Jeden z najbardziej porażających filmów o
uzależnieniu. Doskonały i innowacyjny pod względem formalnym jest Requiem dla snu filmem emocjonalnie
przejmującym oraz wizualnie hipnotyzującym. Czwórka protagonistów obrazu
Aronofsky’ego zmaga się z uzależnieniem, które w filmie niejedno ma imię. Może
to być heroina, ale równie dobrze można się uzależnić od telewizji, cukru lub
leków odchudzających. Dociekliwa kamera ambitnego reżysera towarzyszy bohaterom
filmu w ich drodze ku fizycznej i psychicznej degrengoladzie, nie oszczędzając nam
naturalistycznych aspektów całego procesu. Rytmizująca wizualny przekaz muzyka
Clinta Mansella, w wykonaniu niezrównanego Kronos Quartet, otwiera przed nami
wrota piekieł dla uzależnionych. Po takiej wyprawie z bohaterami filmu na samo
dno, dwa razy zastanowimy się, zanim weźmiemy do rąk (lub ust) jakąkolwiek
używkę.
Requiem for a Dream jest drugim pełnometrażowym
obrazem wybitnego amerykańskiego reżysera Darrena Aronofsky’ego, następnym po
jego znakomitym debiucie, czyli filmie Pi
z 1997 roku. Aronofsky napisał scenariusz filmu do spółki z Hubertem Selby’m
Juniorem, na podstawie jego powieści z 1978 roku pod tym samym tytułem. Ten psychologiczny dramat został premierowo
pokazany na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju 2000 roku. Tak samo jak Pi Requiem for a
Dream jest filmem wizualnie oryginalnym, jednocześnie zaś poszukującym i
szokującym. Jego portret zmagających się z ciężkim uzależnieniem bohaterów jest
zarazem subiektywny i wzruszający, jak i obiektywny oraz bezlitosny. Szczególne
uznanie w filmowym świecie zyskała aktorka Ellen Burstyn za swoją zapierającą
dech w piersiach kreację Sary Goldfarb, starszej kobiety uzależnionej od telewizji
i tabletek odchudzających. Ellen Burstyn była za tę rolę nominowana do Oscara i
Złotego Globu w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. W jednym z wywiadów
Burstyn przyznała, że uważa tę rolę za najwybitniejszą w swojej aktorskiej
karierze. Jej pełen pasji monolog o tym, jak to jest być starą, samotną i nikomu
już niepotrzebną, to najbardziej wzruszająca w filmie scena.
Requiem dla snu to kronika historii
uzależnienia jego czwórki głównych bohaterów. Harry (Jared Leto) i Tyrone
(Marlon Wayans) to najlepsi przyjaciele, obaj uzależnieni od narkotyków i
zarabiający na ich rozprowadzaniu. Uzależniona od heroiny jest też dziewczyna Harry’ego,
Marion (w tej roli Jennifer Connelly). Piekielny krąg uzależnienia w filmie
zamyka dobroduszna i naiwna Sara Goldfarb (rzucająca na kolana Ellen Burstyn),
owdowiała matka Harry’ego, która od uzależnienia od cukru i telewizji
przechodzi w ekspresowym tempie do uzależnienia od leków odchudzających,
przepisanych jej przez szemranego lekarza. Protagoniści obrazu
Aronofsky’ego, pomimo że blisko ze sobą powiązani, są tak naprawdę beznadziejnie
samotni, i każde na swój własny, pełen desperacji sposób stacza się w dół po
równi pochyłej psychofizycznej autodestrukcji.
Tak jak
debiut Darrena Aronofsky’ego, głośny Pi,
jest Requiem dla snu obrazem formalnie
bardzo pomysłowym i przez to jeszcze bardziej zapadającym w pamięć. Ciągle poszukujący
oryginalnych wizualnie rozwiązań, reżyser wykorzystuje w filmie bardzo krótkie
ujęcia, przeskakując bardzo szybko od jednego kadru do drugiego. Taka technika
nazywana często bywa hip-hop’owym montażem i służy głównie przyspieszonemu
ukazaniu pewnego procesu (w filmie stosowana jest obok także używanej fotografii
poklatkowej). W Requiem for a Dream taki
montaż obrazuje użycie narkotyków i ich bezpośredni wpływ na ludzki organizm. Aby
spojrzeć na świat z perspektywy bohaterów filmu, Aronofsky używa częstych
zbliżeń kamery, nieraz przytwierdzonej bezpośrednio do ciała aktora. W ten
właśnie sposób ukazywane są wszystkie stany umysłu: fantazje, lęki i
halucynacje filmowych postaci, będących pod wpływem narkotyków. Z kolei aby
odejść od subiektywizacji percepcji i wrócić do bardziej obiektywnego
postrzegania rzeczywistości, kamera oddala się od swoich protagonistów,
przyjmując pozycję zdystansowanego obserwatora. Aronofsky używa również często
tzw. podzielonego ekranu (split-screen),
który pozwala mu w filmie ukazać skalę osamotnienia i dystansu między głównymi
bohaterami, którzy choć są fizycznie bardzo blisko siebie i mogliby zmieścić
się w jednym kadrze, mają do dyspozycji tylko połowę ekranu, tak jakby przemawiali
do siebie z dwóch różnych, pozornie tylko się rozumiejących światów (tak jest w jednej z pierwszych scen rozmowy Sary i Harry'ego przez zamknięte drzwi, albo podczas konwersacji Harry'ego z Marion w łóżku). I
wreszcie rolę nie do podważenia odgrywa w filmie muzyka, skomponowana przez
stałego współpracownika reżysera, Clinta Mansella, i zagrana przez wybitny
kwartet smyczkowy Kronos Quartet. Hipnotyzująca ścieżka dźwiękowa nadaje
filmowi rytm, pozwalając nam nadążyć za szybko zmieniającymi się kadrami aż do
samej, bardzo emocjonującej kulminacji.
Polski
przekład Requiem for a Dream nie jest
do końca adekwatny. W oryginale (zarówno w powieści, jak i w filmie) chodzi
bardziej o ‘marzenie’ niż o ‘sen’ i jest to gra z bardzo popularnym określeniem
american dream. Bohaterzy obrazu mają
swoje marzenia, fantazje, każdy chce coś osiągnąć. Harry i Marion pragną
zarobić na własny odzieżowy biznes, Sara marzy o wystąpieniu w telewizyjnym
show. Marzenia te się jednak nie spełniają i nie mogą się spełnić, w zamian
dostajemy wizualizacje fantazji i halucynacji protagonistów, będących pod wpływem
narkotyków. To narkotyki właśnie doprowadzają do krachu marzeń bohaterów Requiem dla snu, stanowiąc dla nich zarazem
marną osłodę przegranego życia. Aronofsky zdaje się pytać, czym tak naprawdę
jest uzależnienie i co do niego prowadzi. American
dream może być celem oraz nieuchwytnym marzeniem, ale może też stać się
przyczyną uzależnienia lub jego nieodłącznym towarzyszem. W każdym z nas tkwi
takie marzenie, taki sen. Jego śmierć zaś przyjmuje czasem tak spektakularną i
przerażającą formę jak właśnie w Requiem
dla snu.