Stephen King, zwany mistrzem horroru, był pod
niemałym wrażeniem Czarownicy. Chyba
trudno jest naprawdę przestraszyć specjalistę od budzących grozę historii. Debiutanckiemu
filmowi Roberta Eggers’a ta sztuka się jednak udała. Tajemnica ogromnego
sukcesu The Witch tkwi w tonie, w
jakim reżyser zdecydował się nam przekazać swoją opowieść. Ton, klimat filmu
oraz zdjęcia do niego wprowadzają nas w sam środek rodziny osadników w Nowej Anglii
w 1630 roku. Niczym świadkowie uczestniczymy w przerażającym spektaklu osuwania
się w histerię i szaleństwo, a wszystko to przy niemałym udziale nadnaturalnych
sił. Pierwszym i zarazem ostatecznym źródłem autodestrukcji bohaterów Czarownicy nie są jednak wcale nieczyste
moce zamieszkujące pobliski las, ale zło, które pod postacią przesądu, a napędzane
lękiem, tkwi w każdym z nas.
Czarownica została napisana i wyreżyserowana
przez Roberta Eggers’a, prawdziwego debiutanta w filmowym rzemiośle. Debiut tego
autora okazał się jednak na tyle dojrzały i fascynujący, że twórca dostał
nagrodę za najlepszą reżyserię na festiwalu Sundance w 2015 roku, gdzie obraz
miał swoją międzynarodową premierę. Znakomicie przyjęty przez krytykę (o co
horrorom jest niezwykle ciężko) film Eggers’a odniósł również ogromny sukces wśród
publiczności. Inni autorzy opowieści grozy, na czele ze Stephen’em King’iem i
Brian’em Keene’m, dali też wyraz swojemu zachwytowi nad filmem w mediach
społecznościowych.
The Witch jest rzadkim przykładem
horroru kostiumowego, którego akcja rozgrywa się w Nowej Anglii w 1630 roku, 62
lata przed znaną powszechnie histerią z polowaniem na czarownice w Salem. W centrum
opowieści znajduje się purytańska (kalwińska dokładnie) rodzina osadników w
Nowym Świecie, która zostaje przez swoją wspólnotę skazana na banicję. William (Ralph
Ineson) wraz żoną Katherine (znana z Gry
o tron Katie Dickie) oraz piątką dzieci przenosi się na skraj ogromnego
lasu. Tam właśnie rodzina rozpoczyna nowe życie, utrzymując się w przymusowej
izolacji z uprawy roli i hodowli zwierząt. Szybko jednak okazuje się, że
pobliski las zamieszkany jest przez nadprzyrodzone moce pod postacią tytułowej
czarownicy. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika najmłodsze dziecko Williama
i Katherine, a zaraza niszczy plony, para szybko nabiera przekonania, że ciąży
na nich przekleństwo. Co więcej, rodzice zaczynają podejrzewać swoją najstarszą
córkę Thomasin (świetna Anya Taylor-Joy) o konszachty z ciemnymi mocami i
obwiniają ją o zniknięcie najmłodszego syna oraz sprowadzenie na rodzinę
nieszczęścia. Gdy przesąd i strach biorą górę nad zdrowym rozsądkiem oraz
opanowaniem, cała rodzina jest na prostej drodze od histerii i szaleństwa ku
autodestrukcji.
Twórca Czarownicy, Robert Eggers,
miał swego czasu ogromną predylekcję ku podaniom oraz opowieściom o wiedźmach
właśnie. Swój pierwszy autorski scenariusz oparł na autentycznych źródłach
pisanych z epoki, czyli XVII-wiecznej Nowej Anglii. Pełny tytuł filmu to The VVitch: A New-England Folktale, czyli Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii.
Oparcie dialogów na języku żywcem wyjętym z ówczesnych dokumentów oraz zapisów
sądowych procesów, a także utkanie całej fabuły filmu na bazie ludowych
przekazów oraz wyobrażeń o nadnaturalnych siłach, czających się w Nowym Świecie
na purytańskich przybyszów ze starego kontynentu, nadaje dziełu Eggers’a
niepowtarzalne wrażenie autentyczności, tak jakby autor zaserwował nam
pierwszej klasy dokument o życiu i przesądach kolonistów w Nowej Anglii na
początku ery osadnictwa. I choć mamy do czynienie tylko z jedną 7-osobową
rodziną żyjącą na skraju pustkowia, skupiają się w niej jak w soczewce wszelkie
religijne wierzenia i przede wszystkim podskórny lęk przed dziką naturą oraz
jej niszczącą potęgą. Właściwie prawie od samego początku wiemy, że bohaterowie
Czarownicy muszą stawić czoła nadprzyrodzonym
mocom zamieszkującym złowieszczy las w bezpośrednim sąsiedztwie ich osady.
Tytułowa czarownica nie jest bynajmniej tylko wytworem ich chorych przesądów. Nie
bez kozery w końcu mamy do czynienia z czystej próby horrorem. Najbardziej przerażające
w filmie nie jest jednak dręczenie Bogu ducha winnej rodziny przez nieubłagane
moce zła, ale terror psychologiczny jaki wywierają na siebie wzajemnie nasi
bohaterowie.
Czarownicę
cechuje ogromne napięcie, które nie ustępuje ani na moment przez cały czas
trwania filmu. Dodając do tego znakomite zdjęcia, kolory i dopracowaną w
detalach scenografię, otrzymujemy bardziej nawet klimatyczny thriller
psychologiczny niż stylowy horror kostiumowy. W filmie Eggers’a nadprzyrodzone
moce żerują na żyjącej na bezludziu rodzinie, ale to nie one odpowiadają za jej
finalne unicestwienie. Zła czarownica uruchamia tylko spiralę paranoi i wzajemne
przerzucanie się odpowiedzialnością przez członków rodziny za spadłe na ich dom
nieszczęścia. Zamiast stanąć jednym frontem w konfrontacji z ciemnymi mocami,
nasi bohaterowie rzucają się sobie do gardeł, tak jakby istota zła tkwiła we
wnętrzu drugiego człowieka, a nie poza nim. Być może, paradoksalnie,
potwierdzają tym samym nieświadomie wymykającą się ich umysłom prawdę o ludzkiej
naturze? Ponieważ Czarownica przypomina dokument o purytańskiej rodzinie z Nowego Świata
rodem z XVII wieku, my, jako współcześni widzowie, mamy w filmie okazję dojrzeć
wiele rzeczy, których jego bohaterowie ani nie mieli szans dojrzeć, ani tym
bardziej pojąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz