17 lutego 2018

Good Time. Neonowa odyseja.

          Good Time rozpoczyna się i kończy dwiema różnymi scenami terapii dla osób dotkniętych ułomnością rozwojową, w której uczestniczy Nick Nikas (w tej roli jeden z reżyserów filmu, Benny Safdie). Nick nie jest jednak głównym bohaterem obrazu: pierwsze skrzypce w Good Time gra jego starszy brat, Connie Nikas (rewelacyjny Robert Pattinson), który przez cały czas trwania filmu w mocno kontrowersyjny sposób manifestuje swoją braterską miłość i troskę o dotkniętego niedorozwojem brata. Zaczyna więc od wyciągnięcia go na siłę z terapii i obrabowania przy jego pomocy lokalnego banku. Od tego momentu sprawy mają się już tylko gorzej, a znakomicie zagrany przez Pattinsona Connie Nikas przeżyje na naszych oczach całonocną, skąpaną w światłach ulicznych neonów odyseję po zimowym Nowym Jorku. A wszystko to w imię tej dziwnej braterskiej miłości, która dla Connie’go Nikasa stanie się początkiem spirali upadku.


          Good Time jest reżyserskim dziełem dwojga braci: Benny’ego i Josha Safdie, niezależnych twórców, którzy swoje filmy robią zazwyczaj w tandemie (podobnie jak choćby bracia Michael i Mark Polish). Scenariusz tego kryminalnego dramatu jest owocem współpracy Josha Safdie i Ronalda Bronsteina. Good Time zakwalifikował się do głównego konkursu festiwalu filmowego w Cannes i tamże miał swoją międzynarodową premierę w maju 2017 roku. Obraz doceniono przede wszystkim za rewelacyjną grę Roberta Pattinsona (chyba najlepszą w jego dotychczasowej karierze), energetyzujące tempo, niesłabnące do samego końca napięcie i świetną, pulsującą, elektroniczną ścieżkę dźwiękową autorstwa Daniela Lopatina aka Oneohtrix Point Never (nagroda w Cannes dla najlepszego kompozytora soundtracku).


          Connie i Nick Nikas to dwaj bracia o greckich korzeniach, mieszkający z podeszłą babcią w Queens w Nowym Jorku. Nick (grany przez reżysera obrazu, Benny’go Safdie) jest dotknięty niedorozwojem, stąd jego starszy brat, Connie (Pattinson), poczuwa się do opieki nad nim. Connie jest jednak drobnym kryminalistą, kierującym się w życiu bardziej instynktem niż rozumem, co nie może na dłuższą metę dobrze się dla braci skończyć. Spirala upadku zostaje uruchomiona, gdy Connie i Nick obrabowują razem bank, po czym Nick zostaje ujęty przez policję i osadzony w areszcie. Connie próbuje za wszelką cenę wydostać brata z więzienia, a jego całonocne wysiłki w tym celu stają się kanwą frapującego i hipnotyzującego zarazem dramatu kryminalnego.


          Good Time w swojej warstwie wizualnej oraz dźwiękowej najbardziej przypomina mi ostatnie trzy filmy duńskiego reżysera Nicolasa Windinga Refna - Drive z 2011 roku, Only God Forgives (Tylko Bóg wybacza) z 2013 roku i The Neon Demon z 2016 roku. Good Time najbliżej do najlepszego z tej trójcy, czyli świetnego Drive z Ryanem Goslingiem w głównej roli. Oba filmy mają fenomenalnych młodych protagonistów, znakomitą, głównie elektroniczną ścieżkę dźwiękową oraz przede wszystkim bogatą, jaskrawą paletę barw, mieniącą się intensywnie wszystkimi kolorami na tle czarnej nocy w dużym mieście. Oba obrazy mają też trzymającą w napięciu akcję i oczywiście dużo przemocy, co nie powinno dziwić, zważywszy, że mamy w nich do czynienia z wybitnie kryminalnymi historiami. Podstawowa różnica między Drive a Good Time jest taka, że grany przez Pattinsona główny bohater tego ostatniego filmu nie jest bynajmniej postacią pozytywną, i to pod żadnym względem. Connie Nikas to żerujący na społeczeństwie kryminalista, wciągający na dodatek w swoje kryminalne życie niedorozwiniętego brata. Jego przestępcza odyseja po Queens i Brooklynie w zimową nowojorską noc pokazuje nam, jak łatwo można spaść z deszczu pod rynnę i jak szybko kryminalna spirala może zakończyć się spektakularnym upadkiem. Connie wykorzystuje wszystkich napotkanych po drodze ludzi (w tym własną dziewczynę, graną w filmie przez Jennifer Jason Leigh), uważając ich jednocześnie za gorszych i głupszych od siebie. Paradoksalnie jednak, pomimo jego ewidentnej niesympatyczności i statusu antybohatera, kibicujemy protagoniście Good Time, ze zdumieniem oraz zapartym tchem obserwując jego karkołomne perypetie w przeciągu jednej długiej nocy.


         Tytuł Good Time można interpretować jako co najmniej ironiczny, albowiem żaden z jego bohaterów wcale nie spędza miło czasu. To zapewne nawiązanie do więziennego żargonu, w którym ten termin oznacza w USA skrócenie wyroku odsiadki za dobre sprawowanie. Jako widzowie jednak wcale nie marnujemy swojego czasu, z zafascynowaniem i skaczącym ciągle poziomem adrenaliny we krwi, śledząc poczynania granego przez brytyjskiego aktora przyjemniaczka. Dla samego Roberta Pattinsona to jak na razie najwybitniejsza rola w aktorskiej karierze, przekonująca ostatecznie o jego niewątpliwym talencie. Ociekający neonowym światłem wielkiego miasta, jest Good Time niczym najgorszy nocny koszmar dla swojego protagonisty, którego samozachowawcze instynkty zaprowadziły na ścieżkę kryminalnej degrengolady. Miłość Connie’go do brata jest tutaj tylko jednym z tych bezwarunkowych impulsów serca, które w chwilach próby przypieczętowują nasz los.


 

3 lutego 2018

Patti Cake$. Od kelnerki do raperki.

          Patricia "Dumbo" Dombrowski jest białą przedstawicielką amerykańskiej klasy pracującej z New Jersey. Chwyta się różnych, nisko płatnych i żmudnych zajęć: kelnerki, barmanki, hostessy. W swoich najgłębszych fantazjach Patricia jest jednak Patti Cake$, sławną i wielbioną przez tłumy raperką, obwieszoną połyskującą biżuterią i popijającą w kąpieli szampana. Jej sen o scenicznej karierze jest notorycznie wyśmiewany przez własną matkę, niegdyś rockową piosenkarkę na krawędzi wielkiej kariery, oraz najbliższe otoczenie. Godny pożałowania w kontekście jej ambicji jest - zdaniem złych języków - jej intensywnie biały kolor skóry, płeć i spora nadwaga, co automatycznie powinno unicestwić jej wszelkie marzenia o raperskiej karierze. Patti bardzo daleko do figury i koloru skóry Nicki Minaj i Cardi B, topowych obecnie gwiazd żeńskiego rapu, ma jednak tyle samo charyzmy i jeszcze więcej niż one tupetu, co skutecznie umożliwia jej twardą walkę o jej wersję amerykańskiego snu.


          Patti Cake$ stanowi debiutanckie długometrażowe dzieło Geremy'ego Jaspera, reżysera i jednocześnie autora scenariusza oraz muzyki do filmu. Obraz pokazany został światu na Sundance Film Festival z początkiem 2017 roku i bardzo szybko znalazł wielu chętnych kinowych dystrybutorów, zwabionych wartką narracją w filmie, optymistyczno-feministycznym przekazem oraz znakomitym performansem całej obsady, na czele z wcielającą się w główną rolę Danielle Macdonald, Australijką notabene, która na potrzeby produkcji musiała opanować sztukę rapowania i dodatkowo nauczyć się amerykańskiego akcentu z północnego New Jersey... Ciężka praca i poświęcenie Danielle nie poszły na marne, na festiwalu Sundance dostała owację na stojąco, a główna rola w Patti Cake$ to naprawdę wybitny początek aktorskiej kariery.


          Patricia Dombrowski (fenomenalna w tej roli Danielle Macdonald) nie ma lekkiego życia w rodzinnym New Jersey. Mieszka w domu ze zgorzkniałą matką (świetna Bridget Everett jako Barb), niespełnioną wokalistką i alkoholiczką, oraz chorą babką (Cathy Moriarty jako Nana), która ma jednak nietypowe jak na ten wiek poczucie humoru i potrafi emocjonalnie wesprzeć wnuczkę. Tej zdolności nie posiada na pierwszy rzut oka Barb, matka Patti, konsekwentnie znęcająca się nad raperskimi ambicjami jedynej córki. Patti ima się różnych tymczasowych prac, aby zaradzić jakoś niewesołej sytuacji finansowej w domu. Pomiędzy robieniem drinków w barze a obsługą przyjęć Patti nagrywa z grupką przyjaciół demo ze swoimi nawijkami, próbując zainteresować swoją sztuką kogokolwiek, kto mógłby pomóc jej w dalszej karierze.


          Patti Cake$ to intrygujący muzyczny dramat z silnym feministycznym podtekstem. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że film Geremy'ego Jaspera to kobieca wersja 8. Mili (8 Mile, 2002 rok) Curtisa Hansona z Eminemem w głównej roli. Patti Cake$ jest w pełni niezależnym dziełem, ale jego sposób opowiadania i ewidentna 'przebojowość' tematu zbliża go do wartkiej narracji oraz klasycznych rozwiązań fabularnych rodem z kina mainstreamowego (czytaj hollywodzkiego). Amerykańscy dystrybutorzy od razu to zauważyli na festiwalu Sundance, inicjując batalię o prawa do rozpowszechniania obrazu w kinach - ostatecznie tylko komediowy hit I tak cię kocham (The Big Sick) kupiony został na tej imprezie za większą sumę pieniędzy. Złośliwi mogą powiedzieć, że Patti Cake$ powiela wiele klisz typowego amerykańskiego mainstreamowego filmu o bohaterze na ciężkiej drodze do kariery. W istocie, Geremy Jasper zastosował w swoim debiucie wiele fabularnych i narracyjnych rozwiązań rodem z popularnego kina, ale połączył je z charakterystyczną dla niezależnego nurtu dbałością o detal i realizm społecznego kontekstu. New Jersey w Patti Cake$, z całą galerią arcyciekawych typów z tamtejszej klasy robotniczej i panoramą różnych międzyrasowych napięć, jest obrazem amerykańskich przedmieść w pigułce. Grana przez Macdonald Patti nie jest odosobniona w swoim marzeniu o karierze na rapowej scenie: w filmie w walce o przebicie się towarzyszą jej z dużym zaangażowaniem: Jheri (Siddharth Dhananjay) oraz Basterd (Mamoudou Athie), odpowiednio Hindus i aspirujący raper oraz czarnoskóry producent znikąd. W nagraniu debiutanckiego rapowego demo tę trójkę wspomaga również świetnie zagrana przez Cathy Moriarty Nana, ciężko chora babcia Patti, której nic już na tym świecie nie zdziwi.


          Warto zaznaczyć, że Geremy Jasper zadbał w Patti Cake$ nie tylko o realistyczne i zróżnicowane społeczne zaplecze, ale przede wszystkim o znakomity scenariusz oraz nietuzinkowy soundtrack. Wszystkie raperskie nawijki w filmie są właśnie jego autorstwa, a muzyczna produkcja w filmie przewyższa zdecydowanie poziom rapu, z jakim na co dzień mamy do czynienia na amerykańskiej liście przebojów. Patti Cake$ to brzydkie kaczątko w porównaniu do kobiet, które dotychczas osiągnęły na rapowej scenie największe światowe sukcesy (żeby wspomnieć tu tylko o Nicki Minaj, Iggy Azalea i ostatnio Cardi B). Ze względu na tuszę i posturę Patti zdecydowanie bliżej do figury Beth Ditto. Intrygującą antytezą Patti jest w tym kontekście jej własna matka, Barb (fenomenalna Bridget Everett).  Barb była kiedyś pop-rockową wokalistką z rewelacyjnym głosem, której ciąża przekreśliła szansę na muzyczną karierę. Teraz, pogrążona w swoim zgorzknieniu i alkoholizmie, Barb (pomimo miłości do córki) ściąga Patti w dół, każąc jej zachowywać się stosownie do jej koloru skóry (a więc darować sobie sny o byciu raperką, zupełnie nie na miejscu dla białej dziewczyny z nadwagą...). Wygląd heroiny filmu jest źródłem nieustannych seksistowskich oraz rasistowskich komentarzy w Patti Cake$, co tylko doprawia jeszcze jego realistyczno-amerykański kontekst i stanowi mocny feministyczny przekaz: sława i popularność w muzycznym światku nie należy się tylko wychudzonym seksbombom o perfekcyjnej figurze - sceniczna charyzma, osobowość, cięty język i przede wszystkim autentyczny muzyczny talent powinny tu mieć decydujące słowo.