20 marca 2016

Spring Breakers. Amerykański koszmar.

          Nie dajcie zwieść się plakatowi, ani tym bardziej zwiastunowi promującemu ten film. Roześmiane dziewczęta w bikini reklamujące Spring Breakers to sarkastyczna parodia mainstreamowych produkcji filmowych, przeznaczonych dla spragnionej zabawy amerykańskiej młodzieży. Reżyser obrazu, Harmony Korine, użył tych opatrzonych klisz rodem ze studia w Hollywood, aby dotrzeć ze swoim filmem do szerszej, komercyjnej widowni. Pomysł na promocję chwycił, a nieoczywisty przekaz Spring Breakers dotarł do zaskoczonej nim i zbitej z pantałyku publiczności. Co takiego budzi tyle kontrowersji wokół tej niezależnej produkcji? Chyba głównie to, że amerykański sen został w filmie przedstawiony jako słoneczny i kolorowy koszmar, a wszystko to w formie półtoragodzinnego popkulturowego teledysku, pełnego rapu i nagości.


          Twórcą Spring Breakers jest Harmony Korine, enfant terrible amerykańskiego kina niezależnego. Reżyser znany jest ze swojego specyficznego stylu, oznaczającego przede wszystkim eksperyment, ucieczkę od tradycyjnych sposobów opowiadania filmowych historii, absurd oraz dużą dawkę czarnego humoru. Spring Breakers to jego ostatnie dotychczas dzieło, które pozwoliło jego nietypowej filmowej wizji po raz pierwszy dotrzeć do szerokiej widowni. Film pokazany został po raz pierwszy na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji we wrześniu 2012 roku. Od tamtego momentu nie przestaje obrastać w kult.


          Film ma właściwie cztery równorzędne bohaterki, studentki jednego z college’ów w Kentucky, które znudzone nauką postanawiają wybrać się na upragnione wiosenne ferie na słoneczną Florydę. Dziewczyny to Faith (Selena Gomez), Candy (Vanessa Hudgens), Brit (Ashley Benson) oraz Cotty (Rachel Korine). Aby sfinansować swoją podróż obrabowują lokalny fast-food, używając do tego młotka i pistoletu na wodę… Po przybyciu na Florydę oddają się nieustannemu imprezowaniu aż do momentu, gdy lądują za kratkami za ekscesy z narkotykami. Wtedy to z pomocą przychodzi im lokalny gangster i raper jednocześnie, Alien (świetna rola Jamesa Franco). Po tym jak Alien wpłaca za dziewczyny kaucję w więzieniu, te w towarzystwie tego dilera narkotyków i broni jeszcze głębiej wchodzą na kryminalną ścieżkę.


          Kto zna styl filmów Harmony Korine’a ten od razu zrozumie, że nie można Spring Breakers’ów brać całkiem na serio. Czarny humor, sarkazm, parodia, absurd, czy wreszcie obfitość patologii charakteryzują właściwie wszystkie dzieła tego reżysera. Nie inaczej sprawy mają się ze Spring Breakers’ami. Obraz ten można potraktować jak przewrotny komentarz tego twórcy do współczesnej amerykańskiej popkultury, która pod swoją kolorową i atrakcyjną powierzchnią skrywa wypalenie i uczucie wewnętrznej pustki, które z kolei prowadzą do przemocy i traktowania innych ludzi wyłącznie w kategorii przedmiotów. Młode ciała dziewczyn i chłopców to w filmie przede wszystkim seksualne obiekty. Dla kuriozalnego gangstera (a przy okazji i rapera) Aliena (znakomity James Franco) powodem do największej dumy jest kasa i wszystkie te rzeczy, które za jej pomocą zgromadził. Wygląda na to, że amerykański sen prowadzi wprost do hedonistyczno-materialistycznego szaleństwa sowicie zaprawionego kryminałem.


          Spring Breakers wbrew pozorom nie jest typowym młodzieżowym dramatem kryminalnym. Współczesna fabuła jest tylko pretekstem, żeby wejść głębiej pod powierzchnię amerykańskiej popkultury. Czy jednak coś pod tą powierzchnią w ogóle się znajduje? Ucieczka od szarej rzeczywistości amerykańskiego Kentucky to dla czterech bohaterek filmu słońce Florydy, plaża, alkohol, nieskrępowany seks i narkotyki. I pragnienie by tego rodzaju zabawa trwała w nieskończoność. Zatrzymanie czasu w miejscu nie jest zbyt oryginalnym życzeniem, ale czy wypada się zżymać na 20-letnie studentki, tylko dlatego że chcą się bawić? Niepokoi jednak to, że w pogoni za wolnością oraz dobrą zabawą dziewczyny zatracają po drodze sumienie i jeszcze coś, co pozwoliłoby im uświadomić sobie, że już dawno i bezpowrotnie postradały niewinność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz