High
Art
jest opowieścią o porozumieniu oraz wzajemnej fascynacji dwóch kobiet. Jedna z
nich jest utalentowaną fotografką, druga redaktorką w magazynie fotograficznym.
Spotykają się całkiem przypadkowo, ale ich znajomość rozwija się w takim
kierunku, że tylko upewniamy się jako widzowie, że coś takiego jak przypadek w
ogóle nie istnieje. Sztuka wysublimowanej
fotografii jest pełnokrwistą narracją o ambicji i pożądaniu, ciekawości
oraz admiracji. To też historia o uzależnieniach, tych od narkotyków, ale także
tych od drugiego człowieka. A wszystko to dla potwierdzenia tezy o
destrukcyjnej mocy miłości. Również w High
Art ubocznym produktem uczuciowej tragedii jest sztuka właśnie. Sztuka
wysublimowana.
Sztuka wysublimowanej fotografii
zainaugurowała karierę filmową reżyserki i scenarzystki Lisy Cholodenko. Ta
filmowa autorka zdobyła największy rozgłos w 2010 roku dzięki obrazowi Wszystko w porządku (The Kids Are All Right), który zdobył aż
4 nominacje do Oscara, w tym dla najlepszego filmu i za najlepszy scenariusz
oryginalny dla samej Cholodenko. High Art
debiutował na festiwalu Sundance w 1998 roku, walcząc o nagrodę w głównym
konkursie dramatycznym. Jego autorka wyjechała z imprezy z nagrodą za najlepszy
scenariusz (Waldo Salt Screenwriting Award). Warto nadmienić, że wykorzystane w
filmie fotografie były inspirowane twórczością znanej amerykańskiej fotografki
Nan Goldin (rocznik 1953).
W High Art na świat patrzymy oczami Syd
(Radha Mitchell), nowo mianowanej redaktorki nowojorskiego czasopisma
poświęconego sztuce fotografii. Młoda i ambitna kobieta poznaje za sprawą
nacieku na suficie swoich sąsiadów z piętra wyżej, wśród których znajduje się Lucy
Berliner ( Ally Sheedy) - uznana fotografka, obecnie wycofana z artystycznego
życia. Obie kobiety nawiązują znajomość, a Syd wkrótce proponuje Lucy powrót do
zawodowej działalności i pracę dla jej magazynu. Sydney staje się w
konsekwencji edytorką Lucy, co daje jej szansę na rozwój własnej kariery.
Nietrudno zauważyć, że u podstaw znajomości Syd i Lucy legła ciekawość oraz
wzajemne przyciąganie, także to erotyczne. Współpraca obu kobiet zaczyna
komplikować ich życie osobiste, Syd mieszka bowiem z chłopakiem, a Lucy z
dziewczyną-niemiecką aktorką Gretą (niesamowita w tej roli Patricia Clarkson),
niegdyś grającą u Fassbindera, teraz beznadziejnie uzależnioną od heroiny oraz
od samej Lucy. Ambicja, pożądanie, miłość, zazdrość i narkotyki prowadzą nas w
filmie ku tragicznemu finałowi.
Lisa
Cholodenko znana jest jako jedna z czołowych dzisiaj reżyserek poruszających w
swoich filmach tematykę LGBTQ. Nie inaczej jest oczywiście w jej debiucie,
gdzie w centrum zainteresowania autorki znajduje się kiełkujące między dwiema
dojrzałymi kobietami uczucie. Ze względu na własną homoseksualną orientację,
Cholodenko nie ma najmniejszego problemu w portretowaniu intymności między
przedstawicielkami tej samej płci, co więcej, czyni to w sposób tak subtelny i bezpośredni,
że nie mamy najmniejszego poczucia fałszywości tonu. Rzadko we współczesnych
filmach zdarza się natrafić na tak naturalne i wiarygodne sceny miłosne jak
właśnie u autorki High Art. W
zadziwiająco udany sposób Cholodenko poradziła sobie również w przedstawieniu
grupy heroinistów, do której należy Lucy, a w jeszcze większym stopniu jej
partnerka Greta. Spotkania uzależnionych od różnego rodzaju używek, nie tylko
heroiny, odbywają się właśnie w lokum Lucy i Grety, co destabilizuje życie, a
także uniemożliwia twórczą pracę tej pierwszej. Zmęczona dryfującą już tylko na
powierzchni życia Gretą-brawa dla maestrii Patricii Clarkson!-oraz niemożnością
wydostania się z zawodowej niemocy, Lucy zwraca się ku młodziutkiej i
niedoświadczonej Syd w poszukiwaniu emocjonalnego odrodzenia.
Sztuka wysublimowanej fotografii to
jeden z tych niezależnych filmów, w których nie liczy się specjalnie gatunek, a
autorka nie próbuje zamanifestować nim określonego światopoglądu, życiowej
postawy czy też jakiegokolwiek modelu życia. Również sztuka pojawia się tutaj
jakby mimochodem. To, co naprawdę liczy się dla Lisy Cholodenko, to obserwacja
swoich bohaterów, cała paleta emocji i zachowań, które generują oraz sposób,
pewien specyficzny, ale także charakterystyczny ton, w jakim opowiedziana jest
w filmie historia. Z braku lepszego określenia nazwałbym ten ton kwintesencją
intymności. I tak jak fotografie samej Lucy Berliner, tak i film Cholodenko
jest wystudiowanym spojrzeniem na spontaniczność, bezpretensjonalnym
przedstawieniem dramatu codzienności, ale też czułym oglądem niejasności oraz
niejednoznaczności ludzkiej psyche.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz