4 grudnia 2016

Boyhood. Nikt nie jest wyjątkowy.

          Boyhood w reżyserii Richarda Linklatera stał się natychmiastową klasyką amerykańskiego kina niezależnego, właściwie już od momentu swojej premiery na festiwalu Sundance w styczniu 2014 roku. Boyhood jest filmem o dorastaniu głównego bohatera, ale to czas (a konkretnie jego upływ) wydaje się być w centrum uwagi twórcy filmu. To, co odróżnia ten obraz od innych opowieści z gatunku ‘coming of age’, to jego czas powstania: film kręcono po kawałku przez 12 lat, a jego aktorzy starzeli się wraz z odgrywanymi przez siebie postaciami, doświadczając życiowych perturbacji zbliżonych do tych, które są udziałem ich ekranowych wcieleń. Jeszcze nigdy filmowa fikcja nie była tak blisko życia tu i teraz.


          Autor scenariusza i reżyser obrazu, Richard Linklater, jest jednym z najwybitniejszych współczesnych twórców amerykańskiego kina niezależnego. Linklater nakręcił całą garść kultowych już dzieł, poczynając od innowacyjnych filmów w rodzaju Slackera z 1991 roku czy Dazed and Confused (Uczniowska balanga) z 1993 roku, a kończąc na powszechnie hołubionej trylogii z Julie Delpy i Ethan’em Hawke’m (Before Sunrise (Przed wschodem słońca), 1995, Before Sunset (Przed zachodem słońca), 2004, oraz Before Midnight (Przed północą), 2013). Boyhood to prawdziwe ukoronowanie twórczości tego relatywnie młodego jeszcze reżysera (1960 rocznik) i jego najambitniejszy z pewnością filmowy projekt. Obraz okazał się być najwyżej ocenianym filmem 2014 roku, zdobywając w sumie aż 6 nominacji do Oscarów (w tym w kategorii najlepszy film, najlepszy reżyser, najlepszy oryginalny scenariusz, najlepszy montaż oraz za najlepsze drugoplanowe role dla Patricii Arquette i Ethana Hawke’a). Patricia Arquette za swoją kreację odebrała Oscara, Złotego Globa i nagrodę BAFTA, o innych wyróżnieniach już nie wspominając. Sam film zdobył też Złotego Globa w kategorii najlepszy dramat i Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię dla Richarda Linklatera na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym 2014 roku.


          Boyhood opowiada historię dorastania Masona Jr.(w tej roli Ellar Coltrane), który wraz z rozwiedzioną matką (graną przez Patricię Arquette) i starszą siostrą Samanthą (kreowaną przez Lorelei Linklater) przenosi się z miejsca na miejsce w Teksasie. Masona i jego siostrę odwiedza od czasu do czasu ich biologiczny ojciec, Mason Sr., grany przez Ethana Hawke’a. Rodzeństwo na przestrzeni 12 lat kilkakrotnie zmienia miejsce zamieszkania, przemieszczając się wraz z matką po Teksasie w poszukiwaniu nowej rodziny i życiowej stabilizacji.


          Boyhood jest właściwie antologią 12 krótkich filmów nakręconych na przestrzeni 12 lat (2002-2013). Poszczególne segmenty dzieła łączy ta sama obsada, wcielająca się w filmowe postaci raz do roku na kilka zdjęciowych dni. Grający główną rolę Ellar Coltrane miał 6 lat w chwili rozpoczęcia zdjęć do filmu, 18 zaś w momencie ich ukończenia. Rok po roku obserwujemy jego dorastanie, dojrzewanie i transformację z dziecka w młodzieńca. Jesteśmy także świadkami perypetii życiowych jego najbliższej rodziny, w tym opiekującej się nim samotnej matki (nagrodzona Oscarem Patricia Arquette), uparcie poszukującej w życiu szczęścia i zawodowego spełnienia. Dorastanie to jeden z najczęściej pojawiających się w twórczości Linklatera tematów. W Boyhood motyw ten znalazł najpełniejszy wyraz, tak mocno zbliżając się do rzeczywistości, jak to tylko możliwe. Z cierpliwością i pieczołowitością kamera Linklatera zarejestrowała szereg ułamków codzienności swoich fikcyjnych bohaterów, z których w finalnym montażu wyłonił się zapis procesu, którego nie sposób uchwycić w inny sposób. Tym procesem jest życie właśnie.


          Przez swój maksymalnie imitujący rzeczywistość scenariusz Boyhood przypomina dokument o życiu zwykłego chłopca, który na naszych oczach dojrzewa i przeżywa wszystko to, co miliony innych na całym świecie. Historia opowiedziana w filmie nie jest ani trochę wyjątkowa, pozwala nam nawet na refleksję, że każdy człowiek z osobna nie jest aż tak wyjątkowy, jak nam się zazwyczaj wydaje. Wyjątkowość i indywidualizm to pewne złudzenie, któremu ulegamy poprzez ograniczenia jednostkowej perspektywy. Ambitne filmy w rodzaju Boyhood przypominają nam, że czas dla wszystkich płynie tak samo i to on w swojej stałości i nieprzerwanym przepływie jest bardziej wyjątkowy  niż wszystkie nasze pojedyncze, nietrwałe egzystencje razem wzięte. Żeby jednak zobaczyć czas na ekranie, potrzebne są filmy takie jak to arcydzieło Linklatera. Czas bowiem objawia się w długim procesie, obliczonym na lata i dekady, a my żyjemy chwilą, choć może to właśnie chwila żyje nami?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz