„To
film o radzeniu sobie z ciemnymi sprawami z poczuciem humoru”, tak swój obraz Między nami bliźniętami podsumował w
jednej ze swoich wypowiedzi jego autor, Craig Johnson. I trafił w sedno.
Komediodramat The Skeleton Twins
eksploruje wstydliwe sekrety oraz samobójcze tendencje bliźniaków Milo i Maggie
Dean, ale robi to w taki sposób, że ani przez chwilę nie czujemy się
przytłoczeni depresyjną aurą rozlicznych problemów dwójki rodzeństwa. Być może
sekret tkwi w obsadzie filmu, główne bowiem role pary zwichrowanych bliźniaków
grają Kristen Wiig oraz Bill Hader, znani ze swoich komediowych ról oraz przede
wszystkim ze współpracy przy tworzeniu Saturday
Night Live, najbardziej znanego amerykańskiego programu satyrycznego.
Rzadko kiedy temat samobójstwa i kiepskich wyborów życiowych zapodany jest w
takiej formule, która, zamiast pogrążać w beznadziei, inspiruje do walki oraz
przezwyciężania przeszkód wbrew wszystkiemu i wszystkim. Ale to już zapewne
zasługa magii amerykańskiego kina niezależnego.
Między nami bliźniętami miał swój
premierowy pokaz na Sundance Film Festival w styczniu 2014 roku. Obraz wyjechał
z imprezy z w pełni zasłużoną nagrodą za najlepszy scenariusz (Waldo Salt Screenwriting Award). Reżyser
filmu, Craig Johnson, napisał scenariusz do spółki z Mark’iem Heyman’em,
znakomicie łącząc w nim dramat z humorem. Autorzy filmu mieli też bardzo dobrą
intuicję przy obsadzie pary głównych ról, przez co ich dzieło zyskało na
wiarygodności, czyniąc z jego bohaterów postaci z krwi i kości.
The Skeleton Twins rozpoczyna się od
sceny, w której Maggie Dean (Kristen Wiig) przymierza się do połknięcia w
łazience dużej liczby tabletek nasennych. Nie robi tego tylko dlatego, że
odbiera telefon i zostaje poinformowana, że jej brat bliźniak Milo (Bill Hader)
właśnie targnął się na swoje życie i przebywa w szpitalu w Los Angeles. Maggie
jedzie do kliniki, a następnie przywozi brata z powrotem do ich rodzinnego
Nowego Jorku. Sytuacja jest o tyle bardziej niezręczna, że rodzeństwo nie
utrzymywało ze sobą żadnego kontaktu przez ostatnie 10 lat. Milo jest gejem,
który wyjechał do Kalifornii z pragnieniem zostania aktorem. Teraz jest
kelnerem. Maggie pozostała w Nowym Jorku, gdzie pracuje jako higienistka. Ma
kochającego i wyrozumiałego męża Lance’a (Luke Wilson). Właśnie starają się o
dziecko...
Zamieszkanie
Milo w domu z Maggie i Lance’m zupełnie odmienia postać rzeczy. Rodzeństwo zna
się doskonale, szybko na wierzch wychodzą więc wstydliwe tajemnice oraz traumy
z przeszłości. Maggie chce pomóc bratu, sama jednak potrzebuje natychmiastowej
pomocy. Przed mężem udaje, że chce mieć z nim dziecko, na boku zażywa pigułki
antykoncepcyjne i zdradza go z instruktorem nurkowania. Milo próbuje nawiązać
kontakt ze swoim dawnym kochankiem Rich’em (Ty Burrell), który przez romans z
nieletnim wtedy Milo stracił pracę w szkole. Cieniem na życiu bliźniaków
kładzie się ponadto samobójcza śmierć ukochanego ojca oraz praktyczna
nieobecność w ich życiu egoistycznej matki. Z takim życiowym bagażem trudno
wyobrazić sobie szczęśliwe zakończenie dla pary protagonistów... A jednak The Skeleton Twins dryfuje na pograniczu
gatunków z pełnym przekonaniem jego autorów, że życie nie jest tylko dramatem,
bądź tylko komedią.
Między nami bliźniętami promowany był w
Ameryce za pośrednictwem sloganu „rodzina jest okrutnym żartem” (family is a
cruel joke). Okrutny, owszem, ale jednak wciąż żart. Tacy też względem siebie
bywają Maggie i Milo. Nawet jeśli jednak ich wzajemne oskarżenia wobec siebie
potrafią być skrajne i bestialskie, to zawsze z sekundy na sekundę mogą zostać
przełamane zgrywą i porozumiewawczym rechotem. To pewnie zasługa chemii między
rodzeństwem, tego niepisanego i trudnego do wytłumaczenia porozumienia między
bliźniętami. Tę chemię obserwujemy na ekranie w trakcie wspólnego wykonania
popowego Nothing’s Gonna Stop Us Now zespołu
Starship, czy podczas przebieranki oraz wspólnego wyjścia w noc Halloween. W takich
chwilach widma samobójczych prób oraz życiowych niepowodzeń pryskają niczym bańki
mydlane, ustępując miejsca eksplozjom radosnego żywiołu i nieposkromionej
witalności. Wtedy na powrót przypominamy sobie, że życie może też być
celebracją wyjątkowych momentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz