9 lutego 2020

Give Me Liberty (Wolności!). Rosyjska dusza w Ameryce.

          Film Wolności! od pierwszych sekund chwyta nas za kołnierz i wciąga w swój chaotyczny wir, w którym prowadzona w zawrotnie szybkim tempie akcja grozi katastrofalnym wykolejeniem na każdym kolejnym zakręcie. Kto zna i rozumie naturę rosyjskiej duszy, ten od razu złapie rytm tego obrazu, jego rwany montaż oraz chaotyczno-spontaniczną improwizację jego głównych bohaterów. Protagonistą zapierającego dech w piersiach Give Me Liberty jest Vic (znakomity Chris Galust), kierowca vana wykorzystywanego do medycznego transportu niepełnosprawnych mieszkańców Milwaukee w stanie Wisconsin. W filmie oglądamy sądny dzień z życia młodego Vica, w którym nic nie idzie tak, jak trzeba, wszystko chłopakowi wali się na głowę, jest ciągle spóźniony, grozi mu wylanie z pracy, a co najgorsze: nie może opędzić się od swojej rosyjskiej rodziny i znajomych, którzy każą się wieźć jego firmowym medycznym vanem na pogrzeb zmarłej rodaczki… Kto czuje rosyjskiego ducha chaosu, ten z miejsca pokocha ten film.


          Komedię Wolności! wyreżyserował Kirill Mikhanovsky, który wspólnie z Alice Austen (producentką dzieła) napisał również scenariusz do filmu. Obraz pokazano premierowo w styczniu 2019 roku na Sundance Film Festival, a następnie w maju 2019 roku na festiwalu w Cannes w sekcji Directors’ Fortnight. Give Me Liberty otrzymał Nagrodę imienia Johna Cassavetesa na Film Independent Spirit Awards w lutym 2020 r. obok trzech innych nominacji, w tym za montaż oraz aktorskie kreacje dla Chrisa Galusta (pierwszoplanowa rola męska) oraz Lauren ‘Lolo’ Spencer (drugoplanowa rola żeńska). Wolności! to jeden z najlepszych i jednocześnie najsłabiej wypromowanych niezależnych filmów amerykańskich w 2019 roku. Obraz ten zasługuje na najwyższe pochwały za swoją fabularną ambicję, imponujące techniczne wykonanie oraz fenomenalny casting, w którego skład weszli w przeważającej liczbie naturszczycy oraz aktorscy debiutanci, przydając filmowi niepodważalnego autentyzmu.


          Vic (debiutujący na ekranie Chris Galust) pracuje jako kierowca medycznego vana, rozwożącego niepełnosprawnych mieszkańców Milwaukee w stanie Wisconsin z ich domów do odpowiednich ośrodków pracy lub rehabilitacji. Akcja Wolności! ma właściwie miejsce w przeciągu 24 godzin, które stanowią zwrotny punkt w życiu młodego Vica. Jest to też dzień, w którym nasz bohater decyduje się zaryzykować swoją pracę i przetransportować swoim medycznym vanem kolorową ferię rosyjskich krewnych oraz znajomych, którzy muszą dotrzeć na pogrzeb zmarłej rodaczki. W tak zwanym międzyczasie i już po pogrzebie dzieje się tak dużo i w tak zawrotnym tempie, że Give Me Liberty mógłby z powodzeniem obdzielić fabułą kilka niezależnych amerykańskich produkcji.


          Choć Wolności! jest komedią, to poziom napięcia (a nawet autentycznego zagrożenia) osiąga w filmie pokaźne rozmiary, zbliżając go gatunkowo do miana tragikomedii. Komedia w Give Me Liberty zdecydowanie jednak przeważa, a im ktoś lepiej rozumie typowo rosyjską chaotyczno-spontaniczną tendencję do improwizacji, tym przedniej będzie się bawił podczas seansu Wolności!. Obiektywnie rzecz ujmując, z punktu widzenia fabuły, nie powinno nam jednak być do śmiechu: przeważająca liczba bohaterów filmu to osoby niepełnosprawne, podopieczni i pasażerowie głównego bohatera oraz jego (zaawansowani wiekiem) rosyjscy ziomkowie, zmierzający na pogrzeb znajomej staruszki. Van Vica staje się mknącym po ulicach Milwaukee amerykańskim tyglem kulturowym na kółkach, jako że jego biała, rosyjskiego pochodzenia klientela wymieszana jest w pojeździe z niepełnosprawnymi podopiecznymi naszego kierowcy, wśród których prym wiedzie wyszczekana Tracy (świetna debiutantka Lauren ‘Lolo’ Spencer), młoda czarnoskóra dziewczyna ze stwardnieniem zanikowym bocznym, które wymusza na niej poruszanie się na wózku. Tracy nie podoba się fakt, że kierowca vana nielegalnie przewozi nim swoich ziomków (w tym własnego dziadka) i gotowa jest skutecznie uprzykrzyć mu z tego powodu życie. Lauren ‘Lolo’ Spencer oraz grający Vica Chris Galust to prawdziwe aktorskie odkrycia tego filmu. Ta para (przy asyście grającego Dimę Maxima Stoyanowa) stanowi prawdziwą siłę napędzającą Wolności! Aż trudno uwierzyć, że są to debiutujący aktorzy, niosący ten niezależny film na swoich młodych barkach. Jeszcze trudniej uwierzyć w to, że reżyser filmu poznał odtwórcę głównej roli przypadkiem w piekarni, a Chris Galust jest z zawodu skromnym elektrykiem… Nośnikiem rosyjskiej duszy i ogólnie wschodnioeuropejskich wartości jest w filmie Dima (koncertowa kreacja Maxima Stoyanowa), podający się za rosyjskiego krewnego zmarłej staruszki. Wygląda jednak na utalentowanego oszusta, który korzysta z okazji i zamieszania, aby ugrać coś dla siebie w tym okołopogrzebowym chaosie. Robi to jednak z takim przekonaniem i pasją w oczach, że poza dostarczaniem w filmie komediowych akcentów, jest Dima jego naturalnym spoiwem oraz dopełnieniem.


          Twórcy Give Me Liberty deklarują, że są idealistami i że nadal wierzą w amerykański sen, jakkolwiek kulawy by nie był. W Wolności! pokazana jest kulejąca amerykańska opieka zdrowotna, ale także cała gama społecznych i rasowych nierówności oraz napięć, które skutecznie kontestują oraz odbrązawiają american dream. Kirill Mikhanovsky wpisał jednak w ten podupadający amerykański sen miasta Milwaukee lokalną społeczność rosyjskiego pochodzenia, która jest wolna i nieskrępowana w swoim chaosie oraz nieokiełznanej energii. Ta rosyjska wolność i pasja porywa za sobą frustrację oraz bezsilność zawiedzionych przez amerykańską służbę zdrowia niepełnosprawnych, jak również gniew i wściekłość wciąż marginalizowanych i spychanych do drugiej kategorii czarnoskórych. Vic mknie na złamanie karku swoim busem, który jest dziwnym amerykańskim tyglem kulturowym w mikro skali, a my na każdym zakręcie i za każdym rogiem spodziewamy się nieuchronnej katastrofy. Wolność to jednak ta noga na gazie, ta prędkość i ten pęd do przodu, pomimo wszystkich przeszkód i zagrożeń. Wolność to antyteza stagnacji.