Nie do końca jest jasne, czy Lucky (Szczęściarz), tytułowy
bohater filmu, rzeczywiście ma tak na imię, czy jest to tylko ksywka, pod którą
znany jest powszechnie wśród przyjaciół i znajomych. Tak czy owak, Lucky (grany przez
Harry’ego Deana Stantona) zasłużył sobie w pełni na swoje imię: właśnie dobił
do 90-tki w zdrowiu i niezłej kondycji. Lucky jest ateistą i nie wierzy w
istnienie duszy. Śmierci się jednak boi, w związku z czym z 90-tką na karku i
widmem nieuchronnego końca na horyzoncie Lucky próbuje oswoić swój lęk przed nicością.
Pomagają mu w tym starzy i nowi znajomi w małym kalifornijskim miasteczku, w
bezpośrednim sąsiedztwie pustyni. Lucky to
cicha kontemplacja życia, przyjaźni, samotności oraz przygotowań do wkroczenia
w ostateczną pustkę.
Lucky jest debiutanckim obrazem aktora
Johna Carrolla Lyncha, pokazanym po raz pierwszy w marcu 2017 roku na festiwalu
South by Southwest (SXSW) w Austin w Teksasie. Scenariusz tego komediodramatu jest
wspólnym dziełem Logana Sparksa i Drago Sumonja, również zawodowych aktorów.
Dla Harry’ego Deana Stantona, odtwórcy głównej roli w filmie, była to ostatnia w życiu filmowa kreacja. Aktor zmarł we wrześniu 2017 roku w wieku 91 lat, na dwa tygodnie
przed kinową premierą obrazu.
Tytułowy
Lucky (znakomity Harry Dean Stanton) to 90-letni ateista, który musi się
zmierzyć z nadciągającym nieuchronnie końcem. Jego wewnętrzne przekonania oraz
dość niełatwy i obcesowy często charakter nie ułatwiają mu nawigacji na tych
wzburzonych duchowych wodach. Lucky uczy się jednak czegoś, pomimo swoich 90
lat, podobnie jak jego znajomi oraz przyjaciele uczą się także czegoś od niego.
Podczas seansu Szczęściarza do głowy przychodzi Prosta historia (The Straight
Story, 1999) Davida Lyncha. I to nie tylko przez obecność samego Davida
Lyncha w Lucky’m, który gra tu
Howarda, starego przyjaciela głównego bohatera i zarazem właściciela stuletniego
żółwia o imieniu Theodore Roosevelt. Szczęściarz
i Prosta historia to dwa
wyjątkowe filmy o starości i rachunku na koniec życia, oba z bezbłędnymi
kreacjami w pierwszoplanowych rolach. Dla obu wiekowych aktorów w głównych
rolach (Richard Farnsworth jako Alvin Straight w Prostej historii oraz Harry Dean Stanton jako tytułowy Lucky) były
to jednocześnie ich ostatnie filmowe wcielenia. W Prostej historii główny bohater przemierzał Stany na swoim
traktorze-kosiarce do trawy, aby jeszcze przed śmiercią spotkać się i pojednać
z bratem, którego zagrał nikt inny jak sam Harry Dean Stanton właśnie. Ten
ostatni przemierza w Szczęściarzu
ulice i okolice małego miasteczka na głębokim południu USA, zaglądając do
ulubionych barów i jadłodajni, spotykając się ze starymi znajomymi i
jednocześnie poznając całkiem nowych. Mała odyseja Lucky’ego, jego codzienna
rutyna zarazem, ma mu pomóc w oswojeniu lęku przed śmiercią, w którego
ujarzmieniu wcale nie pomaga bycie zatwardziałym ateistą. Ateizm sprawia, że
Lucky najbardziej boi się pustki, nicości, która czeka nas po drugiej stronie.
Droga do oświecenia jest długa i mozolna, ale napotkani przez Lucky’ego po
drodze ludzie pomagają w jej przemierzeniu aż do samego celu. Istnieje w Szczęściarzu ciekawa paralela między
jego protagonistą a stuletnim żółwiem lądowym, należącym do Howarda (David
Lynch), wieloletniego przyjaciela Lucky’ego. Żółw nosi imię Theodora Roosevelta
i na samym początku filmu ucieka swojemu zrozpaczonemu tym właścicielowi. Paralela
nie dotyczy tylko zaawansowanego wieku oraz powolności żółwia i Lucky’ego. Zarówno
zwierzę, jak i człowiek uparcie posuwają się naprzód przez cały czas trwania
filmu, pozostając w nieustannym acz bardzo powolnym ruchu. Czy wiedzą, dokąd
zmierzają? Wątpliwe. Tutaj chyba sam ruch jest sednem sprawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz