19 lutego 2017

Don't Think Twice. Nie myśl, po prostu improwizuj.

          Don't Think Twice Mike’a Birbiglia to jedna z najlepszych komedii 2016 roku. To również jeden z najwybitniejszych amerykańskich filmów niezależnych minionego roku. Bohaterem zbiorowym tego obrazu jest The Commune – sześcioosobowa grupa przyjaciół z Nowego Jorku, tworząca wspólnie trupę specjalizującą się w teatrze improwizowanym (tzw. impro). W filmie poznajemy perypetie teatralnej kongregacji, ale też każdego jej członka z osobna. Losy sześciorga przyjaciół ukazane są w słodko-gorzkiej konwencji, wszyscy są już po 30-stce i muszą skonfrontować swoje marzenia oraz aspiracje z niewesołą teraźniejszością, a także niejasną artystyczną przyszłością. Jednym udaje się odnieść sukces, innym gdzieś zaczepić. Pozostali zmuszeni są znaleźć dla siebie wreszcie jakiś pomysł na życie i się go trzymać. Don't Think Twice doskonale ukazuje ten moment w życiu, w którym najwyższy czas już pożegnać się ze swoimi młodzieńczymi rojeniami i wybrać realistyczną drogę rozwoju.


          Mike Birbiglia to przede wszystkim aktor i stand-up’owy  komik. W 2012 roku zadebiutował w roli niezależnego reżysera, kręcąc bardzo dobrze przyjęty film Sleepwalk with Me, w którym też zagrał główną rolę. W marcu 2016 roku Birbiglia pokazał na festiwalu filmowym South by Southwest w Austin w Teksasie swoje drugie reżyserskie dziecko, czyli Don't Think Twice właśnie. Podobnie jak jego debiut, również drugi film opiera się w dużej części na jego własnych zawodowych doświadczeniach jako aktora i komika. Niewątpliwie to właśnie autobiograficzne elementy zadecydowały w dużej mierze o artystycznym sukcesie obrazu. Mike Birbiglia i tym razem napisał szczery oraz niezwykle zabawny scenariusz, w którym życiowy realizm zderza się na każdym kroku z typowo ludzką komedią.


          W komediodramacie Don't Think Twice w centrum akcji znajduje się teatralna trupa o bardzo adekwatnej nazwie The Commune. Szóstka przyjaciół pod przewodnictwem swojego mentora i najstarszego członka, Milesa (w tej roli reżyser filmu Mike Birbiglia), próbuje przetrwać w artystycznym światku nowojorskiego teatru improwizowanego. Przyszłość nie zapowiada się wesoło, albowiem z braku funduszy i niskich cen za bilety ma zostać zamknięty teatr, w którym występuje The Commune. Świadomi zmieniających się czasów członkowie grupy próbują ocalić zespół i jednocześnie zapewnić sobie artystyczną przyszłość. Punktem zwrotnym staje się sukces jednego z przyjaciół, Jacka (Keegan-Michael Key), który dostaje pracę jako etatowy komik w telewizyjnym programie satyrycznym Weekend Live (oczywiste nawiązanie do Saturday Night Live). Sukces Jacka rzutuje na jego związek z Samanthą (Gillian Jacobs), również występującą w The Commune. Dziewczyna także dostaje szansę pracy w Weekend Live, ale z niej rezygnuje, najwidoczniej chcąc dla siebie czegoś innego. Pozostali członkowie trupy czują się zaś przez sukces kolegi albo mocno zdeprymowani, albo podwójnie zmotywowani do pracy nad własnymi kreatywnymi projektami. Allison (Kate Micucci), Lindsay (Tami Sagher) oraz Bill (Chris Gethard) piszą własne skecze, najstarszy zaś członek grupy, grany przez samego reżysera Miles (najbardziej też przybity sukcesem Jacka), decyduje się z kolei na radykalną zmianę życiowych priorytetów…


          Jest taki moment w filmie, kiedy jeden z bohaterów nieco zgaszonym tonem obwieszcza swoim przyjaciołom, że dwudziestka to czas, w którym ma się nadzieję na przyszłość i oddaje się marzeniom, trzydziestka zaś to wiek, w którym zdajemy sobie sprawę, jak głupio było mieć nadzieję. W Don't Think Twice szóstka przyjaciół to właśnie 30-latkowie, którzy swojemu zawodowemu życiu chcą nadać właściwy kierunek. Konsekwencją indywidualizmu jest rozpad grupy i naturalna śmierć wspólnego artystycznego projektu, czyli trupy The Commune. W filmie Birbiglia mamy okazję zobaczyć wiele występów tego zespołu i poczuć ducha sztuki komediowej improwizacji. Członkowie teatralnej grupy mają autentyczny talent i wspólnie potrafią stworzyć na scenie inteligentnie zabawny spektakl, budując coś z niczego, bez wcześniejszego scenariusza, bez najmniejszych przygotowań. Liczy się praca trupy jako całości, tzw. ‘grupowy umysł’, kiedy to wspólnymi siłami w ramach interakcji na scenie tworzą się spontaniczne, absurdalne często dialogi i sytuacje. Naczelną zasadą teatru improwizowanego jest nie mówienie nigdy ‘nie’ na sugestię bądź stwierdzenie partnera na scenie (zasada ‘tak, i…’). Podstawą improwizacji jest tworzenie dialogu, a więc zaakceptowanie słów drugiej strony i dodanie do nich czegoś od siebie. Słowo ‘tak’ jest więc kluczem do sukcesu improwizacji. ‘Nie’ prowadzi donikąd, ‘nie’ jest po prostu końcem dialogu.


           Istnieje jeszcze jedna kardynalna reguła improwizacji na scenie: nie wolno myśleć, zapamiętywać, analizować lub planować. Trzeba po prostu improwizować, poddać się chwili i wznieść się na jej fali. Dialogi będące rezultatem spontanicznej interakcji między grupką przyjaciół zawsze będą miały absurdalno-surrealistyczne odchylenie i ewidentnie komediowy wydźwięk. Taka jest istota oraz zarazem natura teatru improwizowanego. W Don't Think Twice ta zasada dużo mówi także o szóstce przyjaciół tworzących The Commune. To ludzie z ogromnym poczuciem humoru, lubiący spontaniczność i nieprzewidywalność w życiu, improwizacja jest dla nich sposobem na życie. Żyją więc improwizując, nie tylko zawodowo, ale również prywatnie. W Don't Think Twice pojawia się jednak nieuchronne pytanie: czy można tak przeżyć całe życie? Wygląda na to, że młodość to nie tylko domena marzeń i nadziei, ale przede wszystkim improwizacji. Dorosłość, w myśl tej zasady, byłaby więc końcem improwizacji a początkiem stabilizacji?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz