Komedia Band Aid w reżyserii Zoe Lister-Jones
zawiera w sobie esencję niezależnego poczucia humoru. Anna (Zoe Lister-Jones)
oraz Ben (Adam Pally) tworzą pogrążone w stagnacji małżeństwo, nieustannie
kłócąc się o drobnostki, takie jak choćby zalegające w zlewie brudne naczynia.
W pewnym momencie, aby uratować rozpadający się powoli związek, para postanawia
zamienić swoje kłótnie w piosenki i zakłada trzyosobowy zespół, zapraszając w
charakterze perkusisty swojego lekko zdziwaczałego sąsiada. Spontaniczny pomysł
bynajmniej nie okazuje się klapą, a przemiana agresji w kreatywny potencjał
wskrzesza w parze dawno zapomnianą iskrę. Amerykańskie niezależne poczucie
humoru, całkowicie wolne od politycznej poprawności, znajduje w Band Aid świetną okazję do wybrzmienia,
idąc w parze z ciekawą wariacją na temat amerykańskiego snu.
Band
Aid jest
reżyserskim debiutem Zoe Lister-Jones. Ta znana głównie z serialowych ról
aktorka (Friends with Better Lives, New Girl, Whitney czy ostatnio Life in Pieces) sama swój debiut
napisała, wyreżyserowała, wyprodukowała, a nawet skomponowała pojawiające się w
nim piosenki, nie wspominając już oczywiście o zagraniu głównej roli. Band Aid pokazany został premierowo na festiwalu
Sundance z początkiem 2017 roku. Moc filmu leży w niczym nieskrępowanej
kreatywności jego twórczyni oraz niekwestionowanej chemii istniejącej między
Zoe Lister-Jones oraz Adamem Pally, odtwarzających parę głównych bohaterów.
Małżeństwo Anny i Bena jest na równi
pochyłej, zmierzając w stronę nieodwołalnego upadku. Pewnego dnia podczas
dziecięcego przyjęcia u znajomych para odkrywa drzemiący w sobie muzyczny
potencjał, tworząc na poczekaniu gotową piosenkę. Anna (reżyserka Zoe
Lister-Jones) proponuje Benowi (znany z seriali Happy Endings oraz The Mindy
Project Adam Pally) przełożenie swoich niekończących się sporów na teksty
piosenek. Ben bierze gitarę, Anna bas, a sąsiad Dave (Fred Armisen) przygrywa
na perkusji w tym zaimprowizowanym w garażu zespole. To, co miało być sposobem
na ukrócenie wiecznych sprzeczek, staje się źródłem satysfakcji oraz
niespodziewanie udanym artystycznym projektem.
Anna miała kiedyś umowę na
napisanie książki, z której nic nie wyszło. Teraz zarabia na życie pracując
jako kierowca dla Ubera. Ben jest wolnym strzelcem, projektującym logo dla firm
i korporacji, większość czasu spędza jednak w domu na kanapie, zajadając się
pizzą. Małżeństwo tej pary utknęło w martwym punkcie, cała jego energia idzie
teraz na kłótnie o nieumyte naczynia. Patrząc na Annę i Bena przez pryzmat
amerykańskich wymagań, wartości i przede wszystkim w kontekście amerykańskiego
snu, nie pozostaje nic innego jak uznać ich za porażkę, jako tandem i jako
każde z osobna. Anna chwyta się więc ostatniej deski ratunku, postanawiając zbudować
coś na bazie wspólnej dla pary miłości do muzyki. Jej pomysł założenia zespołu
i pisania piosenek, z tekstami żywcem wziętymi z ich słownych utarczek, okazuje
się świetnym sposobem na ponowne odkrycie partnera oraz nawiązaniem dawno
zerwanej nici porozumienia. Anna jest ambitniejszą połową
w związku i to wokół niej koncentruje się cały twórczy proces przemiany agresji
i wyrzutów w muzyczne kompozycje. Szybko też staje się jasne, że działalnością
zespołu Anna chce sobie powetować niepowodzenia z przeszłości, podczas gdy Ben
gra głównie dla zabawy. Anna ma w mózgu wytłoczoną matrycę american dream i chce wreszcie się z czymś przebić, odnieść na
jakimś polu sukces. Muzyczna kariera to dla niej szansa na zapomnienie o
porażkach na polu literatury i życia rodzinnego. Ben natomiast akceptuje swój
status nieudacznika, nie ma względem życia zbyt wielkich oczekiwań i cieszy się
z najprostszych rzeczy (pizza, gry video, wylegiwanie się na kanapie), dlatego
też nieuchronnie między parą musi dojść do jeszcze jednej, dotyczącej
przyszłości zespołu konfrontacji.
Band Aid znakomicie funkcjonuje jako klasyczna indie comedy, z całym mnóstwem zabawnych gagów, dużą dawką
‘żydowskich’ żartów i ciągłym wygrywaniem różnic w percepcji świata między
Benem a Anną. Zoe Lister-Jones i Adam Pally świetnie się sprawdzają w swoich
rolach dwojga ciągle dogadujących sobie połówek. Oboje aktorzy znani są ze
swoich ról w sporej ilości popularnych seriali komediowych, tak więc komiczny
warsztat mają opanowany do perfekcji. Również Fred Armisen jako dziwaczny
sąsiad Dave (seksoholik na odwyku) dostarcza dużo uciechy. Band Aid można uznać za wzorcową amerykańską komedię niezależną,
zaludnioną galerią nietypowych postaci i pełną szalonych pomysłów. Jak na
prawdziwą indie comedy przystało, Band Aid przemyca też tematy cięższego
kalibru. Ciekawy jest przede wszystkim wątek damsko-męskich różnic w świecie
emocji (znakomicie wyłożony w filmie przez matkę Bena, z zawodu psycholożkę)
oraz polemika z wszechobecnym w amerykańskiej kulturze etosem kariery i sukcesu
(american dream). Najważniejszym wątkiem i najciekawszą z Band Aid
lekcją pozostaje jednak muzykoterapia jako najlepsza terapia dla par.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń