18 marca 2017

Moonlight. Historia miłości nieprzeżytej.

          Moonlight Barry’ego Jenkinsa ma narracyjną strukturę tryptyku, w którym w trzech zasadniczych odsłonach poznajemy historię czarnoskórego geja z okolic Miami na Florydzie. Trzech aktorów w różnym wieku gra postać Chirona, którego obserwujemy najpierw jako małego chłopca, następnie nastolatka, a wreszcie dorosłego mężczyznę. Dorastanie i problem tożsamości (głównie seksualnej) znajdują się w centrum zainteresowania twórców tego dzieła. Na ekranie pojawia się mnóstwo stereotypów kojarzonych z afroamerykańską społecznością w USA. Stereotypy te zostają jednak zakwestionowane, rozmontowane niejako od środka: w subtelny, niezwykle liryczny sposób życie bohaterów Moonlight nabiera na naszych oczach dwuznaczności i wielowymiarowości. To, co najważniejsze w tym filmie nie zostaje wykrzyczane, nie zostaje nawet wypowiedziane: wszystko staje się dla nas jasne w ostatnich scenach filmu za pośrednictwem spojrzeń, gestów i muzyki. W tak poetycki oraz intymny sposób odkrywana jest przed nami w Moonlight historia miłości nieprzeżytej.


          Twórcą Moonlight jest Barry Jenkins, niezależny czarnoskóry reżyser, znany wcześniej ze swojego udanego debiutu, czyli filmu Medicine for Melancholy (Lekarstwo na melancholię) z 2008 roku. Scenariusz Barry Jenkins napisał na podstawie nieopublikowanej sztuki teatralnej autorstwa Tarella Alvina McCraney’a pod tytułem In Moonlight Black Boys Look Blue. Moonlight jest drugim w dorobku Jenkinsa pełnym metrażem, pokazanym po raz pierwszy z początkiem września 2016 roku na Telluride Film Festival. Obraz od razu przykuł uwagę krytyków filmowych, stając się najwyżej ocenionym filmem 2016 roku. Znakomite recenzje przełożyły się na deszcz nagród: film zdobył w sumie osiem nominacji do Oscarów, sześć do Złotych Globów i cztery do nagród BAFTA. Moonlight zdobył Złotego Globa w kategorii najlepszy dramat oraz trzy Oscary, w tym dla najlepszego filmu, za najlepszy scenariusz adaptowany i za najlepszą rolę drugoplanową dla Mahershala Ali. Moonlight jest pierwszym obrazem o tematyce LGBTQ, który zdobył nagrodę Akademii dla najlepszego filmu.


         Postać Chirona, czarnoskórego mieszkańca Liberty City w obrębie Miami na Florydzie, grają po kolei trzej aktorzy. W pierwszym segmencie tryptyku bohatera jako małego chłopca (przezwanego przez inne dzieciaki ‘Little’) gra Alex R. Hibbert. Chłopiec wychowywany jest bez ojca przez swoją uzależnioną od narkotyków matkę (nominowana do Oscara za najlepszą drugoplanową rolę żeńską Naomi Harris). Prześladowany przez rówieśników Chiron poznaje dilera narkotyków Juana (Oscarowa kreacja Mahershala Ali), który otacza go opieką i szybko staje się dla niego namiastką figury nieobecnego ojca. W nastoletnim Chironie (granym w tym drugim segmencie przez Ashtona Sandersa) nasilają się problemy z tożsamością, głównie tą seksualną, jako że Chiron powoli uświadamia sobie swój homoseksualizm. Decydująca dla jego dalszego emocjonalnego rozwoju staje się znajomość z Kevinem (Jharrel Jerome), rówieśnikiem z tej samej szkoły. Epizod na plaży między tymi dwoma chłopcami ma fundamentalne znaczenie dla dorosłego już Chirona (w trzecim i ostatnim segmencie granego przez Trevante Rhodes’a). Po latach niewidzenia się dochodzi w finale filmu do ponownego spotkania Chirona z Kevinem (André Holland). To właśnie to spotkanie między dwojgiem dorosłych już mężczyzn stanowi piękną i intensywną emocjonalnie kulminację całego filmu.


           Moonlight osadzony jest i jednocześnie sfilmowany w afroamerykańskiej dzielnicy Liberty City w obrębie Miami na południu Florydy. W filmie pojawiają się wszystkie stereotypowe bolączki czarnej społeczności w Stanach Zjednoczonych: handel narkotykami, bieda, przemoc i rasizm. Matka bohatera filmu boryka się z uzależnieniem od cracku, najlepszy przyjaciel i opiekun małego Chirona w jednym to nikt inny jak lokalny diler narkotyków i przy okazji główny dostawca matki… Nieznający swojego ojca chłopiec jest ponadto nieustannie bity i prześladowany przez swoich rówieśników. Chiron nie dość, że jest czarny w Ameryce, to jeszcze homoseksualny w zamkniętej, nietolerancyjnej, opartej na męskiej przemocy wspólnocie. Wydaje się, że już gorzej być dla niego nie może. A jednak, stereotypy w filmie Barry’ego Jenkinsa zostają wywrócone niejako od środka. Moonlight nie staje się zatem kolejnym potwierdzeniem tego, jak źle i beznadziejnie wygląda życie typowego Afroamerykanina. Diler narkotyków Juan (nagrodzona Oscarem wybitna kreacja Mahershala Ali) nie jest wcale czarnym charakterem. Jego postać jest owszem bardzo dwuznaczna moralnie, ale jako człowiek Juan jest wybawieniem dla desperacko potrzebującego wsparcia Chirona. Juan staje się tak dobrym opiekunem dla naszego bohatera, że stanowi właściwie dla niego figurę ojca. Grana przez Naomi Harris matka Chirona, Paula, także nie jest w filmie tylko narkomanką, jest przede wszystkim samotną matką kochającą swoje dziecko, ale ewidentnie przegrywającą z uzależnieniem. Wreszcie ewolucja samego Chirona również zaskakuje. Bity, prześladowany i skrajnie nieśmiały homoseksualny chłopiec wyrasta na potężnego, umięśnionego dilera narkotyków… Wiemy, że to wciąż ten milczący i zaniedbany Chiron z dzieciństwa i czasu dojrzewania, ale teraz już nie do poznania wręcz opancerzony swoją podpatrzoną u innych władczą męskością. Konwencjonalne postrzeganie męskości także zostaje w Moonlight sprytnie zakwestionowane: macho wcale nie musi być okrutny i pozbawiony głębszych uczuć: macho może być tylko kostiumem, względnie pancerzem dla niepoprawnych romantyków.



          Oscar dla Moonlight jako najlepszego filmu w 2016 roku to prawdziwy przełom w historii nagród amerykańskiej Akademii. Jeszcze rok wcześniej ta sama Akademia została nazwana rasistowską za brak choćby jednej nominacji dla czarnoskórego artysty. Rok później filmem roku zostaje obraz Afroamerykanina z wyłącznie czarną obsadą i to na dodatek będący historią geja. Czasy najwidoczniej w pełni dojrzały, a amerykańska Akademia postanowiła dać odpór ciągle wysuwanym pod swoim adresem zarzutom o rasizm i homofobię, unicestwiając je za jednym zamachem. Moonlight to pierwszy film LGBTQ wygrywający najbardziej prestiżową amerykańską galę filmową. Jego zwycięstwo nie jest jednak tylko politycznym manifestem lub sukcesem mniejszości, to przede wszystkim triumf niezależnej sztuki filmowej, która w tak wyjątkowo subtelny i poetycki sposób potrafiła opowiedzieć historię jednego z nas.


4 marca 2017

Manchester by the Sea. Dom jest tam, gdzie boli.

          Manchester by the Sea prowadzi w rankingu najsmutniejszych filmów 2016 roku. Jedni piszą wprost o ‘symfonii cierpienia’, inni zaś o depresyjnej aurze bijącej z tego obrazu. Nie dajmy się jednak zwieść, Manchester by the Sea Kennetha Lonergana to jeden z najzabawniejszych dramatów obyczajowych, jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek obejrzeć. I choć film rzeczywiście zbudowany jest na fundamencie ogromnej rodzinnej tragedii, to sposób opowiedzenia historii jest lekki i niemalże anegdotyczny. Kolejne sceny emanują codziennym, niewymuszonym humorem, jaki niesie ze sobą każde zwyczajne życie. Są oczywiście liczne momenty ściskające z całej siły za serce, ale pojawiają się one tak niespodziewanie i bez ostrzeżenia, że wywołują raczej zdumienie oraz zachwyt, niż ból i łzy. Manchester by the Sea sfilmowany jest z taką gracją oraz wyczuciem, że jego piękno bierze nas całkowicie z zaskoczenia, pozwalając długo jeszcze po zakończonym seansie wracać myślami do jego scen i bohaterów.


          Manchester by the Sea jest trzecim fabularnym dziełem niezależnego twórcy Kennetha Lonergana, który debiutował w 2000 roku znakomitym You Can Count on Me (Możesz na mnie liczyć) z Laurą Linney i Markiem Ruffalo. Obraz ten wygrał swego czasu nagrodę jury festiwalu Sundance i to właśnie tam powrócił Lonergan ze swoim najnowszym filmem, czyli Manchester by the Sea, w styczniu 2016 roku. Lonergan obraz wyreżyserował i napisał też do niego oryginalny scenariusz, który w lutym 2017 roku zdobył Oscara w swojej kategorii. Tak w ogóle to Manchester by the Sea zgarnął w sumie aż sześć nominacji amerykańskiej Akademii (w tym dla najlepszego filmu, reżysera, za scenariusz oryginalny i za aż trzy aktorskie role), które przełożyły się na dwa zwycięstwa w trakcie oscarowej gali: poza scenariuszem Oscara przyznano również Casey’mu Affleck’owi za pierwszoplanową rolę męską. Bezspornie jest więc Manchester by the Sea największym triumfem amerykańskiego kina niezależnego w 2016 roku.


          Manchester by the Sea to nadmorskie miasteczko w amerykańskim stanie Massachusetts. To właśnie tam z Bostonu musi powrócić główny bohater filmu, Lee Chandler (grany przez Casey’ego Afflecka), aby pochować starszego brata i zaopiekować się jego dorastającym synem. Zmarły brat, Joe Chandler (w tej roli powracający w retrospekcjach Kyle Chandler), wyznaczył w swoim testamencie Lee jako prawnego opiekuna dla swojego nastoletniego syna Patricka (nominowany do Oscara za tę kreację Lucas Hedges). Lee Chandler nie chce jednak przejąć odpowiedzialności za bratanka, a jeszcze bardziej nie w smak mu wizja powrotu do rodzinnego Manchester by the Sea. W serii retrospekcji poznajemy jego przeszłe dzieje i dowiadujemy się krok po kroku, jakie to wydarzenia z przeszłości ukształtowały jego obecny charakter.


          Perfekcyjnie zagrany przez Casey’ego Afflecka Lee Chandler to mężczyzna zrezygnowany, autodestrukcyjny i, co najistotniejsze, beznadziejnie pogrążony w poczuciu winy. Od początku filmu niejasne jest dla nas, co tak naprawdę uczyniło go takim człowiekiem. W Bostonie pracuje jako zwykły woźny i złota rączka, jest sam, pije sam i często wdaje się w barach w bezsensowne bójki z obcymi. Powrót do rodzinnego Manchester by the Sea jest mu wyraźnie nie na rękę, to konieczność, którą musi się zająć, ale którą jak najszybciej chciałby załatwić i wrócić do swojego bezbarwnego życia w Bostonie. Dzięki licznym retrospekcjom powoli zaczynamy rozumieć zachowanie Lee i powody jego wyjazdu z rodzinnego miasteczka. Jasne również staje się jego wycofanie i brak choćby śladowej ilości zadowolenia z życia. Dowiadujemy się też, że Lee miał kiedyś żonę i własną rodzinę. Grana przez Michelle Williams Randi Chandler (kolejna nominacja do Oscara), eks-partnerka Lee, pojawia się w filmie by dopełnić obrazu tragicznej przeszłości. Scena przypadkowego spotkania na ulicy między Lee i Randi to bezsprzecznie emocjonalne apogeum filmu, scena tak zwyczajna, a jednocześnie tak kipiąca od wyrażonych i niewyrażonych uczuć, jak to tylko możliwe. Już sama tylko ta scena jest przepustką do oscarowych nominacji dla Michelle Williams i Casey’ego Afflecka. Takich porażających scen jest w filmie znacznie więcej, a wszystkie one znienacka i niejako mimochodem ujawniają prawdę o bohaterach i ich przeszłym oraz obecnym stanie duszy. Te momenty w Manchester by the Sea są jak przebłyski słońca na pochmurnym, zimowym niebie nadmorskiego miasteczka.


          W niejednym już filmowym dziele rodzinna miejscowość była źródłem bólu i cierpienia dla protagonisty. W Manchester by the Sea dom jest miejscem, z którego trzeba uciec, ale nie po to, by zapomnieć, ale po to, by w ogóle dało się jakoś żyć. Lee Chandler jakoś żyje, ale jest to egzystencja całkowicie pozbawiona esencji. Zamiast depresji mamy w jego psychice całkowitą rezygnację, w miejsce woli i radości życia króluje ból oraz nieukojone poczucie winy. Lee Chandler nie może zostać uleczony, a tym bardziej zbawiony. Ma w swoim wnętrzu prywatne gorejące piekło, którego ogień podsycany jest przez bliskość domu, tego pierwszego i najważniejszego w życiu domu. Każdy z nas ma taki dom, każdy z nas obarczony jest jego prywatnym piekłem. Często jednak ból jest znośny, a nawet daje o sobie zapomnieć. To nie jest jednak przypadek Lee Chandlera. W Manchester by the Sea cierpienie determinuje całe życie jego głównego bohatera i nie ma od niego ucieczki. Kenneth Lonergan mistrzowsko potrafi wydobyć w swoich filmach te przepastne otchłanie ludzkiej duszy i uczynić je materią zapadających w pamięć obrazów.