23 kwietnia 2024

American Fiction (Amerykańska fikcja). Literackie blaxploitation.

           „Potencjał to to, co ludzie widzą, gdy myślą, że to, co przed nimi, nie jest wystarczająco dobre” – mówi w Amerykańskiej fikcji Sintara Golden (Issa Rae), jedna z wielu barwnych postaci z debiutanckiego komediodramatu Corda Jeffersona. Sintara jest w filmie popularną autorką poczytnej powieści eksploatującej dość oklepane afroamerykańskie wątki przy użyciu charakterystycznego miejskiego slangu, którym w Ameryce posługują się czarnoskórzy. Przeciwko stereotypowym przedstawieniom czarnych w kulturze i szczególnie w literaturze występuje w American Fiction jej główny bohater, Monk (Jeffrey Wright), pisarz i akademik, który pomimo licznych beletrystycznych publikacji nie może się nawet zbliżyć do poziomu popularności czarnej literatury pokroju Sintary Golden. Sfrustrowany Monk pisze wreszcie pod pseudonimem literacką szmirę (w swoim mniemaniu), która ma być zjadliwą satyrą na niebezpieczną modę przypodobywania się czarnoskórych pisarzy białej krytyce i białym czytelnikom, oczekującym schematycznego i nieskomplikowanego przedstawiania czarnych i ich życia w książkach. Centralny w Amerykańskiej fikcji konflikt dwóch różnych postaw: wyjście naprzeciw oczekiwaniom czytelników versus elewacja i sublimacja literackiego materiału wybrzmiewa w przytoczonej powyżej ripoście Sintary Golden, która jako reprezentantka tego pierwszego trendu w literaturze atakuje sublimacyjną postawę Monka, punktując jego hipokryzję oraz poczucie wyższości. Wynoszenie się ponad amerykańską kulturę masową skazuje bowiem autorów na całkowitą niszę a nierzadko na totalne zapomnienie. Główny bohater American Fiction musi więc wybrać albo życie we wspaniałej izolacji, względnym spokoju i prawdopodobnym zapomnieniu, albo literacki skandal, poczytność oraz nieustanne pozostawanie w oku cyklonu.

          Pełnometrażowy debiut reżyserski Corda Jeffersona Amerykańska fikcja jest adaptacją powieści czarnoskórego amerykańskiego pisarza Percivala Everetta pod tytułem Erasure z 2001 r. Adaptowany scenariusz filmu autorstwa Corda Jeffersona otrzymał Oscara w swojej kategorii na 96-tej gali rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, gdzie poza nominacją dla najlepszego scenariusza adaptowanego American Fiction konkurował również o trofeum w kategorii film roku, najlepsza muzyka, najlepszy aktor pierwszoplanowy dla Jeffrey’a Wrighta oraz najlepszy aktor drugoplanowy dla Sterlinga K. Browna. Komediodramat w reżyserii Jeffersona pokazano po raz pierwszy na TIFF (Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto) we wrześniu 2023, gdzie otrzymał najważniejszą na tej imprezie nagrodę People’s Choice (jedyną nagrodę na tym festiwalu przyznawaną w dodatku wyłącznie przez publiczność, przez co jej wartość jest tym większa w porównaniu do wielu jurorskich nagród na innych prominentnych festiwalach filmowych). Niezwykle inteligentny, pełen humoru acz niepozbawiony także elementów rodzinnej psychodramy scenariusz American Fiction w pełni zasługuje na wszystkie prestiżowe wyróżnienia, których jest laureatem. W Polsce film jest do obejrzenia od lutego 2024 w streamingu na platformie Prime Video.

          Monk (a właściwie Thelonious Ellison) jest pisarzem i wykładowcą akademickim, który niespecjalnie lubi swoich studentów i współpracowników, wśród których ma opinię pozbawionego humoru bufona i aroganta. Jego książki również nie cieszą się dużą popularnością w księgarniach, przez co zgorzkniały Monk postanawia napisać pod pseudonimem Stagg R. Leigh powieść zupełnie nie w swoim stylu, która jest nie przebierającą w środkach satyrą na popularną wśród białych czarną literaturę naszych czasów. Celem Monka jest ośmieszenie dominujących w literaturze trendów, ku jego zaskoczeniu jednak zarówno krytyka literacka, jak i czytelnicy biorą powieść Fuck (bo taki jest jej ostateczny tytuł) całkowicie na poważnie i zakochują się w niej uważając ją za kawał ważnej i dobrej literatury, przez co relatywnie spokojne dotąd życie Monka zamienia się w teatr i karnawał jednocześnie, nasz bohater bowiem musi udawać kogoś, kim nie jest, czyli autora satyrycznej powieści, Stagga R. Leigh, kryminalistę uciekającego przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości…

          Satyryczne ostrze Amerykańskiej fikcji równoważy dramatyczny aspekt historii rodziny granego przez Jeffrey’a Wrighta głównego bohatera filmu. W roli jego cierpiącej na demencję matki Agnes wystąpiła Leslie Uggams, nie szczędząca trójce swoich dzieci pasywno-agresywnych zachowań i przykrych komentarzy (nie zawsze wynikających ze zwykłego zapomnienia). Tracee Ellis Ross w roli Lisy, siostry Monka i Sterling K. Brown w roli jego młodszego brata Clifforda, rozwiedzionego ze swoją żoną geja, dopełniają obrazu najbliższej  rodziny naszego głównego bohatera. Cała czwórka (na czele z matką) wydaje się być mocno pogubiona w życiu, a to przez chorobę (Agnes), rozwód (Lisa) lub rozwód i orientację (Clifford). Sam Monk jest singlem, ale w jego życiu pojawia się Coraline (Erika Alexander), która przynosi nadzieję na jakąś romantyczną odmianę w życiu naszego sfrustrowanego bohatera.

          Literacki krajobraz przedstawiony w Amerykańskiej fikcji jest tyleż satyryczny, co frapujący i dużo mówi o społeczno-kulturowym klimacie panującym obecnie w Stanach Zjednoczonych. Parodiowanie dość instrumentalnego (i pełnego protekcji) sposobu, w jaki biała większość podchodzi do wytworów czarnej kultury jest esencją filmu Corda Jeffersona, stąd też bystry scenariusz i inteligentny humor fantastycznie punktują hipokryzję tak białych, jak i czarnych postaci w American Fiction. W jednej ze scen w obrazie wydawca głównego bohatera Arthur (grany przez Johna Ortiza) mówi do Monka, swojego klienta i jednocześnie dobrego przyjaciela, że „biali ludzie myślą, że chcą prawdy, ale tak nie jest. Chcą czuć się rozgrzeszeni”. Arthur wyjaśnia w ten sposób fenomen blaxploitation w filmie, telewizji i ostatnio również w literaturze: stereotypowe przedstawienia czarnych w kulturze pozwalają białym odbiorcom na niemyślenie, nie konfrontują ich wcale ze złożonością kondycji Afroamerykanów, z ich traumami i skomplikowaną historią, uciekają się natomiast do rutynowych obrazów patologii, narkotyków, kultury rapu, przemocy w domu i na ulicy, nieobecnych ojców i samotnych matek, przez co my, biali, możemy odetchnąć z ulgą i powiedzieć sobie w duchu: czarni czarnym zgotowali ten los, co, jak dobrze wiemy, nie jest w żadnym wypadku prawdą.

25 marca 2024

The Holdovers (Przesilenie zimowe). Niespodziewana przyjaźń.

           Alexander Payne ma opinię reżysera pochylającego się nad bohaterami swoich filmów niczym badacz skrupulatnie studiujący życie pod mikroskopem. Twórca ten przygląda się swoim filmowym postaciom z dystansu i z dużą dozą ironicznego humoru. W przeciwieństwie jednak do naukowca w białym laboratoryjnym kitlu i lateksowych rękawiczkach, Payne ma do swoich filmowych dzieci dużo ciepła i typowo ludzkiej wyrozumiałości, biorącej się z życiowego doświadczenia oraz braku jakichkolwiek pretensji do oceniania wyborów swoich protagonistów. Taki pełen wewnętrznego ciepła, zrozumienia i empatii jest właśnie jego najnowszy film Przesilenie zimowe, w którym to dość niespodziewana i nieprawdopodobna przyjaźń zawiązuje się pomiędzy surowym i zgryźliwym nauczycielem historii starożytnej (Paul Giamatti) oraz jednym z jego nastoletnich uczniów (Dominic Sessa), zmuszonym pozostać w szkole z internatem na czas ferii świątecznych przełomu 1970 i 1971 roku. Przesilenie zimowe można postrzegać jako wyraz nostalgii reżysera filmu za latami 70-tymi XX wieku, obraz rzeczywiście wygląda jakby nakręcono go w 1970 roku. Inni mogą traktować najnowsze dzieło Payne’a jako typowo świąteczny film do oglądania każdego roku w okolicy Bożego Narodzenia. Tak czy inaczej, niezależnie od predylekcji i różnych perspektyw, Przesilenie zimowe to afirmujący życie i pozytywną ludzką więź obraz, któremu warto poświęcić swój czas oraz uwagę niezależnie od pory roku i ulubionej dekady.

          Najnowszy komediodramat Alexandra Payne’a miał swoją międzynarodową premierę na Telluride Film Festival z końcem sierpnia 2023. Oryginalny scenariusz obrazu napisał David Hemingson. W Polsce film trafił do kinowej dystrybucji 26 stycznia 2024 r. Przesilenie zimowe doczekało się w sumie aż pięciu nominacji do Oscarów 2024, w tym dla najlepszego filmu, za najlepszy scenariusz oryginalny, montaż oraz za kreacje aktorskie dla Paula Giamatti’ego (najlepszy aktor pierwszoplanowy) oraz Da'Vine Joy Randolph (najlepsza aktorka drugoplanowa). Sam Alexander Payne to reżyser dobrze znany i uznany w Stanach Zjednoczonych, ceniony za charakterystyczny styl i wyjątkową głębię swoich filmowych dzieł. Jego najbardziej znane i fetowane filmy to: Wybory (Election, 1999), Schmidt (About Schmidt, 2002), Bezdroża (Sideways, 2004), Spadkobiercy (The Descendents, 2011) oraz Nebraska z 2013 r.

          Angus Tully (Dominic Sessa w swojej pierwszej filmowej roli) zmuszony jest pozostać na ferie świąteczne w internacie w Nowej Anglii, po tym jak jego matka oraz ojczym decydują się na wyjazd z kraju na spóźniony miesiąc miodowy. Razem z Angusem i kilkoma innymi uczniami Barton Academy w Massachusetts w internacie pozostają jeszcze: ich nauczyciel historii starożytnej w roli opiekuna Paul Hunham (Paul Giamatti) oraz kierowniczka szkolnej stołówki Mary Lamb (Da'Vine Joy Randolph). Dla wszystkich zainteresowanych perspektywa wspólnego spędzania świątecznych ferii jest wyjątkowo obmierzła, tym bardziej że opiekujący się piątką pozostałych w internacie uczniów Paul Hunham ma opinię wrednego i powszechnie znienawidzonego belfra, który nie widzi świata poza wykładaną przez siebie dyscypliną.

          Akcja Przesilenia zimowego ma miejsce w końcówce 1970 roku w stanie Massachusetts w Nowej Anglii. Mamy wojnę w Wietnamie, na której giną młodzi Amerykanie, których nie stać na wyższe wykształcenie na uniwersytecie, więc posyłani są na wojnę, gdzie niektórzy z nich liczą na odłożenie funduszy na przyszłą edukację. Taki właśnie plan na życie miał 19-letni syn Mary Lamb (nagrodzona Oscarem rewelacyjna Da'Vine Joy Randolph), kierowniczki stołówki w Barton Academy. Curtis Lamb zginął w Wietnamie po ukończeniu edukacji w Barton, ponieważ jego samotna matka nie miała pieniędzy, aby wysłać go na wyższe studia. Postać pogrążonej w żałobie Mary Lamb jest jednym z najważniejszych elementów składowych Przesilenia zimowego, znakomicie dopełniającym centralną w filmie historię relacji zgryźliwego Paula Hunhama oraz krnąbrnego Angusa. Mocno religijna, praktyczna i pragmatyczna Mary potrafi znakomicie skontrować oderwanego nierzadko od przyziemnej ludzkiej rzeczywistości ateistę Paula Hunhama. Gdzie Paul próbuje narzucić porządek, obowiązek i dyscyplinę, tam Mary dostrzega pogubioną duszę i cierpiącego młodego chłopaka w osobie Angusa, którego własna matka porzuciła na święta w imię spędzenia czasu z nowym życiowym partnerem. To Mary Lamb właśnie, przygotowująca posiłki tej dwójce protagonistów, jest świadkiem oraz integralną częścią tej rodzącej się między Paulem i Angusem przyjacielskiej więzi. A jest to przyjaźń o tyle nieoczekiwana i zaskakująca, że samotny, ironiczny i nierzadko niepotrzebnie ostry w obejściu Paul Hunham cieszy się jak najgorszą opinią pośród swoich wychowanków, nie wyłączając samego Angusa. Zafiksowany na punkcie własnego przedmiotu (starożytne cywilizacje) Paul nie widzi życia innego niż to poświęcone nauce i celebracji starożytnej historii oraz filozofii (szczególnie tej w wydaniu stoika Marka Aureliusza). Dopiero spędzone w bezpośrednim towarzystwie Angusa i Mary ferie świąteczne otworzą Paula na międzyludzkie doświadczenia i uchylą drzwi dla jego wewnętrznej empatii.

          Aktorski trójkąt Dominika Sessy, Paula Giamatti’ego oraz Da'Vine Joy Randolph to prawdziwe jądro Przesilenia zimowego. Zbudowana na różnicach i nieustannych tarciach relacja tej trójki bohaterów tworzy emocjonalną kwintesencję komediodramatu Payne’a. Trudno wyobrazić sobie charaktery tak różne jak te Paula, Angusa i Mary, ale dzięki tym właśnie różnicom mamy tę potężną dawkę ekranowej chemii między nimi. Interakcje pomiędzy buntowniczo nastawionym względem szkoły i jej drobnych reguł Angusem a zamiłowanym w dyscyplinie i zadawaniu prac domowych Paulu zasadzają się na dwóch skrajnych podejściach do życia, z jednej strony mamy bunt niepokornej młodości, z drugiej skostnienie i usztywnienie postawy starego i doświadczonego przez życie wykładowcy. W miarę jednak ciągłego ścierania się tych dwóch żywiołów w Przesileniu zimowym, Angus rozmiękczą twardą, niewzruszoną i nierzadko zgorzkniałą postawę Paula. Okazuje się też, że nauczyciel i jego uczeń są do siebie bardziej podobni niżby sobie tego życzyli, obaj też uczą się od siebie nawzajem, a nawet są gotowi przyjść sobie z pomocą, gdy tylko okoliczności będą tego wymagać. Wspólna z Mary Lamb podróż z Barton Academy do Bostonu na sylwestra i Nowy Rok będzie dla całej tej trójki tym tytułowym momentem przesilenia, w którym zakiełkują ziarna przyszłych życiowych decyzji.


7 marca 2024

All of Us Strangers (Dobrzy nieznajomi). W terapii z duchami.

                    Najnowszy film Andrew Haigh’a Dobrzy nieznajomi ma tę nieuchwytną i zarazem subtelną oniryczną właściwość, która sprawia, że ogląda się go jak opowieść rodem z zupełnie innego wymiaru. W świecie, w którym Adam (fenomenalny Andrew Scott) spotyka i rozmawia ze swoimi od dawna nieżyjącymi rodzicami (w tych rolach rewelacyjni Jamie Bell i Claire Foy) wszystko może się zdarzyć i jednocześnie wszystko może zostać zaprzepaszczone, dokładnie tak jak w intensywnym śnie właśnie. Dobrzy nieznajomi to jeden długi (ale nie dłużący się bynajmniej) sen na jawie, w którym wyobraźnia głównego bohatera perfekcyjnie zlewa się w jedno z otaczającą go rzeczywistością, tworząc łamiący serce i chwytający za gardło terapeutyczny wymiar, stworzony po to, aby wypowiedzieć słowa i kwestie nigdy niewypowiedziane do ludzi, którzy dawno już odeszli z naszego życia. Ta niesamowicie poruszająca terapia z duchami, którą serwuje nam tutaj Andrew Haigh, ma działanie intensywnie katarktyczne. Trzeba być wyjątkowo odpornym na wzruszenia, aby udało się przetrwać ten film bez dławiącej w gardle guli i napływających do oczu łez. Dobrzy nieznajomi to emocjonalny majstersztyk w czystej postaci.

          Andrew Haigh to queerowy brytyjski twórca filmowy, który zasłynął z niezależnych projektów filmowych w rodzaju znakomicie przyjętych przez krytykę obrazów takich jak: Ten wspaniały weekend (Weekend, 2011), 45 lat (45 Years, 2015) czy Polegaj na mnie (Lean on Pete, 2017). Haigh napisał również i wyreżyserował dla HBO dwusezonowy serial dramatyczny Spojrzenia (Looking, 2014-2015) oraz wieńczący go fabularnie film Looking: The Movie z 2016 r. o grupie gejów z San Francisco. Jego najnowsze dzieło, dramat Dobrzy nieznajomi, z Andrew Scott’em oraz Paulem Mescal’em w rolach głównych, zadebiutował na festiwalu filmowym w Telluride w Kolorado z końcem sierpnia 2023 r., a na polskie ekrany kinowe film trafił oficjalnie 9 lutego 2024. Andrew Haigh napisał scenariusz do filmu na podstawie powieści Strangers japońskiego pisarza Taichi Yamady z 1987 roku. Dobrzy nieznajomi dostali 6 nominacji do BAFTA Awards (British Academy Film Awards) oraz aż 14 nominacji do British Independent Film Awards, wygrywając w najważniejszych kategoriach jako najlepszy brytyjski niezależny film 2023 roku, najlepszy scenariusz i najlepszy reżyser dla Andrew Haigh’a.

          Adam (Andrew Scott) jest scenarzystą z zawodu, spędzającym samotne dni przed laptopem w swoim mieszkaniu w ogromnym acz prawie pustym wieżowcu na obrzeżach Londynu. Jedynym poza Adamem lokatorem tego budynku wydaje się być Harry (Paul Mescal), który znudzony i pijany puka pewnego wieczoru do drzwi Adama, oferując mu alkohol i swoje towarzystwo. Adam początkowo odmawia Harry’emu, ale w końcu ulega pokusie i rozpoczyna flirt z młodszym od siebie sąsiadem. Jednocześnie Adam urządza sobie regularnie wycieczki na wieś pod Londynem, gdzie w dawnym rodzinnym domu spotyka się ze swoimi nieżyjącymi rodzicami, ofiarami wypadku samochodowego, gdy Adam miał niespełna 12 lat. Grani przez Claire Foy i Jamiego Bella rodzice Adama są w wieku, w którym zginęli w 1987 r., a więc są nawet młodsi od będącego już po 40-stce Adama. Rozmowy z duchami mają Adamowi pomóc w napisaniu scenariusza w oparciu o jego wspomnienia z dzieciństwa, być może pomogą mu również w ewolucji jego obecnego romansu z Harrym...

         Dobrzy nieznajomi to najbardziej osobisty ze wszystkich filmów Andrew Haigh’a. Dość powiedzieć, że sceny spotkań Adama z nieżyjącymi rodzicami nakręcone zostały w rodzinnym domu reżysera filmu w Croydon w południowym Londynie. Żyjący współcześnie główny bohater obrazu przyjeżdża pociągiem w rodzinne strony i niejako automatycznie przenosi się do 1987 roku, rodzice są w wieku, w którym byli w końcówce lat 80-tych, tak też są ubrani i słuchają muzyki z tamtej dekady. Niezauważenie i bez najmniejszego choćby dysonansu poznawczego przenosimy się ze współczesności do epoki, do której główny bohater (i sam reżyser zresztą też) podchodzi z ogromną nostalgią. Haigh jest ewidentnie dzieckiem lat 80-tych i słychać to wyraźnie na ścieżce dźwiękowej do All of Us Strangers, okraszonej szlagierami z tamtej epoki w wykonaniu Pet Shop Boys, Alison Moyet i przede wszystkim Frankie Goes To Hollywood, którego to zespołu ballada The Power of Love rozbrzmiewa w finałowej scenie obrazu, będąc zarazem jego piękną muzyczną kodą, jak i ważnym emocjonalnym manifestem. Fantastyczny element rozmów Adama z rodzicami nie ma w sobie nic nienaturalnego i na siłę zainscenizowanego. Świetnie napisane przez Haigh’a dialogi jeszcze bardziej wiarygodnie wybrzmiewają w ustach trójki tak znakomitych aktorów jak Andrew Scott, Claire Foy oraz Jamie Bell. Nie ma w Dobrych nieznajomych ani jednej fałszywej nuty. Rodzice Adama zachowują się dokładnie tak, jak zachowywaliby się w stosunku do swojego dojrzałego już syna w latach 80-tych ubiegłego wieku i właśnie dlatego ten film tak mocno uderza w czuły punkt każdego, kto nie odbył jeszcze tej ważnej rozmowy z własnymi rodzicami... Sama idea szczerej rozmowy z kimś, z kim nie dane nam było porozmawiać ten ostatni raz przed jego nagłym odejściem, jest już sama w sobie rozdzierającym duszę konceptem i trudno nie wzruszyć się na samą myśl o takiej nierealnej acz jakże kuszącej wyobraźnię możliwości.

          Dramat Andrew Haigh’a przebiega niejako na dwóch różnych płaszczyznach, względnie dwóch różnych rzeczywistościach bądź wymiarach, które schodzą się w jedno pod sam koniec filmu. W tym nostalgicznym wymiarze wsiadamy z Adamem do pociągu, jedziemy na wieś pod Londynem, wchodzimy do jego domu z czasów dzieciństwa i prowadzimy nabrzmiałe niewyrażonymi nigdy emocjami rozmowy z cudownie przywróconymi światu rodzicami naszego głównego bohatera. W tym drugim, wielkomiejskim wymiarze Adam poznaje bliżej swojego sąsiada, Harry’ego (fantastyczny jak zwykle Paul Mescal). Ich dwie osobne samotności w pustym londyńskim wieżowcu przecinają się wreszcie i kiełkuje z tego intrygujący romans, wspólne dzielenie bezmiaru wolnego czasu, którym, jako pracujący z domu scenarzysta, dysponuje Adam. Wycieczki do nocnych klubów, wspólne oglądanie na kanapie szmirowatej telewizji, zasypianie i budzenie się w jednym łóżku to rzeczy, których Adam dawno z nikim nie dzielił i zdążył już nawet zapomnieć, jak należy całować drugą osobę, żeby nie stracić oddechu... I tak jak z nieżyjącymi rodzicami, Adam odbywa długie, katarktyczne wręcz rozmowy ze znacznie młodszym od siebie Harrym, dla którego bycie gejem to już zupełnie inne doświadczenie niż to, które posiada wychowany w latach 80-tych Adam. I tak jak śpiewa w utworze The Power of Love wokalista grupy Frankie Goes To Hollywood, rozmowy oraz relacja Adama z rodzicami i przede wszystkim z Harrym to najlepszy sposób, aby przegonić czyhające wokół ciemność i wampiry.

9 lutego 2024

May December (Obsesja). Z tabloidów do niezależnego filmu.

           W latach 90-tych ubiegłego wieku tabloidy na całym świecie rozpisywały się namiętnie o historii romansu 34-letniej nauczycielki Mary Kay Letourneau i jej 12-letniego wtedy ucznia Vili Fualaau. Letourneau jako recydywistka poszła w 1998 r. do więzienia za uwiedzenie i gwałt na nieletnim i odsiedziała w sumie ponad sześcioletni wyrok. W więzieniu Letourneau urodziła też Fualaau dwie córki. Po zakończeniu odsiadki w 2005 Mary Kay i Vili pobrali się oficjalnie, po czym spędzili ze sobą kolejne 14 lat aż do separacji w 2019. Najnowszy film uznanego amerykańskiego reżysera z nurtu New Queer Cinema, Todda Haynesa, bezpośrednio nawiązuje do tej głośnej i skandalicznej sprawy sprzed lat, zmieniając imiona i detale, ale pozostawiając jądro samego skandalu nienaruszone. Niezależne filmy spod ręki Todda Haynesa znane są przede wszystkim dzięki swoim transgresjom i ciągłemu przesuwaniu znaczeń, przez co nigdy (jako widzowie) nie jesteśmy do końca pewni, co tak naprawdę powinniśmy czuć i myśleć na tak przedstawione tematy bądź jak winniśmy oceniać ukazanych nam bohaterów historii. May December (Obsesja w polskim przekładzie) to komediodramat nakręcony w konwencji pastiszu klasycznego melodramatu, ale jest to dzieło tak nieoczywiste tonalnie i moralnie ambiwalentne, że aż artystycznie frapujące. Todd Haynes po raz kolejny zostawił swój niepodrabialny odcisk na powszechnie znanej i sfatygowanej już nieco historii, tchnął też w nią zupełnie nowy życiowy wigor.

          Todd Haynes zaprezentował światu swój najnowszy film na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju 2023 r. Do polskich kin obraz trafił 2 lutego 2024 pod dość niefortunnym i mocno zużytym już tytułem Obsesja (w oryginale May December). Autorką oryginalnego scenariusza do filmu jest Samy Burch, która za swoją pracę dostała niedawno nominację do Oscarów. Oryginalny scenariusz to niestety jedyna Oscarowa nominacja dla May December, i to pomimo trójkąta znakomitych ról w wykonaniu Natalie Portman, Julianne Moore oraz Charlesa Meltona. Warto nadmienić, że oryginalna muzyka do filmu (bardzo charakterystyczna i melodramatyczna w wymowie) autorstwa Marcelo Zarvosa jest tak naprawdę wariacją na temat głównego motywu muzycznego Michela Legranda z filmu Posłaniec (The Go-Between, 1971) Josepha Losey’a z Julie Christie i Alanem Bates’em w rolach głównych. Muzyka w May December to jeden z najważniejszych kluczy do zrozumienia kontekstu i tonu filmu Haynesa.

          Aktorka Elizabeth Berry (Natalie Portman) przyjeżdża w 2015 r. do Savannah w Georgii, żeby przygotować się do roli w niezależnym filmie o głośnej sprawie romansu Gracie Atherton (Julianne Moore) i Joe Yoo (Charles Melton). Bohaterowie skandalu sprzed lat (teraz w pozornie szczęśliwym związku małżeńskim) pozwalają Elizabeth przebywać w towarzystwie swoim oraz trójki swoich dzieci, jak również nie mają problemu z rozmowami Elizabeth z innymi członkami społeczności, w której zamieszkują Gracie oraz Joe. Elizabeth bardzo serio podchodzi do swojego zadania wcielenia się w filmową wersję Gracie, jej aktorska metoda zakłada jak najwierniejszą imitację prawdziwej Gracie Atherton. Im dłuższy pobyt Elizabeth w Savannah, tym większy dyskomfort dla Gracie i członków jej najbliższej rodziny, bowiem owładnięta obsesją perfekcyjnej imitacji życia Elizabeth zaczyna stapiać się w mowie, gestach i zachowaniu ze studiowaną przez siebie skrupulatnie Gracie...

          Todd Haynes jest mistrzem w portretowaniu melodramatycznych sytuacji w swoich filmach. Jako admirator klasycznych melodramatów Douglasa Sirka z lat 50-tych XX wieku, Haynes ma szczególny dar w wyłuskiwaniu melodramy tam, gdzie jest ona najintensywniejsza i najszczersza. Julianne Moore wydaje się być z kolei idealną aktorką do odegrania postaci heroiny w konwencji melodramatu właśnie, a film Obsesja jest już ich piątą kolaboracją, znakomicie wpasowującą się w ich przeszłe dokonania w rodzaju obrazów takich jak: Schronienie (Safe, 1995) oraz Daleko od nieba (Far from Heaven, 2002). W May December Julianne Moore gra postać mocno dwuznaczną. Z jednej strony Gracie Atherton to skazana sądownie na wieloletnie więzienie gwałcicielka nieletniego, która w wieku 36 lat zainicjowała seksualną relację z 13-letnim wtedy Joe, mając już wtedy męża i kilkoro dzieci. Z drugiej jednak strony Julianne Moore nie portretuje Gracie jako świadomej swoich błędów i przekroczeń predatorki, raczej widzi w niej osobę z syndromem księżniczki w opałach, potrzebującej księcia na białym koniu, który wyratowałby ją z opresji. Tym księciem był dla nieszczęśliwej w małżeństwie 36-letniej Gracie 13-letni Joe, który w głowie granej przez Moore postaci nie był bynajmniej jej ofiarą, ale raczej inicjatorem całego romansu i jednocześnie tym, który w tej relacji był dojrzalszy i trzymający pełną kontrolę... Taką oficjalną wersję wydarzeń potwierdza w rozmowie z Elizabeth sam Joe, który wyraźnie deklaruje indagującej aktorce, że wcale nie czuje się ofiarą wydarzeń sprzed lat. Im głębiej i dłużej jednak Elizabeth drąży i wyciąga na światło dzienne przeszłość, tym bardziej napięte stają się relacje w pozornie spełnionym małżeństwie Gracie i Joe. W pewnym momencie Joe zaczyna kwestionować swoją rolę w wydarzeniach z przeszłości i dociera do niego świadomość bycia ofiarą starszej i dużo bardziej doświadczonej kobiety.

          Najnowszy film Todda Haynesa wznosi się na wyżyny aktorskiego kunsztu, a to dzięki odtwórcom trzech głównych ról. Natalie Portman i Julianne Moore grają tutaj dwie dominujące i kontrolujące kobiety, które jakkolwiek miłe i nieustannie do siebie uśmiechnięte, prowadzą tak naprawdę psychologiczną wojnę o ostateczną dominację i kontrolę narracji. Pochodzące z różnych środowisk, Elizabeth i Gracie nie ustępują jednak sobie ambicją i żądzą posiadania ostatniego słowa w dyskusji. Obie prowadzą wyrafinowaną grę społeczną z otoczeniem, Gracie udaje kruchą i infantylną, Elizabeth zaś zgrywa miłą i pełną szacunku do innych. W gruncie rzeczy jednak obie kobiety są bezwzględne w osiąganiu zamierzonych przez siebie celów, Gracie nieustannie kontroluje męża (traktując go jak kolejne swoje dziecko) i próbuje w ten sam sposób kontrolować dzieci (tu już bez większych sukcesów). Z kolei Elizabeth pod pozorem przygotowania do roli wchodzi w butach w intymną rzeczywistość Gracie i Joe, miesza w tej rodzinie w imię artystycznej prawdy telewizyjnego filmu (prawdopodobnie szmiry), który zamierza nakręcić i w obsesyjny wręcz sposób imituje prawdziwą Gracie, kopiując nawet jej makijaż, gesty, a także charakterystyczny sepleniący sposób mówienia... W samym środku tej subtelnej gry pozorów i walki o dominację pomiędzy Gracie oraz Elizabeth znajduje się znakomicie zagrany przez Charlesa Meltona Joe, który po raz kolejny w swoim życiu staje się ofiarą dominujących i próbujących kontrolować wszystko kobiet.

16 stycznia 2024

Theater Camp (Obóz teatralny). Kampowe wakacje.

          Komedia Obóz teatralny to arcyzabawny obraz w stylu mockumentu, czyli fikcji udającej film dokumentalny. Film jest jednocześnie satyrą na niezależne środowisko teatralne, a jego bohaterem zbiorowym jest letni obóz dziecięcy dla młodocianych wyznawców Melpomeny. Dziecięcy aktorzy prowadzeni przez swoich instruktorów przygotowują się do wystawienia oryginalnego musicalu o życiu i dokonaniach fundatorki swojej teatralnej trupy, Joan Rubinsky (Amy Sedaris w tej roli), obecnie przebywającej w szpitalu w śpiączce. Nadrzędnym celem produkcji (poza oczywiście oddaniem hołdu nieodżałowanej Joan) jest uratowanie egzystencji samego obozu, któremu grozi finansowa ruina i przejęcie nieruchomości przez bank, a następnie konkurencyjny obóz dla dzieci z bogatych rodzin…Opiekunowie i jednocześnie aktorzy-instruktorzy w osobach Amosa i Rebeki-Diane (Ben Platt oraz Molly Gordon), a także kierownika produkcji Glenna (Noah Galvin) stają na głowach, aby oryginalny musical stał się hitem i wybawieniem przed finansową klapą.

          Obóz teatralny powstał jako rozwinięcie krótkometrażowego filmu pod tym samym tytułem z 2020 roku w reżyserii Molly Gordon i Nicka Liebermana. Dwójka reżyserów wspólnie z aktorami Noah Galvin’em  i Benem Platt’em stworzyła w 2020 r. oryginalny scenariusz projektu, po czym twórcy rozbudowali pierwotny pomysł do długości pełnometrażowego obrazu, przy czym Molly Gordon, Ben Platt i Noah Galvin zagrali jednocześnie w filmie trzy główne role. Obóz teatralny pokazano premierowo w USA w styczniu 2023 w głównym konkursie podczas festiwalu Sundance. Od początku grudnia 2023 obraz jest też dostępny w streamingu w Polsce na platformie Disney+.

          Gdy Joan Rubinsky (Amy Sedaris), założycielka obozu teatralnego dla dzieci o nazwie AdirondACTS w stanie Nowy Jork, ląduje nieoczekiwanie w szpitalu w śpiączce, finansowo-biznesowe sprawy obozu bierze w swoje ręce jej syn Troy (Jimmy Tatro), vloger oraz aspirujący acz niekoniecznie spełniony biznesmen (aktualnie na bezrobociu…). Szybko staje się jasne, że obozowi grozi finansowa ruina, a bank może przejąć należącą do niego nieruchomość. W obliczu zbliżającej się katastrofy opiekunowie obozu i jednocześnie aktorzy-instruktorzy postanawiają stworzyć i wystawić oryginalny musical o życiu i dziele fundatorki obozu, Joan Rubinsky, z pełną świadomością, że może to być ostatni teatralny projekt, który zrealizują wspólnie z aktorsko i muzycznie utalentowanymi dzieciakami…

           Obóz teatralny ufundowany jest na serii zabawnych skeczów udających film dokumentalny, a jego spoiwem jest uroczy zakątek w nowojorskich górach Adirondack, gdzie letni obóz dla młodych adeptów Melpomeny ma swoją stałą siedzibę (stąd też nazwa obozu AdirondACTS, która jest pomysłową grą słów). Komedia Molly Gordon i Nicka Liebermana nigdy nie wytraca swojego szybkiego tempa, a seria zabawnych gagów z udziałem kochających aktorstwo i musicale dzieciaków zdaje się nie mieć końca. Nadanie filmowi stylu mockumentu pozwala ugruntować na pozór chaotyczną fabułę w zorganizowany ciąg scen, w ramach którego obserwujemy castingi oraz aktorskie przygotowania dzieci do wystawienia oryginalnego musicalu Joan, still, będącego hołdem złożonym pomysłodawczyni i fundatorce obozu, aktualnie znajdującej się w głębokiej śpiączce. Twórcami musicalu są opiekunowie i jednocześnie instruktorzy młodocianych aktorów, Amos oraz Rebecca-Diane, których grają współautorzy scenariusza do filmu: Ben Platt i Molly Gordon. Amos i Rebecca-Diane to dwójka niespełnionych aktorów, którzy swoje pierwsze aktorskie szlify zdobywali jako dzieci na tym samym teatralnym obozie, na którym uczą teraz innych. Brak sukcesów i propozycji w aktorskiej karierze powetowali sobie zawodem aktorów-instruktorów, pisząc wspólnie oryginalne sztuki, wystawiane premierowo na zakończenie każdego letniego sezonu.

          Między grającymi Amosa i Rebekę-Diane aktorami czuć autentyczną chemię, a także bliskość i zażyłość, co uwiarygodnia ich interakcje, czyniąc komizm i satyrę Obozu teatralnego tym bardziej swobodną i niewymuszoną. Komediowy talent Molly Gordon, Bena Platta, a także znakomicie partnerującym im w drugoplanowych rolach Noah Galvina (Glenn), Jimmy’ego Tatro (Troy), Ayo Edebiri (Janet) oraz Caroline Aaron (Rita) czynią z  Obozu teatralnego prawdziwie kampowe doświadczenie. W tym kontekście ani trochę nie dziwi specjalna nagroda jury na festiwalu Sundance dla najlepszego aktorskiego ensemble. Poza wymienionymi wyżej aktorami również wszyscy dziecięcy odtwórcy ról radzą sobie znakomicie, nie ustępując starszym i bardziej doświadczonym kolegom po fachu w fenomenalnym wprost wyczuciu komedii i kampu.

23 grudnia 2023

Hunt for the Wilderpeople (Dzikie łowy). Piękno i śmieszność Nowej Zelandii.

          Nowozelandczyk Taika Waititi to król Midas komedii: jakiejkolwiek filmowej produkcji się nie tknie, zamienia ją w komediowe złoto. Okryty międzynarodową sławą Maorys z Nowej Zelandii znany jest przede wszystkim ze swoich ostatnich projektów dla Marvela (Thor Ragnarok) oraz produkowanych przez siebie znakomitych seriali w rodzaju Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows), Rdzenni i wściekli (Reservation Dogs) oraz Nasza bandera znaczy śmierć (Our Flag Means Death). Warto jednak nadrobić jego kilka pierwszych pełnometrażowych filmów, z których Dzikie łowy (Hunt for the Wilderpeople) z 2016 r. dzierżą palmę pierwszeństwa wśród jego najlepszych autorskich projektów. Dzikie łowy są specyficznym komediowym kinem drogi pośród nowozelandzkiego buszu, w którym żadnych dróg uświadczyć się tak naprawdę nie da oraz obrazem o trudnym dojrzewaniu outsidera o antyspołecznych ciągotach. Dzikie łowy to jednak przede wszystkim piękny hołd złożony przez Taikę Waititi swojej nowozelandzkiej ojczyźnie, zapierającemu dech w piersiach pięknu jej przyrody i śmieszności peryferyjnej niejednokrotnie mentalności co poniektórych jej mieszkańców.

          Podobnie jak trzy poprzednie jego niezależne filmy, Dzikie łowy również zadebiutowały w międzynarodowej sekcji festiwalu Sundance w styczniu 2016 roku. Czwarte autorskie dzieło Taiki Waititi okazało się kinowym hitem w jego rodzinnej Nowej Zelandii, bijąc wszelkie finansowe rekordy rodzimych produkcji i stając się najlepiej zarabiającym nowozelandzkim filmem w historii. Poza świetnym komediowym scenariuszem autorstwa samego Waititi na podstawie powieści Barry’ego Crumpa, Dzikie łowy nie byłyby takim kinowym przebojem, gdyby nie aktorski duet Sama Neilla i Juliana Dennisona, którzy wcielają się w role dość nieoczywistych kryminalnych partnerów: zgryźliwego Hectora (Neill) oraz jego podopiecznego rodem z poprawczaka, Rickiego Bakera (Dennison). W Polsce film można aktualnie obejrzeć w streamingu na HBO Max.

          Grany przez fenomenalnego Juliana Dennisona problematyczny dla opieki społecznej Ricky Baker trafia na początku filmu do kolejnego zastępczego domu na obrzeżach nowozelandzkiego buszu. Pomimo jego kryminalnej przeszłości, pod swój dach decyduje się go przyjąć małżeństwo Belli i Hectora Faulknerów (w tych rolach Rima Te Wiata i Sam Neill). Szybko jednak Ricky Baker ucieka z nowego domu w towarzystwie psa Tupaca do pobliskiego buszu, tropiony najpierw przez Hectora, a potem przez nowozelandzką policję i opiekę społeczną na czele z równie bezwzględną co niekompetentną Paulą (Rachel House).

          Ricky Baker to nie tylko pospolity urwis i ancymon. W wolnych chwilach zdarza mu się też układać haiku, uwielbia swojego psa Tupaca i przekonuje się szybko do swojej nowej rodziny w osobie niesamowicie ciepłej Belli i jej mrukliwego męża Hectora. Bella daje Rickiemu duży margines wolności, co idealnie koresponduje z buntowniczą i niezależną naturą tułającego się od lat po poprawczakach i zastępczych domach chłopca. Podejście Belli stoi w jaskrawym kontraście z nastawieniem opiekującej się Rickym pracownicy społecznej Pauli, która w Dzikich łowach wchodzi w buty czarnego charakteru, ale jest w swojej roli ścigającej zbiegłego Rickiego tak zapamiętała i nieprzejednana, że aż krańcowo śmieszna, nie wspominając już o Himalajach jej urzędowej niekompetencji. Paula zawsze akcentuje negatywne aspekty charakteru Rickiego, podczas gdy Bella widzi w chłopaku wolną i niezależną duszę. Tam, gdzie Paula widzi niesubordynację, bezczelność i rozbój, tam Bella dostrzega brak uwagi, zainteresowania oraz pragnienie wyrwania się spod wszechobecnej kontroli świata dorosłych.

          Sednem Dzikich łowów staje się relacja pomiędzy zbiegłym Rickym Bakerem, a jego zastępczym rodzicem i jednocześnie towarzyszem przygód w nowozelandzkim buszu, granym przez Sama Neilla Hectorem. Zamknięty w sobie i zgryźliwy Hec nie chce początkowo mieć nic wspólnego z Rickym, przyjmuje go do siebie tylko ze względu na Bellę, ale spędzone z chłopakiem wspólne chwile w buszu zmieniają radykalnie jego podejście do krnąbrnego podopiecznego, a między granymi przez Neilla i Dennisona postaciami istnieje niezaprzeczalna chemia. Na papierze Dzikie łowy nie powinny działać, wygrywają wiele klisz z przygodowego kina o dorastaniu, ale to, jak Taika Waititi potraktował wałkowany od lat przez kinematografię temat, czyni z Dzikich łowów niezapomniany obraz i najzwyczajniej prześmieszną przygodową tragikomedię. Wyczucie komizmu Waititi jest wyjątkowe w swoim rodzaju, reżyser gra często na stereotypach i nierzadko zaściankowej mentalności Nowozelandczyków, ale robi to z taką gracją i parodiowym smakiem, że nikt nie może mieć do niego pretensji o drwiny z małej acz przepięknej ojczyzny.

27 listopada 2023

The Breaker Upperers (Zrywaczki). Cynicznie o miłości.

           Nowozelandzka komedia Zrywaczki z Netfliksa dość bezpardonowo podchodzi do tematu miłości. Dwie główne bohaterki filmu to przyjaciółki prowadzące firmę specjalizującą się w kończeniu romantycznych relacji na wniosek jednego z partnerów, zazwyczaj zbyt tchórzliwego by samodzielnie doprowadzić do ostatecznego rozstania. Dwuosobowe przedsiębiorstwo Mel i Jen (w tych rolach reżyserki obrazu Madeleine Sami oraz Jackie van Beek) doskonale prosperuje aż do momentu, gdy jedną z przyjaciółek zaczyna najpierw poważnie gryźć sumienie, po czym (o zgrozo!) sama zakochuje się w jednym ze swoich klientów. Czy stara przyjaźń dwóch kobiet okaże się silniejsza niż świeża miłość jednej z nich?

          Zrywaczki to jeden z największych komediowych przebojów pochodzących z Nowej Zelandii. Film ten był największym kasowym hitem w swojej ojczyźnie w 2018 roku, a od lutego 2019 komedię można również obejrzeć na Netfliksie. Obraz pokazano premierowo na amerykańskim festiwalu South by Southwest w marcu 2018, a jego reżyserkami i jednocześnie autorkami scenariusza jest para odtwórczyń głównych ról: Madeleine Sami i Jackie van Beek. Warto tutaj nadmienić, że producentem tej prześmiesznej komedii jest dobrze znany kinofilom na całym świecie Taika Waititi.

          Żerujące na ludzkim nieszczęściu biznesowe przedsięwzięcie wieloletnich przyjaciółek Mel i Jen zaczyna trząść się w posadach, gdy ta pierwsza zaczyna w pełni zdawać sobie sprawę z moralnych implikacji ich gospodarczej działalności, a na dodatek sama zakochuje się w jednym ze swoich tchórzliwych klientów (James Rolleston jako rozbrajająco młody, niedoświadczony i głupiutki Jordan). Mel i Jen mają wspólną nieciekawą historię miłosną z przeszłości, która zrobiła z nich dwie cyniczki finansowo eksploatujące ciemne strony romantycznych relacji u innych. Czy odmiana serca u Mel pociągnie za sobą kres ich przyjaźni oraz prowadzonego przez nie wspólnie przedsiębiorstwa?

          Komedia autorstwa Madeleine Sami i Jackie van Beek to idealna propozycja na walentynkowy wieczór i nie tylko. Suchy nowozelandzki dowcip bardzo bliski jest angielskiemu poczuciu humoru, a jego szerokie spektrum prezentują nam rozliczne produkcje Taiki Waititi, spośród których Zrywaczki to jedna z najlepszych komedii z Antypodów firmowana nazwiskiem tego płodnego aktora, reżysera i producenta filmowego. Gwoli przypomnienia do jego sztandarowych filmowych i serialowych projektów należą: Co robimy w ukryciu (film z 2014 oraz wielosezonowy serial na jego podstawie), Dzikie łowy, Jojo Rabbit czy ostatnio wyprodukowane seriale Rdzenni i wściekli oraz Nasza bandera znaczy śmierć. Suche, cięte, cyniczne nierzadko nowozelandzkie poczucie humoru Zrywaczek dostarcza pierwszorzędnej zabawy na relaksujący wieczór w gronie osób z predylekcją do podobnego w rodzaju dowcipu.

          Bardzo lekkie podejście do bardzo poważnych oraz ciężkich tematów jak miłość i rozstanie czyni ze Zrywaczek otwierającą oczy komedię, której seans może być doświadczeniem wewnętrznie oczyszczającym, jeśli oczywiście podziela się dystans do związków i miłosnych relacji, który mają dwie główne bohaterki filmu. Choć moralnie kontrowersyjne, metody kończenia toksycznych bądź niedobranych relacji przez tandem Mel i Jen pokazują w jak bardzo beznadziejnych często związkach tkwią ludzie, nie mając jednocześnie odwagi, aby je zakończyć. Niektórzy klienci naszych specjalistek od rozstań wolą sfingować własną śmierć lub zaginięcie, byle tylko nie musieć odbywać tej kończącej relację rozmowy. Oglądając i śmiejąc się do rozpuku przy Zrywaczkach łatwiej jest nam zrozumieć, dlaczego ludzie tkwią nierzadko aż do śmierci w nieudanych i pełnych przemocy związkach, bojąc się samotności lub brutalnej konfrontacji. Te poważne kwestie Madeleine Sami oraz Jackie van Beek zamieniają w swoim filmie na humorystyczne gagi lub komiczne w swojej powadze bądź nędzy postaci. Anna (Celia Pacquola) poraża wręcz głupotą, naiwnością i bezdyskusyjnym przywiązaniem do niekochającego ją męża, który woli sfingować własną śmierć niż powiedzieć jej prawdę w jej lojalne do bólu oczy. Sepa (Ana Scotney) ma problemy z kontrolą własnego gniewu, co całkowicie onieśmiela jej chłopaka Jordana (James Rolleston) przed skutecznym zakończeniem niefunkcjonującej prawidłowo relacji. Nawet sama Jen (Jackie van Beek) pod maską wiecznego zblazowania wciąż żałośnie wzdycha do seryjnie ją zdradzającego w przeszłości eksa. Pod pozorem lekkiej i cynicznej komedii Zrywaczki sprzedają nam niejedną przykrą prawdę o przeróżnych dysfunkcjach w naszych związkach.


7 listopada 2023

Beau Is Afraid (Bo się boi). Świat oczami lękowca.

           Perspektywa świata z punktu widzenia osoby z zaburzeniami lękowymi może przypominać rzeczywistość rodem z horroru. Taki właśnie ogląd świata prezentuje nam najnowszy film Ariego Astera, twórcy znakomitych horrorów Dziedzictwo. Hereditary oraz Midsommar. W biały dzień. W swoim trzecim pełnometrażowym dziele Aster uczynił głównym bohaterem tytułowego Beau, z poświęceniem zagranego przez znakomitego jak zawsze w swoim aktorskim fachu Joaquina Phoenixa. Beau Wassermann mierzy się z szerokim spektrum problemów i przypadłości - głównie tych mentalnych - a ich korzeniem jest trudna relacja z dominującą i emocjonalnie kontrolującą matką. Ari Aster określił Bo się boi jako swoją trzygodzinną sesję terapeutyczną poprzez kino i trudno się z tym nie zgodzić. Nazwany przez Astera komediowym koszmarem, jego najnowszy film jest w istocie tyleż śmieszny, co straszny, ale zdecydowanie najbardziej to jest on absurdalny, a poziom tego absurdu rośnie w miarę jak towarzyszymy głównemu bohaterowi w jego pełnej przygód kafkowskiej odysei do domu matki.

          Absurdalna tragikomedia Bo się boi miała być oryginalnie fabularnym debiutem Ariego Astera, a pierwszą wersję scenariusza do tego projektu reżyser napisał już w 2011 roku, kiedy to też nakręcił na jego podstawie film krótkometrażowy pod tytułem Beau. Aster postanowił ostatecznie nie spieszyć się z realizacją pełnometrażowej wersji swojego krótkiego metrażu z 2011 r. i w efekcie przed Bo się boi otrzymaliśmy od tego twórcy dwa fenomenalne horrory w postaci Dziedzictwa. Hereditary oraz Midsommar. W biały dzień. Wypuszczony do kin na całym świecie w kwietniu 2023 roku Bo się boi przeszedł do historii jako najdroższy obraz studia A24, a jego produkcja kosztowała niebagatelne 35 milionów dolarów jak na autorski projekt niezależnego reżysera. Niezwykle ambitny trzeci autorski film Ariego Astera nie spotkał się niestety z równie dobrym przyjęciem, co jego dwa poprzednie obrazy, zarabiając w sumie zaledwie 11,5 miliona dolarów w kinach na całym świecie i spotykając się z ostrą krytyką m.in. za swój trzygodzinny czas trwania oraz wysoki poziom absurdu, przełamywany jednak równie absurdalnym poczuciem humoru. Ari Aster przyznał zresztą rozbrajająco, że Bo się boi jest jego najzabawniejszym filmem.  

          Beau Wassermann (Joaquin Phoenix) mierzy się z bardzo silnymi zaburzeniami lękowymi, na które dostaje leki od swojego psychoterapeuty (Stephen McKinley Henderson w tej roli). W dniu wyjazdu do swojej kontrolującej matki Mony (Patti LuPone), Beau zostaje okradziony z kluczy oraz bagażu i ku wielkiemu rozczarowaniu rodzicielki jest zmuszony odwołać wizytę i pozostać w swoim mieszkaniu. I wtedy Beau otrzymuje telefon od nieznajomego, po którym staje się oczywiste, że musi jednak opuścić mieszkanie i udać się do matczynego gniazda. I w ten sposób rozpoczyna się najeżona absurdalnymi przygodami prawie trzygodzinna odyseja naszego udręczonego mentalnie protagonisty.

          Bo się boi podzielony jest zasadniczo na cztery części, a w każdej z nich główny bohater filmu poddawany jest przeróżnym psychicznym i fizycznym udrękom w zupełnie innym otoczeniu. W części pierwszej znerwicowany Beau odczuwa lęk przed opuszczeniem własnego mieszkania położonego w niebezpiecznej dzielnicy dużego miasta (a przynajmniej tak sprawy wyglądają, gdy Beau z przerażeniem zerka z okna na przyległą ulicę, gdzie nie brakuje nago hasających nożowników, bezdomnych, a nawet leżących na samym środku drogi trupów). Gdy wreszcie opuszcza swoje mieszkanie, aby kupić butelkę wody, spełniają się od razu wszystkie jego najgorsze lęki i przeczucia, a on sam zostaje potrącony przez samochód po to tylko, aby w drugiej części filmu wylądować na pozornie idyllicznych przedmieściach, gdzie opiekuje się nim przemiłe (znów tylko z pozoru) małżeństwo Rogera i Grace (Nathan Lane oraz Amy Ryan), którzy notabene potrącili naszego nieszczęsnego protagonistę. Przedmiejska idylla szybko zamienia się dla Beau w podmiejskie piekło, a on sam nie widzi innego ratunku jak ucieczka. W trzeciej części nasz bohater trafia do leśnej komuny/trupy teatralnej, będącej w trakcie wystawiania sztuki, w której Beau odnajduje głęboko skrywane prawdy o swoim życiu. W tej części wchodzimy już z Ari Asterem na poziom meta ocierający się o fantasmagorię (z baśniowymi animacjami włącznie), aby w finale i jednocześnie czwartej części jego dzieła zstąpić z powrotem na ziemię i zmierzyć się z okrutną rzeczywistością w postaci wszechwładnej matki Beau, Mony Wassermann (świetna i paraliżująca zarazem Patti LuPone). To ona w końcu jest praprzyczyną wszelkiego zła i w ogóle wszystkiego, co dzieje się w życiu Beau, a jeszcze bardziej jest odpowiedzialna za to wszystko, co nie było dane Beau w życiu mieć i przeżyć. Na przeciwległym biegunie z kolei figura ojca jest dla Beau nieobecnością, brakiem i niczym więcej.

          Ari Aster pierwotnie pracował nad Bo się boi pod roboczym tytułem Disappointment Blvd, czyli Bulwar Rozczarowania. Pierwszy tytuł filmu bardzo dobrze podsumowuje los i charakter jego głównego bohatera, jak i też streszcza przeważającą recepcję dzieła wśród filmowych krytyków, dla których większości najnowsze dzieło Astera okazało się przydługim rozczarowaniem właśnie. Obrazowi warto jednak dać szansę, a być może nawet dwie, albowiem po wielokrotnym obejrzeniu łatwiej dostrzec w Bo się boi wszystkie tropy, nawiązania i psychoanalityczne klisze, które Ari Aster wplata w wizualnie urzekający świat swojej pokręconej wyobraźni. Mamy w Bo się boi kompleks Edypa doprowadzony do absurdu, bo jak wszyscy wiemy i czujemy, na początku każdej egzystencji jest matka-dawczyni owego życia i od niej zawsze można wyprowadzić wszystkie nasze lęki, zahamowania oraz seksualne obsesje. A tam, gdzie jest lęk i wyparcie, tam również są wina oraz wstyd. Ari Aster przepracowuje swoje mentalne traumy konstruując figurę godnego politowania Beau, który jest zawsze bierny i sponiewierany przez życiowe okoliczności, a już najbardziej sponiewierany jest przez własną matkę, która mu życie dała i teraz rości sobie prawo do jego całkowitej kontroli w imię fałszywie pojętej miłości.