusz do A Ghost Story zainspirowany własnym kryzysem egzystencjalnym i melancholią. W rezultacie powstał bardzo cichy oraz skromny dramat o niesamowitej wręcz sile rażenia, który podbił serca krytyków i publiczności już w trakcie swojej premiery na Sundance Film Festival w styczniu 2017 roku. Lowery wyreżyserował wcześniej bardzo dobrze również przyjęty na Sundance Wydarzyło się w Teksasie (Ain’t Them Bodies Saints), klimatyczny i romantyczny zarazem dramat kryminalny z 2013 roku, którego para głównych aktorów, Casey Affleck oraz Rooney Mara, powraca w A Ghost Story, aby znów wcielić się w parę tragicznie rozdzielonych kochanków.


          C. (Casey Affleck) oraz M. (Rooney Mara) są młodym małżeństwem, żyjącym w starym domu gdzieś na przedmieściach Dallas w Teksasie. C., muzyk i kompozytor, ginie w wypadku samochodowym nieopodal swojego domu. Podnosi się jednak ze szpitalnego łóżka i z prześcieradłem przykrywającym całe jego ciało (za wyjątkiem dwóch dziur na oczy) powraca do domu, aby czuwać nad pogrążoną w żałobie żoną. Duch C. staje się niemym świadkiem wszystkiego tego, co dzieje się z jego dawnym miejscem zamieszkania przez setki kolejnych lat. Pomimo jednak wyprowadzki żony i wyburzenia budynku, duch C. pozostaje w tym samym miejscu, aż czas zatacza pętlę i w charakterze biernego obserwatora dane jest mu na nowo przeżyć całą przeszłość. Jak wszystko na tym świecie, tak również wieczne oczekiwanie ducha C. znajdzie jednak swój ostateczny koniec.


          Wbrew tytułowi i plakatowi do filmu A Ghost Story nie jest idealnym horrorem na Halloween. Obraz nie jest w ogóle horrorem, to raczej jedyny w swoim rodzaju romantyczno-fantastyczny dramat, który, wychodząc z najbardziej obiegowych i uniwersalnych wyobrażeń o życiu pośmiertnym, porusza najbardziej ludzkie problemy miłości, samotności i przemijania. David Lowery stworzył scenariusz do filmu pod silnym wpływem melancholii oraz tęsknoty za konkretnym miejscem w Teksasie. Aura melancholii i niezwykle silnego przywiązania do jednej konkretnej przestrzeni dominuje w A Ghost Story. Całą historię oglądamy z perspektywy uwięzionego między światami ducha C., który nie chce odejść i opuścić ukochanej kobiety, a jeszcze bardziej nie chce porzucić swojego dawnego miejsca na świecie. Zamknięcie i przypisanie do ograniczonej przestrzeni podkreśla kadr filmu: małe, ciasne i kwadratowe pudełko, które przenosi na widza klaustrofobię oraz kondycję niemego obserwatora wydarzeń, będące udziałem protagonisty całej historii. Bardzo długie ujęcia w filmie (choćby to z Rooney Mara jedzącą w nieskończoność wegańską tartę czekoladową) ukazują z kolei piekło bezsilności i czyściec smutku w jednym: duch głównego bohatera nie może niczego zmienić, może tylko biernie przyglądać się temu, jak powoli rozpada się cały znany mu świat. Obserwuje nowych lokatorów, ich posiłki, imprezy, rozmowy o życiu, przemijaniu i naturze czasu. Staje się wreszcie ekspertem w tej ostatniej materii, powracając do początku i na nowo w czasowej pętli stając się świadkiem swojej własnej historii.


          A Ghost Story jest opowieścią nie tylko o powrocie, ale też i o czekaniu. Na co? Na to pytanie nie potrafi chyba sobie odpowiedzieć nawet sam główny bohater. Wiemy tylko, że czeka. Domyślamy się też, że nigdy się nie doczeka, bo nie po to się tutaj znalazł. Białe prześcieradło jest w filmie świadomą kliszą, po trosze ironiczno-komicznym banałem, ale w znakomity sposób podkreśla inność oraz obcość tytułowego ducha. Nie należy on do tego świata, to już nie jest jego miejsce, ale pomimo tego on wciąż tutaj tkwi i obserwuje. Takie przedstawienie czyni z niego figurę tyleż śmieszną, co żałosną i godną najgłębszego współczucia. Tak jak bezmierny jest ocean czasu, w którym porusza się duch, tak nieskończona jest jego samotność, nieograniczony smutek i niewymowna bezsilność. Po seansie A Ghost Story długo nie można opędzić się od uczucia przemożnej oraz wszechogarniającej melancholii. Czasami, zamiast nieustannie powracać i czekać, może lepiej po prostu zapomnieć.


14 października 2017

The Big Sick (I tak cię kocham). Rasowy rom-com.

          Ja cię kocham, a ty w śpiączce… - tak można byłoby w jednym zdaniu streścić fabułę The Big Sick, najlepszej amerykańskiej komedii romantycznej 2017 roku. Obraz Michaela Showaltera stanowi ciekawe odświeżenie tego zblazowanego i całkowicie oderwanego od rzeczywistości gatunku filmowego. Reanimacja rom-comu dokonuje się tu głównie poprzez sięgnięcie do rzeczywistych ludzkich doświadczeń i oparcie scenariusza na prawdziwej miłosnej historii. Jakby tego było jeszcze mało, scenariusz I tak cię kocham jest dziełem pary, która historię tę naprawdę przeżyła i postanowiła przerobić ją na filmowy materiał. Projekt okazał się pełnym sukcesem, a film The Big Sick dołączył do grona niezależnych komedii romantycznych, które obowiązkowo należy zobaczyć.


          I tak cię kocham wyreżyserował Michael Showalter według scenariusza napisanego wspólnie przez Emily V. Gordon i aktora Kumaila Nanjiani’ego, prywatnie małżeńskiej pary, która opowiedzianą w filmie historię własnego poznania i miłości przeżyła na własnej skórze w 2007 roku. Film pokazany został po raz pierwszy na Sundance w 2017 roku i z miejsca spotkał się z powszechnym uznaniem. Dystrybutorzy na tymże festiwalu prześcigali się wprost w ofertach zakupu praw do jego kinowego rozpowszechniania. Dużą rolę w powstaniu tego obrazu miał nie kto inny, jak sam Judd Apatow, reżyser i producent niezliczonej ilości udanych amerykańskich komedii, nie tylko romantycznych zresztą. To on najpierw nakłonił Gordon i Nanjiani’ego do napisania wspólnie scenariusza (nominacja do Oscara), a potem cały obraz wyprodukował.  Reżyser filmu natomiast, Michael Showalter, zrobił wcześniej udany Hello, My Name Is Doris (Cześć, na imię mam Doris, 2015), komediodramat z Sally Field w głównej roli, która wciela się w tym filmie w 60-latkę beznadziejnie zadurzoną w swoim 30-letnim koledze z pracy… Przy tak doświadczonym w komedii i romansie zespole musiało po prostu powstać nieprzeciętne dzieło.


          W I tak cię kocham aktor Kumail Nanjiani (znany między innymi z serialu HBO Dolina Krzemowa) wciela się w samego siebie, czyli komika pakistańskiego pochodzenia, który na jednym ze swoich show poznaje Emily (graną przez Zoe Kazan), młodą i urodziwą studentkę. Między parą zaczyna iskrzyć, niestety na przeszkodzie rodzącemu się uczuciu stają kulturowe różnice oraz tajemnicza choroba Emily, która doprowadza ją do stanu farmakologicznej śpiączki. W tym momencie próby Kumail musi zdecydować czy będzie wiernie trwał przy łożu chorej, czekając na jej powrót do przytomności, czy raczej spełni matrymonialne oczekiwania własnych rodziców i znajdzie sobie wreszcie pakistańską żonę.


          W historii związku Kumaila oraz Emily niemałą rolę odegrali rodzice obojga. W The Big Sick rzeczywiste postaci rodzicieli pary interpretowane są przez zawodowych aktorów, którzy kreują w filmie bardzo barwne oraz soczyste charaktery. Rodziców Emily zagrali Holly Hunter i Ray Romano. Małżeństwo przybywa z Karoliny Północnej do Chicago, żeby czuwać nad przebywającą w szpitalu w śpiączce córką, i dopiero wtedy poznaje Kumaila. Ich początkowa relacja jest niezwykle napięta, rodzice Emily wiedzą bowiem o wszystkich nieprzyjemnych detalach z ich miłosnej historii, ponadto to Kumail pod ich nieobecność wyraził zgodę na wprowadzenie ich córki w stan farmakologicznej śpiączki… Napięcie jednak opada, gdy tylko para decyduje się obejrzeć komediowy stand-up Kumaila, spędzając z nim coraz więcej czasu poza samym szpitalem. Sporo humoru rodem z Bollywood zapewniają z kolei rodzice samego Kumaila, w których wcielają się Anupam Kher oraz Zenobia Shroff. Para ma obsesję na punkcie islamskiej wiary syna, za wszelką cenę i dość nachalnie próbując mu znaleźć odpowiednią pakistańską wybrankę. Instytucja aranżowanego małżeństwa przybiera w I tak cię kocham formę niemalże komediowego skeczu, wygrywanego wielokrotnie i za każdym razem równie śmiesznego. The Big Sick znakomicie udowadnia tezę, że to kulturowe różnice między różnymi narodowościami bawią najbardziej, nigdy się właściwie nie starzejąc.


          Największym atutem I tak cię kocham jest przeniesienie na ekran rzeczywistej, słodko-gorzkiej historii romantycznej, która równie przekonująco wygrywa akcenty komediowe, jak i te dramatyczne. Dramatu bowiem w tej romantycznej w końcu komedii nie brakuje, żeby tylko przywołać ciężką chorobę i śpiączkę głównej bohaterki. I tak cię kocham czerpie z autentycznej historii, przez co przeszkód na drodze do spełnionej miłości jest wyjątkowo dużo, a wszystkie z ogromnym potencjałem zakończenia tego świeżego i kruchego uczucia. Już same kulturowe różnice między Kumailem a Emily budują między nimi solidną ścianę, brak akceptacji związku ze strony religijnych i tradycjonalistycznie nastawionych rodziców Kumaila od początku kładzie się cieniem na przyszłości pary. Nie potrzeba wcale ciężkiej choroby Emily, aby skutecznie podważyć sens istnienia tej miłości. Historia skończyła się ostatecznie dobrze, ale The Big Sick pokazuje, że szczęśliwe zakończenie w życiu może być tylko o włos od tragicznego finału. Kumail Nanjiani i Emily V. Gordon przez całe trzy lata pisali scenariusz do I tak cię kocham, chociaż w zasadzie niczego nie musieli wymyślać. Zestawiając z The Big Sick inne współczesne amerykańskie komedie romantyczne, mam silne przekonanie, że napisanie scenariusza do hollywodzkiego rom-comu nie może zajmować więcej niż trzy godziny…