17 stycznia 2016

Welcome to Me (Witajcie u mnie). Być jak Oprah.

          Nie wypada śmiać się z osoby psychicznie zaburzonej. Podczas seansu Welcome to Me nie można się jednak powstrzymać. Bohaterką komediodramatu Shiry Piven jest Alice Klieg (niezrównana Kristen Wiig), dojrzała kobieta cierpiąca na pograniczne zaburzenie osobowości (osobowość typu borderline). Ostra jazda po bandzie rozpoczyna się w filmie w momencie gdy Alice wygrywa na loterii 86 milionów dolarów, odstawia na bok dotychczasowe leki, zwalnia swojego psychoterapeutę, a wygrane pieniądze przeznacza na produkcję swojego własnego talk-show w telewizji. Głównym i zarazem jedynym tematem programu Alice jest ona sama…


          Welcome to Me to drugi fabularny film reżyserki Shiry Piven, do którego scenariusz napisał Eliot Laurence. Obraz zadebiutował na Toronto International Film Festival we wrześniu 2014 roku. Amerykańska National Board of Review uznała dzieło Piven za jeden z dziesięciu najlepszych niezależnych filmów 2015 roku. Welcome to Me to przede wszystkim kolejny aktorski popis znakomitej Kristen Wiig, która wcieliła się tutaj w postać protagonistki Alice Klieg.


          Bohaterka Welcome to Me cierpi na osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline. Ze względu na poważne psychiczne zaburzenia żyje samotnie na państwowej rencie i regularnie spotyka się ze swoim psychoterapeutą (w tej roli Tim Robbins). Przełom przychodzi wraz z wygraną pokaźnej sumy w telewizyjnej loterii, której większą część Alice przeznacza na sfinansowanie swojego autorskiego talk-show. Alice Klieg jest bowiem wierną fanką Oprah Winfrey. W odróżnieniu od tej ostatniej Alice nie zaprasza jednak do swojego programu żadnych gości. Nie porusza też w swoim show dotykających społeczeństwo aktualnych spraw. To ona jest gospodynią, gościem i jedynym tematem swojego programu…


          Welcome to Me bardzo dużo zawdzięcza swojej świetnie dobranej obsadzie aktorskiej. Szczególne brawa należą się Kristen Wiig, która dźwiga właściwie cały ciężar filmu na swoich kobiecych barkach. Gdyby nie jej mocno zniuansowana kreacja, obraz łatwo mógłby przeobrazić się w komedię w bardzo złym guście. Wiig perfekcyjnie żongluje satyrą i dramatem, czyniąc z Welcome to Me rasową czarną komedię, która ze swojej heroiny nie kpi, ani nie drwi, a jednak wciąż wywołuje spontaniczny śmiech. To obok The Skeleton Twins (Między nami bliźniętami) oraz The Diary of a Teenage Girl kolejne osiągnięcie Kristen Wiig na polu amerykańskiego kina niezależnego. Świetne drugoplanowe postaci stworzyli też w filmie Joan Cusack, Linda Cardellini, Jennifer Jason Leigh, Wes Bentley oraz James Marsden. Grane przez tych aktorów postaci bliskich oraz współpracowników głównej bohaterki w komediowym stylu punktują solipsystyczne szaleństwo niestabilnej emocjonalnie Alice.

          
          Film Shiry Piven od początku do samego końca balansuje na bardzo cienkiej linii pomiędzy czarną komedią a ośmieszającą satyrą. Alice Klieg jest emocjonalną ekshibicjonistką, kilkakrotnie na wizji deklaruje, że używa masturbacji jako środka uspokajającego, przez jedenaście lat nie wyłącza telewizora w swoim mieszkaniu, bardzo szybko wchodzi w seksualny kontakt ze świeżo poznanymi mężczyznami, kastruje psy na żywo w swoim programie, przygotowuje, a następnie zjada na wizji ‘mięsny tort’ w ramach terapii regulowania częstych zmian nastroju wysokobiałkową dietą, wreszcie krzyczy, płacze i miota się w swojej bezsilności przed telewizyjnymi kamerami. Powinniśmy współczuć Alice. W końcu pograniczne zaburzenie osobowości ze swoimi wahaniami nastroju, gwałtownymi napadami gniewu oraz działaniami autoagresywnymi to bynajmniej nie przelewki. W Welcome to Me nigdy tak naprawdę nie dowiadujemy się, co siedzi w głowie głównej bohaterki. Jej pomysły i zachowania mogą wywoływać salwy niewymuszonego śmiechu, szczególnie jeśli patrzymy na nią zdumionymi oczami jej bezpośredniego otoczenia. Z drugiej strony jednak czujemy wyraźnie, że mamy do czynienia z kobietą niezwykle samotną, dla której nieustannie włączony telewizor jest jedynym niezawodnym towarzyszem. I wtedy na komediowy wydźwięk filmu cieniem się kładzie wewnętrzny dramat jego bohaterki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz