14 lipca 2019

Her Smell. Studium kryzysu w pięciu aktach.

          W Her Smell jedyna w swoim rodzaju Elisabeth Moss wciela się w postać Becky Something, wokalistki i liderki punk rockowego zespołu o nazwie Something She. Opowiedziany w pięciu długich scenach, dramat przedstawia kryzysowe momenty w życiu głównej bohaterki, która zmaga się ze zmierzchem popularności swojego zespołu, uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, a także napiętymi relacjami z eks-mężem, matką, koleżankami z zespołu oraz menedżerem. Koncertowo zagrana przez fenomenalną jak zawsze Moss Becky Something jest wielką antybohaterką tego filmu, która swoje największe życiowe osiągnięcia konsekwentnie doprowadza na skraj upadku. I nie chodzi tu tylko o zespół i jego karierę, ale przede wszystkim o relacje z najbliższymi ludźmi oraz przyjaciółmi. Autodestrukcyjna Becky w swoim szaleństwie i upadku gotowa jest pociągnąć ich wszystkich za sobą.


          Dramat Her Smell jest ostatnim autorskim dziełem niezależnego reżysera i scenarzysty, Alexa Rossa Perry’ego, który we współpracy z aktorką Elisabeth Moss stworzył wcześniej takie obrazy jak Listen Up Philip (Do ciebie, Philipie) oraz Queen of Earth (Królowa Ziemi) z 2015 roku. Tandem Perry i Moss znakomicie się wzajemnie rozumie, dzięki czemu w ich trzeciej wspólnej kolaboracji dostajemy fascynujące studium kobiecego antybohatera, będące jednocześnie przykładem niewyczerpanych aktorskich możliwości Elisabeth Moss, która swoją kreacją wznosi cały film na jeszcze wyższy poziom. W swoim oryginalnym scenariuszu Alex Ross Perry stworzył kolejną ciekawą kobiecą postać, której magnetyczna moc oddziaływania z ekranu jest nie do podważenia. Her Smell miał premierę na Toronto International Film Festival (TIFF) we wrześniu 2018 roku.


          Becky Something (Elisabeth Moss) zawodzi wszystkich po kolei. Niegdyś bardzo popularna liderka i wokalistka punk rockowego zespołu, teraz staczająca się w odmęty uzależnienia oraz twórczego wypalenia kobieta na skraju nerwowego załamania. Becky konsekwentnie obraża, zraża i doprowadza do wściekłości swoje koleżanki z zespołu, Mari (Agyness Deyn) oraz Ali (Gayle Rankin), a także próbujących przemówić jej do rozsądku eks-męża i ojca jej małej córki, Danny’ego (Dan Stevens), menedżera Howarda (zagranego przez Erica Stoltza) oraz matkę, Anię (świetna Virginia Madsen). W pięciu długich scenach z życia mamy możliwość przyjrzeć się studium autodestrukcji w czystej postaci.


          W wywiadach Alex Ross Perry przyznał, że do stworzenia postaci Becky Something zainspirowała go biografia Axla Rose’a, wokalisty i frontmana zespołu Guns N’ Roses, ale większość widzów będzie mieć zapewne silne skojarzenia z postacią Courtney Love i jej zespołem Hole. Zespół Something She, z Becky Something na czele, świetnie nawiązuje do popularności tego typu punkowo rockowych kobiecych składów w latach 90-tych ubiegłego wieku. Kariery tych zespołów były niezmiennie intensywne i krótkie zarazem, ciężar sławy, oczekiwań i twórczej ewolucji w połączeniu z końskimi dawkami alkoholu i narkotyków szybko kładł kres ich egzystencji. W Her Smell ta powtarzająca się historia zostaje opowiedziana w bardzo intymny sposób, z pełną koncentracją na centralnej postaci chaotycznej oraz nieprzewidywalnej Becky. Elisabeth Moss po raz kolejny odwala tu kawał dobrej roboty. Po telewizyjnych kreacjach w takich kultowych serialach jak Mad Men, Tajemnice Laketop (Top of the Lake) czy Opowieść podręcznej (The Handmaid’s Tale), wydawałoby się, że Moss pokazała nam już cały arsenał swoich dramatycznych możliwości. A jednak, aktorka wciąż zaskakuje, i to na gruncie amerykańskiego kina niezależnego, po raz trzeci tworząc skomplikowaną i pełnokrwistą postać w filmie Perry’ego. To, że artystka potrafi doskonale wejść w psychotyczne charaktery, Moss pokazała nam już wcześniej na gruncie poprzedniej kolaboracji z tym samym reżyserem, czyli wyjątkowo mrocznego dramatu/thrillera Królowa Ziemi. W Her Smell aktorka idzie o wiele dalej, portretując kobietę zupełnie do sukcesu i popularności nieprzygotowaną, dla której niespodziewana sława oraz uwielbienie tłumów stają się szybko trampoliną dla psychofizycznej degrengolady.


          W filmografii Alexa Rossa Perry’ego Her Smell to mimo wszystko jeden z bardziej optymistycznych filmów. Jak widzimy w dwóch ostatnich scenach grana przez Moss Becky ma szansę na odbicie się od dna i wyjście na prostą. Jakkolwiek jej muzyczna kariera jest skończona, jej życie osobiste oraz relacje z matką, byłym partnerem i córką to wciąż otwarta karta. Najbardziej porywająca w filmie scena to chyba ta, w której Becky zasiada w domu do fortepianu i wykonuje dla córki cover Heaven z repertuaru Bryana Adamsa. W tym wyjątkowo intymnym momencie widzimy zupełnie inną Becky, jakiej jeszcze nie znaliśmy i chyba nawet nie podejrzewaliśmy zupełnie jej istnienia. Zamiast rockowej i drapieżnej femme fatale objawia się przed nami wrażliwa oraz skromna dziewczyna, która w głębi duszy pragnie prostych rzeczy i prostego życia, które jakimś tragicznym splotem okoliczności nie zostało jej nigdy dane. Ten kameralny moment pokazuje, że jest jeszcze nadzieja, a Becky zrzuci dotychczasową skórę i przepoczwarzy się w coś zupełnie nowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz