4 lutego 2017

Little Men (Mali mężczyźni). Mała przyjaźń, duży konflikt.

          Przyjaźń dwóch trzynastoletnich chłopców na nowojorskim Brooklynie rozkwita w cieniu zaostrzającego się konfliktu ich rodziców. Little Men Iry Sachsa to cichy, bardzo subtelny film o magicznej mocy przyjaźni. Wyczulona na obserwację kamera reżysera, z charakterystycznym dla tego twórcy poczuciem intymności, podąża za bohaterami tego dramatu, próbując zrozumieć każdą ze stron konfliktu. Atmosfera Little Men przypomina tę z teatralnych sztuk Antoniego Czechowa. Niby nic wielkiego się nie dzieje, a jednak między poszczególnymi postaciami rozgrywają się, nabrzmiałe emocjami, ciche dramaty. Nie przypadkiem też w jednej ze scen widzimy fragment teatralnej inscenizacji Mewy, jednej z najwybitniejszych sztuk Czechowa, tego mistrza krótkiej formy. Ira Sachs to współczesny Czechow amerykańskiego kina.


          Dramat Little Men pokazano po raz pierwszy na festiwalu Sundance z początkiem 2016 roku. Film miał swoją europejską premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym tego samego roku. Tak jak właściwie wszystkie dzieła Iry Sachsa, i ten film został powszechnie doceniony przez krytykę, zignorowany zaś przez szerszą publiczność. Podobnie jak poprzedni film tego reżysera - Love Is Strange (Miłość jest zagadką) z 2014 roku - Little Men to efekt współpracy Iry Sachsa i Mauricio Zachariasa: obaj panowie wspólnie napisali scenariusz filmu. Po raz kolejny też okazało się, że czechowowski nastrój nie jest na miarę współczesnych czasów.


          Brian (Greg Kinnear) po śmierci ojca przenosi się do jego mieszkania na nowojorskim Brooklynie wraz z żoną Kathy (Jennifer Ehle) oraz trzynastoletnim synem Jake’iem (świetny Theo Taplitz). Wycofany i nieśmiały Jake szybko zaprzyjaźnia się z Tony’m (znakomity Michael Barbieri), synem mieszkającej w tym samym budynku Leonor (Paulina García). Tak się jednak składa, że Leonor prowadzi sklep krawiecki w dolnej części posesji, a jej nowym właścicielem staje się po ojcu Brian. Szybko też okazuje się, że Leonor, z racji swojej zażyłej przyjaźni z nieżyjącym ojcem Briana, otrzymywała od staruszka duży upust przy opłacie czynszu za wynajem. Brian jest aktorem, nie zarabia dużo, a ciężar utrzymywania rodziny spoczywa głównie na barkach jego żony, psychoterapeutki Kathy. Pod presją siostry Audrey (Talia Balsam) Brian nie ma innego wyjścia jak trzykrotnie podwyższyć czynsz Leonor, tak aby przynajmniej zbliżył się do rynkowej średniej. Decyzja ta napotyka na zdecydowany opór Leonor, która jak lwica gotowa jest bronić dotychczasowych warunków najmu. Narastający konflikt rodziców szybko staje na przeszkodzie specjalnej przyjaźni, jaką dzielą ze sobą Jake i Tony.


          W Little Men Iry Sachsa przyglądamy się bacznie każdemu punktowi widzenia, poznajemy perspektywę każdej ze stron konfliktu. Widzimy więc niewesołą sytuację Briana, który jako aktor bez sukcesów musi godzić się na upokarzającą sytuację życia z zarobków żony. Spadek po ojcu jest jego jedyną szansą na zmianę tego stanu rzeczy. Wynajem powinien przynosić dochód, stąd jego konflikt z Leonor. Ponadto na podwyżkę czynszu naciska druga spadkobierczyni, czyli siostra Briana Audrey.  Leonor z drugiej strony walczy o finansowe być albo nie być, nie stać ją na wyższe opłaty, dlatego też odwołuje się do emocjonalnych argumentów, próbując przekonać Briana, że jego ojciec nie życzyłby sobie żadnych zmian w umowie najmu. Leonor jest wroga, nieprzyjemna wręcz, ale w końcu walczy o finansowe przetrwanie. Pogarszający się stan stosunków między rodzicami rzutuje bardzo mocno na nieoczekiwanej zażyłości pomiędzy dziećmi antagonistów. Dla wyalienowanego Jake’a Tony jest idealnym kompanem: obaj uwielbiają grać w gry komputerowe, obaj też mają artystyczne ambicje. Jake dużo szkicuje i chce zostać malarzem, Tony zaś pragnie dostać się do szkoły aktorskiej. Ich wyjątkowa więź pada jednak ofiarą sporu między dorosłymi i jest to największy w filmie dramat.


          Znalezienie w życiu najlepszego przyjaciela to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą się w ogóle przytrafić. To właściwie wstęp do znalezienia prawdziwej miłości, tej najważniejszej życiowej więzi. Prawdziwa przyjaźń przygotowuje nas do tej przełomowej umiejętności, jaką jest zdolność nawiązywania szczerych i głębokich relacji. Narodziny właśnie takiej więzi obserwujemy na ekranie na przykładzie relacji między Tony’m oraz Jake’iem. Obaj młodzi aktorzy są fenomenalni w swoich rolach, ich postaci tak różne, a jednocześnie tak bardzo do siebie przystające. Jake jest bardzo introwertyczny, krańcowo wręcz nieśmiały, właściwie nie ma żadnych kolegów. Przyjaźń z Tony’m to najważniejsza rzecz, jaka mu się w jego krótkim życiu przydarzyła. Tony z kolei jest bardzo ekstrawertyczny i towarzyski, jego bezpośredniość oraz otwartość stanowią swego rodzaju tarczę ochronną, za którą chce się schować Jake. Cichy, intymny wręcz tragizm Little Men przywołuje wspomnienie najlepszych sztuk Antoniego Czechowa. Bohaterowie filmu, tak jak u rosyjskiego pisarza, cierpią głównie w milczeniu, ich gesty skazane są na porażkę. Nie udaje im się zmienić niekorzystnego dla nich biegu wydarzeń, widzą jak ich życie przechodzi obok, mija ich, po czym odchodzi gdzieś daleko. Żyją jednak dalej, patrząc w przyszłość ze świadomością straty, która już na zawsze pozostanie integralną częścią ich tożsamości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz