20 maja 2018

Please Give (Daj, proszę). Co nas ściąga w dół.

          Please Give to czarna komedia Nicole Holofcener o poczuciu winy i o wszystkich tych pomniejszych rzeczach, które skutecznie zatruwają nam nasze codzienne życie. Film zaludnia cała menażeria nowojorskich charakterów, którym zawsze czegoś brakuje do szczęścia. Kate (Catherine Keener) i Alex (Oliver Platt) to małżeństwo prowadzące sklep z antykami. Kate odczuwa obsesyjne poczucie winy za każdym razem, kiedy widzi na ulicy osobę bezdomną. Alex przeżywa swój kryzys wieku średniego, z nieczystym sumieniem zdradzając żonę z młodszą kobietą. Ich dorastająca córka, Abby (Sarah Steele), nie może pogodzić się ze swoją nadwagą i trądzikiem na twarzy. Ich 90-letnia sąsiadka, Andra (Ann Morgan Guilbert), to wredna suka, chłodna i niewdzięczna wobec dwóch opiekujących się nią dorosłych wnuczek, Rebeki (Rebecca Hall) i Mary (Amanda Peet). Rebecca przechodzi przez piekło internetowych randek, a mieszkająca z nią starsza siostra Mary nie może zapomnieć o swoim byłym i jego nowej dziewczynie. Reżyserka Daj, proszę umiejętnie i z wyczuciem prowadzi swoich bohaterów, połączonych więzami krwi lub zwykłej znajomości, po krętych korytarzach labiryntu niespełnienia. Please Give to pierwszorzędna komedia charakterów, w której każda postać prowadzi na co dzień swoją nierówną walkę z tym, co ściąga ją w dół.


          Nicole Holofcener to amerykańska reżyserka i scenarzystka, znana ze swoich małych, niezależnych filmowych dzieł, w których z niezwykłą bystrością komentuje słodko-gorzką rzeczywistość międzyludzkich relacji, dorzucając do tego niejedną społeczno-ekonomiczną obserwację na temat współczesnej Ameryki. Holofcener znana jest ze swojej współpracy z aktorką Catherine Keener, która zagrała we wszystkich pięciu jej dotychczasowych filmach, poczynając od Walking and Talking (Rozmawiając, obmawiając…, 1996), poprzez Lovely & Amazing (Pięknie i jeszcze piękniej, 2001), a na Friends with Money (Przyjaciele z kasą, 2006) i Enough Said (Ani słowa więcej, 2013) kończąc. W Daj, proszę rewelacyjna jak zawsze Catherine Keener zagrała centralną postać zafiksowanej na punkcie bezdomnych Kate. Please Give, napisany i wyreżyserowany w całości przez Holofcener, pokazany został premierowo na festiwalu Sundance w styczniu 2010 roku, a następnie poza konkursem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w tym samym roku.


          Daj, proszę rozgrywa się w całości we współczesnym Nowym Jorku, gdzie ceny nieruchomości osiągają niespotykane nigdzie indziej w Ameryce szczyty. Mają tego pełną świadomość Kate i Alex (grani odpowiednio przez Catherine Keener i Olivera Platta), którzy już nie mogą się doczekać, aż umrze ich 90-letnia sąsiadka, Andra (Guilbert), a oni będą mogli powiększyć swoje mieszkanie o jej cztery kąty. Małżeństwo Kate i Alexa dobrze prosperuje i może pozwolić sobie na dwa apartamenty dzięki swojemu sklepowi z antykami, specjalizującemu się w meblach vintage z lat 50-tych ubiegłego wieku. Bardzo dobry status ekonomiczny jest jednak źródłem nieustającego poczucia winy u społecznie świadomej Kate, u której wyrzuty sumienia przyjmują wręcz postać obsesji. Nieustannie rozdaje pieniądze bezdomnym na ulicy, interesuje się wolontariatem wśród potrzebujących, wreszcie zaprasza do siebie na kolację wredną sąsiadkę i jej dwie opiekujące się nią wnuczki, Mary i Rebekę, a wszystko to po to, aby ukoić bezdenne poczucie winy…


          Kolacja, która jest jednocześnie przyjęciem urodzinowym dla 91-letniej Andry, ma być sposobem na załagodzenie ogólnego towarzyskiego dyskomfortu, wynikającego z faktu, że sąsiedzi-gospodarze czekają właściwie na śmierć żyjącej obok staruszki, aby móc rozpocząć wyburzanie ścian, renowację i połączenie obu mieszkań. Mają tego świadomość obie wnuczki wiekowej Andry, Rebecca (Rebecca Hall) i Mary (Amanda Peet), które również dostają zaproszenie na kolację do sąsiadów babki. Wyjściowa sytuacja jest więc delikatna, a w powietrzu w mieszkaniu tej nowojorskiej kamienicy unosi się niewyartykułowany wyrzut ze strony gości i jeszcze bardziej niewypowiedziane poczucie winy ze strony gospodarzy. Scenopisarski i reżyserski talent Holofcener objawia się najpełniej w scenach takich jak ta, kiedy ludzie pod presją i w obliczu towarzyskiego dyskomfortu mówią rzeczy, których mówić nie wypada. Nie jest to w każdym razie żadnym problemem dla podeszłej Andry, która całe swoje życie była zimną suką i w obliczu zgrzybiałej starości nie ma zamiaru zmieniać swoich życiowych nawyków, do których zalicza się mówienie prawdy prosto w twarz, szczególnie chętnie wtedy, kiedy jest to prawda z gatunku tych bolesnych. Staruszka wali więc prosto z mostu, a reszta towarzystwa musi popijać winem (względnie bourbonem) powstały w ten sposób niesmak.


          Please Give to czarna komedia, względnie komediodramat, z ewidentnym społecznym zacięciem, nieobcym twórczości Nicole Holofcener. Na pierwszy plan filmu wysuwa się tu poczucie winy lepiej sytuowanych (przypadłość Kate) w obliczu bezdomności i nędzy tuż za rogiem. Abby, córka Kate, komentuje z ironią, że jej matka próbuje zbawić świat, trafnie dając do zrozumienia, że jest to niemożliwe, a w pewnych sytuacjach wręcz śmieszne, tak jak zabawny jest widok bezdomnej ze szminką Chanel na ustach. Poczucie winy Kate niczego nie zmieni na lepsze, zaburza tylko jej dobrostan i relacje z najbliższymi, którzy wcale nie podzielają jej altruistycznych ciągot. Kate tak bardzo jest zafiksowana na punkcie obcych, którym wiedzie się gorzej, że nie rozumie frustracji własnej córki ani nie podejrzewa zdrady męża. Palące poczucie winy Kate staje się jedną z tych pozornie drobnych rzeczy, które wcale nie czynią nas lepszymi, ale konsekwentnie zaburzają nasze postrzeganie rzeczywistości, ściągając nas w dół i zatruwając od środka, dzień za dniem.


6 maja 2018

Brad’s Status. Problemy pierwszego świata.

          Brad Sloan (Ben Stiller) prowadzi komfortowe życie przedstawiciela amerykańskiej klasy średniej, ma kochającą żonę, Melanie (Jenna Fischer), oraz utalentowanego muzycznie syna, Troya (Austin Abrams). Brad mieszka w Sacramento (Kalifornia) i jest właścicielem dobrze prosperującej organizacji typu non-profit, która jest jednocześnie spełnieniem jego idealistycznych marzeń z czasów młodości. Wyjazd z synem do Bostonu, celem wyboru przez tego ostatniego odpowiedniego dla siebie college’u, staje się dla Brada źródłem narastającej obsesji odnośnie własnego statusu i pozycji w społeczeństwie w porównaniu do osiągnięć jego uniwersyteckich przyjaciół. To, co na początku wygląda jak niewinna obsesja i rachunek ze swojego dotychczasowego życia, przeradza się stopniowo w prawdziwy kryzys wieku średniego, graniczący z nerwowym załamaniem. Brad’s Status jest trafiającą w punkt ciętą i inteligentną satyrą, pod pozorem obsesji i kryzysu wieku średniego tytułowego bohatera ośmieszającą problemy pierwszego świata oraz amerykańskie wyobrażenia o prawdziwym życiowym sukcesie.


          Reżyserem i jednocześnie autorem scenariusza do komediodramatu Brad’s Status jest Mike White, twórca znany ze znakomitego serialu HBO Enlightened (Iluminacja) z Laurą Dern w głównej roli, a także z licznych scenariuszy do wielu niezależnych produkcji, w tym do filmów takich jak Chuck and Buck (2000), The Good Girl (Życiowe rozterki, 2002) oraz ostatnio Beatriz at Dinner (Beatriz na kolacji, 2017), wszystkich trzech nota bene wyreżyserowanych przez Miguela Artetę. Brad’s Status miał swoją premierę na festiwalu filmowym w Toronto we wrześniu 2017 roku, w tym samym też miesiącu wprowadzony został na ekrany kin w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Po raz kolejny w Brad’s Status Mike White pokazał swój nieprzeciętny talent w kreowaniu ostrej społecznej satyry, rozprawiającej się bezlitośnie z amerykańskim kultem sukcesu.


          Brad (idealnie obsadzony Ben Stiller) jest dobiegającym 50-tki przedsiębiorcą i właścicielem własnej organizacji non-profit z Sacramento w Kalifornii. Żyje na poziomie, praca jest przedłużeniem jego młodzieńczego idealizmu, dodatkowo ma wspierającą go żonę, Melanie (znana z serialu The Office Jenna Fischer), oraz utalentowanego muzycznie syna, Troya (świetny Austin Abrams, którego zrelaksowany performans stanowi znakomitą i bardzo potrzebną antytezę w stosunku do spiętej oraz neurotycznej kreacji samego Stillera). Podróż z synem do Bostonu w ramach wizytacji uniwersytetów na Wschodnim Wybrzeżu budzi jednak w Bradzie prawdziwe demony obrachunku z dotychczasowym życiem. Czy osiągnąłem sukces? A może jestem porażką? Jak wypadam na tle swoich rówieśników? Może należało skupić się na robieniu pieniędzy zamiast realizacji idealistycznych wyobrażeń? Gdzie podziały się moje ambicje?... Takie pytania nie dają w nocy zasnąć Bradowi, podczas gdy oczami wyobraźni widzi dużo lepsze życie swoich dawnych uniwersyteckich przyjaciół.


           Ci dawni kompani Brada z czasów college’u to Craig (Michael Sheen), wykładowca na Harvardzie, polityk i komentator pracujący w Białym Domu, Jason (Luke Wilson), biznesmen i właściciel dobrze prosperującego funduszu hedgingowego, Billy (Jemaine Clement), który zdążył już sprzedać swoją technologiczną firmę i wiedzie dostatnie życie na przedwczesnej emeryturze na Hawajach, oraz Nick (Mike White), hollywoodzki reżyser. Porównując swoje życie do statusu i osiągnięć swoich znajomych rówieśników Brad przychodzi do wniosku, że do niczego właściwie nie doszedł, gubiąc gdzieś po drodze wszystkie swoje niegdysiejsze ambicje. Narastająca obsesja Brada zaczyna niepokoić jego syna, Troya, który zaczyna podejrzewać u ojca objawy nerwowego załamania. Z błędnego koła własnych myśli i ciągłego porównywania swojej kariery względem sukcesów innych wyrywa Brada przypadkowa znajomość z Ananyą (świetna Shazi Raja), znajomą swojego syna. Ananya trafnie daje Bradowi do zrozumienia, że taka rywalizacja o status białych, uprzywilejowanych mężczyzn w kapitalistycznym świecie legła u podstaw kolonializmu, ale też opresji kobiet i degradacji środowiska. Grany przez Stillera neurotyczny bohater nie potrafi docenić własnych osiągnięć, swojego dobrego życia i wspaniałej rodziny. Jego umysł zatruwają nieustannie wyobrażenia o tym, jak to jego dawni kompani z college’u mają dużo lepiej. Jak się szybko zresztą okazuje, są to jednak tylko wyolbrzymione i podkolorowane projekcje, zrodzone w wyobraźni Brada na podstawie zdjęć i komentarzy z mediów społecznościowych. Brad, podobnie jak wielu z nas na co dzień, padł ofiarą społecznościowej depresji, fałszywie zakładając, że zdjęcia i posty naszych przyjaciół z Facebooka mówią prawdę o ich rzeczywistym życiu.


          Satyra w Brad’s Status najdotkliwiej uderza w amerykański kult sukcesu i typowo kapitalistyczne przekonanie, że to ilość nagromadzonych pieniędzy i dóbr, czyli nasz materialny status, decydują ostatecznie o naszym sukcesie lub o naszej życiowej porażce. Społeczny i ekonomiczny status staje się w tym toku myślenia miernikiem naszej kariery. Nietrudno zatem na tej podstawie dojść do wniosku, że 99 procent ludzkości powinna czuć się nieszczęśliwa, porównując swoje możliwości do zasobów i zamożności najbogatszego 1 procenta… W tę pułapkę zestawiania siebie z możnymi tego świata wpada w filmie Mike’a White’a Brad, żyjąc bardziej wyobrażeniami o życiu i sukcesie innych niż rzeczywistą wiedzą z pierwszej ręki na ten temat. Z czasem Brad przekonuje się zresztą, że życie dawnych przyjaciół wcale nie jest tak kolorowe i szczęśliwe, jakby wynikało z gromadzonego w mediach społecznościowych dossier. Otrzeźwiany przez żonę, syna i wreszcie bystrą Ananyę, Brad do końca nie potrafi jednak otrząsnąć się ze swojego kryzysu i w pełni docenić to, co ma. 50-tka na karku i wysyłanie dzieci na uniwersytet to chyba ten wiek, w którym robimy zazwyczaj rachunek naszego życia i sprawdzamy dokąd zaprowadziły nas nasze ambicje lub ich brak. Postać neurotycznego i obsesyjnego Brada bardzo przypomina inne niezależne kreacje Bena Stillera, głównie te z dwóch filmów Noah Baumbacha, w których Stiller zagrał główne role: Greenberga i Tej naszej młodości (While We’re Young). Amerykańskie kino niezależne w kontrze do wysokobudżetowych produkcji z Hollywood woli za swój temat brać porażkę aniżeli powodzenie. I chwała mu za to. Bohater Brad’s Status osiągnął w naszych oczach sukces, a czuje się jak nieudacznik. To jest właśnie ten główny problem pierwszego świata.