22 maja 2016

The Witch (Czarownica). Horror, który daje do myślenia.

          Stephen King, zwany mistrzem horroru, był pod niemałym wrażeniem Czarownicy. Chyba trudno jest naprawdę przestraszyć specjalistę od budzących grozę historii. Debiutanckiemu filmowi Roberta Eggers’a ta sztuka się jednak udała. Tajemnica ogromnego sukcesu The Witch tkwi w tonie, w jakim reżyser zdecydował się nam przekazać swoją opowieść. Ton, klimat filmu oraz zdjęcia do niego wprowadzają nas w sam środek rodziny osadników w Nowej Anglii w 1630 roku. Niczym świadkowie uczestniczymy w przerażającym spektaklu osuwania się w histerię i szaleństwo, a wszystko to przy niemałym udziale nadnaturalnych sił. Pierwszym i zarazem ostatecznym źródłem autodestrukcji bohaterów Czarownicy nie są jednak wcale nieczyste moce zamieszkujące pobliski las, ale zło, które pod postacią przesądu, a napędzane lękiem, tkwi w każdym z nas.


          Czarownica została napisana i wyreżyserowana przez Roberta Eggers’a, prawdziwego debiutanta w filmowym rzemiośle. Debiut tego autora okazał się jednak na tyle dojrzały i fascynujący, że twórca dostał nagrodę za najlepszą reżyserię na festiwalu Sundance w 2015 roku, gdzie obraz miał swoją międzynarodową premierę. Znakomicie przyjęty przez krytykę (o co horrorom jest niezwykle ciężko) film Eggers’a odniósł również ogromny sukces wśród publiczności. Inni autorzy opowieści grozy, na czele ze Stephen’em King’iem i Brian’em Keene’m, dali też wyraz swojemu zachwytowi nad filmem w mediach społecznościowych.


          The Witch jest rzadkim przykładem horroru kostiumowego, którego akcja rozgrywa się w Nowej Anglii w 1630 roku, 62 lata przed znaną powszechnie histerią z polowaniem na czarownice w Salem. W centrum opowieści znajduje się purytańska (kalwińska dokładnie) rodzina osadników w Nowym Świecie, która zostaje przez swoją wspólnotę skazana na banicję. William (Ralph Ineson) wraz żoną Katherine (znana z Gry o tron Katie Dickie) oraz piątką dzieci przenosi się na skraj ogromnego lasu. Tam właśnie rodzina rozpoczyna nowe życie, utrzymując się w przymusowej izolacji z uprawy roli i hodowli zwierząt. Szybko jednak okazuje się, że pobliski las zamieszkany jest przez nadprzyrodzone moce pod postacią tytułowej czarownicy. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika najmłodsze dziecko Williama i Katherine, a zaraza niszczy plony, para szybko nabiera przekonania, że ciąży na nich przekleństwo. Co więcej, rodzice zaczynają podejrzewać swoją najstarszą córkę Thomasin (świetna Anya Taylor-Joy) o konszachty z ciemnymi mocami i obwiniają ją o zniknięcie najmłodszego syna oraz sprowadzenie na rodzinę nieszczęścia. Gdy przesąd i strach biorą górę nad zdrowym rozsądkiem oraz opanowaniem, cała rodzina jest na prostej drodze od histerii i szaleństwa ku autodestrukcji.


          Twórca Czarownicy, Robert Eggers, miał swego czasu ogromną predylekcję ku podaniom oraz opowieściom o wiedźmach właśnie. Swój pierwszy autorski scenariusz oparł na autentycznych źródłach pisanych z epoki, czyli XVII-wiecznej Nowej Anglii. Pełny tytuł filmu to The VVitch: A New-England Folktale, czyli Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii. Oparcie dialogów na języku żywcem wyjętym z ówczesnych dokumentów oraz zapisów sądowych procesów, a także utkanie całej fabuły filmu na bazie ludowych przekazów oraz wyobrażeń o nadnaturalnych siłach, czających się w Nowym Świecie na purytańskich przybyszów ze starego kontynentu, nadaje dziełu Eggers’a niepowtarzalne wrażenie autentyczności, tak jakby autor zaserwował nam pierwszej klasy dokument o życiu i przesądach kolonistów w Nowej Anglii na początku ery osadnictwa. I choć mamy do czynienie tylko z jedną 7-osobową rodziną żyjącą na skraju pustkowia, skupiają się w niej jak w soczewce wszelkie religijne wierzenia i przede wszystkim podskórny lęk przed dziką naturą oraz jej niszczącą potęgą. Właściwie prawie od samego początku wiemy, że bohaterowie Czarownicy muszą stawić czoła nadprzyrodzonym mocom zamieszkującym złowieszczy las w bezpośrednim sąsiedztwie ich osady. Tytułowa czarownica nie jest bynajmniej tylko wytworem ich chorych przesądów. Nie bez kozery w końcu mamy do czynienia z czystej próby horrorem. Najbardziej przerażające w filmie nie jest jednak dręczenie Bogu ducha winnej rodziny przez nieubłagane moce zła, ale terror psychologiczny jaki wywierają na siebie wzajemnie nasi bohaterowie.


          Czarownicę cechuje ogromne napięcie, które nie ustępuje ani na moment przez cały czas trwania filmu. Dodając do tego znakomite zdjęcia, kolory i dopracowaną w detalach scenografię, otrzymujemy bardziej nawet klimatyczny thriller psychologiczny niż stylowy horror kostiumowy. W filmie Eggers’a nadprzyrodzone moce żerują na żyjącej na bezludziu rodzinie, ale to nie one odpowiadają za jej finalne unicestwienie. Zła czarownica uruchamia tylko spiralę paranoi i wzajemne przerzucanie się odpowiedzialnością przez członków rodziny za spadłe na ich dom nieszczęścia. Zamiast stanąć jednym frontem w konfrontacji z ciemnymi mocami, nasi bohaterowie rzucają się sobie do gardeł, tak jakby istota zła tkwiła we wnętrzu drugiego człowieka, a nie poza nim. Być może, paradoksalnie, potwierdzają tym samym nieświadomie wymykającą się ich umysłom prawdę o ludzkiej naturze?  Ponieważ Czarownica przypomina dokument o purytańskiej rodzinie z Nowego Świata rodem z XVII wieku, my, jako współcześni widzowie, mamy w filmie okazję dojrzeć wiele rzeczy, których jego bohaterowie ani nie mieli szans dojrzeć, ani tym bardziej pojąć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz