16 sierpnia 2020

Saint Frances (Święta Frances). Cichy radykalizm.

          Bridget (Kelly O’Sullivan) jest 34-letnią singielką pracującą jako kelnerka w restauracji. Nienawidzi swojej pracy, więc gdy dostaje wakacyjną fuchę jako niania 6-letniej Frances (Ramona Edith Williams), natychmiast rzuca kelnerskim fartuchem i stawia się na wezwanie dwóch matek małej Frances: Mai (Charin Alvarez) oraz Annie (Lily Mojekwu). Bridget nie za bardzo wie, w którym kierunku zmierza jej życie, nie robi tego, co chciałaby robić, nie wchodzi też w żadne głębsze relacje z poznawanymi przygodnie na przyjęciach mężczyznami. Niańczenie małej Frances okazuje się dla Bridget niezwykle wymagającym zajęciem, na które nasza bohaterka z pewnością nie była przygotowana. Ale wejście w sam środek domowego ogniska rodziny małej podopiecznej staje się dla Bridget punktem zwrotnym w jej życiu. Obserwacja niesfornej Frances i problemów jej dwóch matek pozwala Bridget wyjść niejako poza siebie i spojrzeć na problemy swoje i innych z zupełnie odmiennej perspektywy.

          Komediodramat Saint Frances jest pełnometrażowym reżyserskim debiutem Alexa Thompsona, do którego scenariusz napisała i jednocześnie główną rolę zagrała aktorka Kelly O’Sullivan. Film pokazano po raz pierwszy na festiwalu SXSW (South by Southwest) w marcu 2019 roku, ku bardzo pozytywnej reakcji jury oraz publiczności. Obraz otrzymał w Austin w Teksasie zarówno Nagrodę Publiczności, jak i Specjalną Nagrodę Jury dla Alexa Thompsona. Film docenili również polscy widzowie American Film Festival jesienią 2019 roku, przyznając mu także swoją Nagrodę Publiczności. Saint Frances wprowadzono do amerykańskich kin z końcem lutego 2020 roku. Obecnie film można obejrzeć choćby na YouTubie.

          Heroina Saint Frances znajduje się w życiowym ślepym zaułku. Praca kelnerki nie daje jej żadnej satysfakcji, nie jest też gotowa na ustatkowanie się z żadnym z przygodnie spotykanych partnerów. Gdy zachodzi w nieplanowaną ciążę z najnowszym kochankiem, Bridget od razu decyduje się na aborcję. W mniej więcej tym samym czasie nasza bohaterka zmienia pracę i staje się nianią 6-letniej Frances (Ramona Edith Williams). Poznanie tej małej dziewczynki, a w szczególności jej rodziców, Mai oraz Annie, pozwala 34-letniej Bridget zupełnie inaczej spojrzeć na najważniejsze sprawy w jej własnym życiu.

          Saint Frances jest niemalże wzorcowym modelem odważnego niezależnego kina. To film, który przełamuje kinowe stereotypy i mówi w sposób bezpośredni oraz bezpruderyjny o sprawach, o których zazwyczaj nie mówi się w filmach głównego nurtu. Wielka w tym zasługa znakomitego scenariusza autorstwa Kelly O’Sullivan, która poza napisaniem pełnokrwistych współczesnych postaci wcieliła się w pierwszoplanową postać Bridget, kobiety, której wcale nie musimy w tym obrazie polubić, a nawet której nie da się tak bezwarunkowo sprzyjać. Bridget nie ma żadnego planu na życie, wydaje się tym faktem mocno zniesmaczona, momentami jest nawet cyniczno-sarkastyczna w swoim stosunku do otoczenia i przydarzających się jej wypadków. Bridget wydaje się poniekąd nieco zgaszona i trochę nieobecna, tak jakby nie miała pełnej kontroli nad tym, co dzieje się w jej życiu. I rzeczywiście, nasza heroina nie radzi sobie z wieloma rzeczami, które jej się przydarzają, co nie jest też do końca jej winą. Osiągnięciem Saint Frances jest przedstawienie dylematów Bridget i osób z jej kręgu w sposób całkowicie bezpruderyjny. W filmie wszechobecny jest motyw krwi. O ile krew w kinie mainstreamu jest zazwyczaj mile widziana, szczególnie w horrorach, thrillerach i filmach akcji, o tyle jeśli mowa o miesięcznej krwi kobiety, to jest to nadal swego rodzaju temat tabu. Filmowcy, w przeważającej większości mężczyźni w końcu, nie radzą sobie z tym tematem na ekranie, obchodzą go z daleka albo traktują w sposób całkowicie powierzchowny. W Saint Frances Bridget krwawi często i w dużych ilościach. Krwawi w trakcie seksu z nowym chłopakiem i jako rezultat przeprowadzonej aborcji. Ciągły upływ krwi wyjaśnia ciągłe zmęczenie i często zły humor naszej bohaterki, ale też jest widomym znakiem tego, że coś w życiu Bridget jest nie tak i wymaga naprawy.

          Debiut Alexa Thompsona i Kelly O’Sullivan nie jest tylko filmem poświęconym przypadkom jego głównej bohaterki. Autorka scenariusza świetnie rozpisała postaci długoletniej lesbijskiej pary, Mai i Annie, które doczekały się swojego drugiego dziecka i potrzebują pomocy w opiece nad pierworodną Frances, bardzo energetyczną i niezależną dziewczynką, która wcale nie ułatwia Bridget zadania. Maya i Annie borykają się z całą gamą swoich problemów: Maya cierpi na nasilającą się poporodową depresję, a Annie jest ciągle nieobecna w domu ze względu na wymagającą pracę prawniczki. Grające te dwie postaci aktorki Charin Alvarez oraz Lily Mojekwu mają też w filmie swoje pięć minut, znakomicie zaaranżowane i zagrane sceny, które chwytają za serce i sięgają do istoty przedstawianego problemu. Kolejna niezapomniana scena to ta z udziałem matki Bridget, która rzuca trochę inne światło na macierzyństwo w życiu każdej kobiety i to jak dalekie od perfekcji są czasem nasze matki, co wcale nie ujmuje im niczego, wręcz przeciwnie, ta macierzyńska niedoskonałość tylko dodaje im więcej człowieczeństwa i autentyczności. Komediodramat Saint Frances porusza całe spektrum typowo kobiecych spraw i problemów, robiąc to w niezwykle szczery, nieoceniający oraz zaangażowany sposób. Menstruacja, antykoncepcja, aborcja i depresja poporodowa to nie są popularne tematy w kinie głównego nurtu. W Saint Frances te problemy w sposób naturalny i niewymuszony wysuwają się na pierwszy plan, a ich potraktowanie jest rozbrajająco szczere, bezpruderyjne, a nawet radykalne w taki cichy, nienarzucający się sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz