Urodzona i wychowana w Glasgow Marianna
Bronisława Palka jest szkocką aktorką i reżyserką, której polskiego pochodzenia
raczej nikomu nie trzeba udowadniać. W wieku 17 lat Palka przeprowadziła się z
Glasgow do Nowego Jorku, gdzie podjęła artystyczne studia i gdzie też osiadła
na stałe. W 2008 roku zrobiła swój pierwszy niezależny film, Good Dick, w którym partnerował jej
Jason Ritter, jej ówczesny chłopak. Palka obraz wyreżyserowała i zagrała w nim
główną rolę, prezentując go premierowo w konkursie dramatycznym na festiwalu
Sundance. Od tego czasu reżyserka rozwinęła swój feministyczny warsztat i
nakręciła w sumie pięć niezależnych produkcji, z których ostatnią Egg można uznać za najdojrzalszą w jej
repertuarze. Egg pokazano po raz
pierwszy w kwietniu 2018 roku na Tribeca Film Festival w Nowym Jorku. Kameralny
obraz przeszedł w Stanach Zjednoczonych bez większego echa, zapewniam jednak
solennie, że zupełnie niezasłużenie.
Tina
(Alysia Reiner) i Wayne (Gbenga Akinnagbe) mieszkają na nowojorskim Brooklynie,
w obszernym postindustrialnym lofcie. Pewnego popołudnia przyjeżdża do nich w
odwiedziny z dalekich przedmieść małżeństwo Karen (Christina Hendricks) i Dona
(David Alan Basche). Karen jest w ósmym miesiącu ciąży, co w mającej bardzo
zdecydowane poglądy na macierzyństwo i rolę kobiety we współczesnym świecie
Tinie uderza w bardzo czułą strunę. Tina i Karen były kiedyś w trakcie swoich
artystycznych studiów bardzo sobie bliskie, teraz jednak wydają się być po
przeciwnych stronach spektrum: liberalna Tina jest spełnioną artystką
konceptualną, feministką wrogą tradycyjnym rolom przypisywanym przez społeczeństwo
kobietom, Karen zaś ma burżujskiego męża-dewelopera nieruchomości, dom na
przedmieściach i dziecko w drodze, które ewidentnie jest teraz najważniejszą
rzeczą w jej życiu. Konflikt życiowych postaw i priorytetów zagwarantowany.
Egg jest filmem zrobionym przez kobiety
i o kobietach. Za kamerą stanęła znana ze swoich feministycznych produkcji
Marianna Palka, a cięty scenariusz napisała Risa Mickenberg, dla której jest to
scenopisarski debiut. Grająca jedną z głównych ról aktorka Alysia Reiner (znana
między innymi z serialu Orange Is the New
Black) obraz wyprodukowała, wcielając się jednocześnie w jedną z
najagresywniejszych feministycznych postaci, jaką wydało w ostatnich latach
amerykańskie kino niezależne. Jej Tina mówi co myśli, trzyma swojego męża pod
butem, a zaawansowaną ciążę przyjaciółki traktuje jak frontalny atak
patriarchatu na swoje liberalno-feministyczne przekonania. Oczywiście z miejsca
wyczuwa się nienawiść między Tiną a Donem, dobrze sytuowanym mężem Karen, który
postrzega Tinę jako współczesną wiedźmę, władczą i zupełnie poza męską kontrolą.
Żeby było jeszcze śmieszniej Tina obwieszcza gościom nowinę, że ona również
oczekuje dziecka, tyle tylko że urodzić je ma surogatka Kiki (Anna Camp), w
której rośnie jajo Tiny zapłodnione przez Wayne’a… Wroga tradycyjnej wersji
macierzyństwa Tina postanowiła swoją ciążę outsourcingować, wynajmując
surogatkę, znajomą swojego męża, a sama skupiła się na swojej twórczej pracy,
przygotowując projekt nowej wystawy dla galerii, obracający się - a jakże -
wokół tematu macierzyństwa i noszący tytuł Egg
(Jajo) właśnie. Dla bardziej
tradycyjnie nastawionych do życia Dona i Karen to już trochę za wiele
ekscentryczności jak na jeden wieczór, atmosfera spotkania gęstnieje, po to aby
osiągnąć swój szczyt w momencie pojawienia się w mieszkaniu Kiki, wzmiankowanej
już surogatki dla Tiny i Wayne’a.
Obraz Marianny Palki dzieli się zasadniczo na
trzy części, nazwane od imion głównych bohaterek. Pierwszy akt należy w całości
do ekspansywnej Tiny, ale w drugiej części lepiej poznajemy świetnie zagraną przez
Christinę Hendricks (Mad Men) Karen.
Jej postać to nie tylko miła i ociężała matczyna figura, grająca na
antagonizmach z władczą i bezpardonową Tiną, ale również kobieta pełna osobistych
lęków i nie taka znów święta, jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Pojawienie się w nowojorskim mieszkaniu Kiki (Anna Kamp), noszącej ciążę Tiny i
Wayne’a, to początek trzeciego aktu komedii i jednocześnie kulminacja napięcia
między bohaterami, bo w finale starcia feminizmu z patriarchatem żadna ze stron
jeńców brać nie będzie. Rozgrywający się głównie w zamkniętych pomieszczeniach Egg mógłby być równie dobrze sztuką
teatralną i tak jak sztuka teatralna jest też ten film skonstruowany. W centrum
zainteresowania twórczyń tego obrazu nie leży bowiem akcja i jej ciągłe zwroty,
ale raczej kobiety - silne bądź słabe, zależne lub niezależne od mężczyzn,
nowoczesne albo tradycyjne - i to, co mają do powiedzenia o sobie i swoim
wyobrażeniu na temat tak kluczowego dla kobiecości problemu macierzyństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz