Ari Aster zapisał się już na dobre w historii horroru swoim poprzednim
dziełem, czyli filmem Dziedzictwo. Hereditary z 2018 roku. Rok 2019 przyniósł
kolejny niecodzienny horror, napisany i wyreżyserowany przez tego wybitnego
twórcę. Wypuszczony komercyjnie z początkiem lipca 2019 roku Midsommar. W biały dzień jest propozycją
dla tych, którzy uwielbiają soczyste psychologiczne dramaty/thrillery, przystrojone w szaty wysublimowanego i nieoczywistego horroru. Nie brakuje w
tym filmie grozy oraz przerażenia, ale to trauma i następujące po niej
oczyszczenie znajdują się w centrum uwagi reżysera.
Związek Dani (wyśmienita Florence Pugh) oraz Christiana (Jack Reynor)
naznaczony jest napięciem i brakiem satysfakcji. Dotknięta niedawną rodzinną
traumą Dani szuka emocjonalnego wsparcia u partnera, którego ten nie jest w
stanie jej zapewnić. I wtedy para decyduje się na podróż z USA do odległej
Szwecji na obchody letnich uroczystości pogańskiej wspólnoty, a wszystko to na
zaproszenie Pelle (Vilhelm Blomgren), przyjaciela stamtąd się wywodzącego. Poza
tą trójką w podróż udają się jeszcze dwaj przyjaciele Christiana z jego
antropologicznych studiów: Josh (William Jackson Harper) oraz Mark (Will
Poulter). Eskapada do małej wioski w Szwecji ma być oderwaniem się od codziennych
problemów i okazją do przyjrzenia się lokalnym rytuałom przez głodnych wiedzy
oraz wrażeń studentów antropologii. Amerykańscy turyści dostaną znacznie więcej
atrakcji niżby sobie sami życzyli.
We wcześniejszym Hereditary niezapomniany aktorski popis dała nam fenomenalna Toni
Collette. To samo w Midsommar robi
młoda Florence Pugh (znana wcześniej choćby z Lady Macbeth), która jako Dani Ardor tworzy centralną dla filmu
kreację naznaczonej rodzinną traumą i obarczonej niekochającym ją partnerem
heroiny, która w finale obrazu znajduje swoją zemstę oraz swoje katharsis
jednocześnie. Podobnie jak reszta bohaterów Midsommar
Dani jest tylko pionkiem na wielkiej szachownicy, na której gra toczy się między
starymi i pierwotnymi siłami, domagającymi się rytuału oraz ofiary. Dani jest jednak
dla całej historii jedną z kluczowych figur, początkowo nieświadomą, bierną i
zaślepioną bólem, potem coraz bardziej pociąganą przez pogańskie kulty
mieszkańców szwedzkiej wioski, wreszcie aktywną uczestniczką finalnego rytuału.
Niezwykle naturalistycznie zagrana przez Florence Pugh Dani jest jedyną
postacią w Midsommar, która przejmuje
pewną formę kontroli nad tym, co jej się przydarza, a przynajmniej ma możliwość
podjęcia kluczowej decyzji, od której będzie zależeć jej dalsze życie.
Pozostali bohaterowie tej opowieści, na czele z Christianem (Jack Reynor), jej
niedobranym partnerem, są zwykłymi pionkami w grze, ofiarą całopalną składaną
na przebłaganie starych bóstw.
Tworząc scenariusz do Midsommar. W
biały dzień Ari Aster zainspirował się bolesnym końcem swojego
długoletniego związku, a forma horroru to tylko zewnętrzna powłoka dla osobistego
dramatu wewnątrz. Kontrasty i paradoksy są w Midsommar częste: horror ma w tym filmie miejsce w biały dzień, na
oczach wszystkich, a psychologiczny thriller kończy się zaskakującym happy
endem, aczkolwiek takim, w którym ktoś musi umrzeć, aby ktoś inny mógł żyć, a
przedustanowiona harmonia została zachowana. Hereditary był rodzinną psychodramą rozegraną w klaustrofobicznym
środowisku pojedynczego domostwa. Midsommar
jest w tym sensie przeciwieństwem swego poprzednika – tutaj jasność neguje
ciemność, a agorafobia zajmuje miejsce klaustrofobii. W Midsommar nie ma gdzie się ukryć, nie ma dokąd uciec, nie ma też
żadnych cieni czających się w zakamarkach pogrążonego w mroku domu. W tym
filmie słońce prawie w ogóle nie zachodzi, jasność jest wręcz oślepiająca, a
prawdziwy horror rozgrywa się w umysłach bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz