14 czerwca 2015

In a World… (Własnym głosem). Seksizm z offu.

          Własnym głosem to komedia rozgrywająca się w bardzo specyficznym światku. Jej głównym przedmiotem jest rywalizacja w środowisku osób pracujących głosem. Bohaterka filmu, Carol, jest trenerem poprawnej wymowy, ale ma ambicje podkładania głosu do komercyjnych filmowych trailerów, tak jak robi to jej ojciec. Problem w tym, że rodziciel Carol ma już swojego protegowanego i następcę w tym biznesie, a mocno zmaskulinizowany świat filmowych lektorów nie kwapi się w dopuszczeniu kobiety do swojego ekskluzywnego grona. Carol będzie więc musiała stawić czoła twardej, męskiej konkurencji w walce o spełnienie swojego marzenia. I choć rywalizacja to bezpardonowa, jej główną pochodną jest niepohamowany śmiech.


          Reżyserką i jednocześnie autorką scenariusza In a World… jest Lake Bell, która w swoim pełnometrażowym debiucie zagrała również główną rolę. Będąc utalentowaną aktorką, Lake Bell jest również znakomitą scenarzystką. Własnym głosem wystartowało w konkursie głównym Sundance Film Festival w 2013 roku i zdobyło prestiżową nagrodę za najlepszy scenariusz (Waldo Salt Screenwriting Award). In a World… to dzieło prawdziwie feministyczne: Lake Bell występuje tutaj w poczwórnej roli, jako reżyserka, scenarzystka, producentka i odtwórczyni głównej roli. Efektem jest niezwykle celna satyra na oparty na uprzedzeniach i dominacji typowo męski świat. In a World… to intrygujący kobiecy głos w filmowym uniwersum.


          Grana przez Lake Bell Carol zmaga się w swoim życiu nie tylko ze stricte zawodowymi problemami. W jej przypadku profesjonalna kariera i rodzina wchodzą ze sobą w ciągłe interakcje. Dzieje się tak głównie dlatego, że Carol poszła w ślady swojego ojca Sama (Fred Melamed), starając się zaistnieć w ciasnym światku ekspertów od podkładania głosu. Sam nie widzi w córce materiału na dobrą lektorkę, dlatego pomaga w karierze swemu podopiecznemu Gustav’owi (Ken Marino). Jakby tego było mało, ojciec Carol to silnie apodyktyczny typ, który protekcjonalnie traktuje obie swoje córki, angażując się w nowy związek z kobietą będącą w wieku jego latorośli. W filmie mamy bardzo bogatą paletę ciekawych drugoplanowych postaci, wspierających Carol w jej dążeniu do celu. Na ich czele stoi jej starsza siostra Dani (Michaela Watkins), u której wyrzucona z domu przez ojca główna bohaterka pomieszkuje. Wybija się szczególnie pozytywnie świetny Demetri Martin jako Louis, potajemnie zakochany w Carol jej przyjaciel ze studia nagraniowego. Nasycony znakomitą obsadą Własnym głosem z maestrią wygrywa także wszystkie (rozliczne) poboczne wątki komediowe.


          Debiutancki obraz Lake Bell urzeka swoją bezpretensjonalnością i lekkością w potraktowaniu wszystkich swoich wątków. Film odkrywa ponadto przed nami jak bardzo głęboko zakorzenione są w nas stereotypy na temat płci, i to nawet w środowiskach uznawanych powszechnie za postępowe oraz liberalne. Lake Bell zadaje nam proste pytanie: dlaczego jest tak mało kobiet podkładających głos w filmowych trailerach? Czy może dlatego, że męski głos posiada więcej autorytetu i siły perswazji? A może dlatego, że męski głos postrzegany jest jako wyraz rozsądku oraz powagi? A może po prostu budzi więcej zaufania i tym samym lepiej się sprzedaje? Jeśli tak jest w istocie, to jakie są nasze podświadome reakcje na głos kobiety-lektorki? Z czym wiążą się nasze uprzedzenia, które nie dotyczą bynajmniej tylko rynku amerykańskiego? Choć wysilam pamięć nie potrafię zidentyfikować ani jednej lektorki, podkładającej głos w puszczanych w polskiej telewizji zagranicznych filmach... Problem jest więc ogólnoświatowy i obnaża kruchość współczesnych przemian w zachodniej cywilizacji idących w kierunku walki o równouprawnienie płci. Kobiecy głos jest dyskryminowany tylko dlatego, że jest kobiecy i nie budzi tak ‘pozytywnych’ reakcji jak głos męski. Przez pryzmat głosu właśnie widać wyraźnie jak wiele jeszcze pozostało do zmiany w zbiorowej świadomości, tak aby płeć piękna przestała być postrzegana jako ta pozbawiona autorytetu i przez to mniej wiarygodna.


          Lake Bell nakręciła bardzo dobrą, autentycznie zabawną komedię, a to już nie byle sztuka. Jako punkt wyjścia jednak posłużyła reżyserce interesująca obserwacja, dotycząca bardzo wąskiej grupy związanej z niezwykle rozbudowanym przemysłem filmowym w amerykańskim Los Angeles. To, co jednak jest prawdą w odniesieniu do środowiska osób podkładających głos w filmach, okazuje się też sprawdzać w szeroko pojętej sferze publicznej, w tym przede wszystkim w świecie reklamy, gdzie głos mężczyzny nadal ma dużo większy ciężar niż głos kobiety. Oczywiście, należy z tego wyłączyć jedynie marketing typowo kobiecych produktów, co jest też w pełni zrozumiałe. Własnym głosem jest swego rodzaju feministycznym manifestem, i to nie tylko dlatego, że jago reżyserką, autorką scenariusza, producentką i wreszcie protagonistką jest kobieta. W In a World... wychodzi się od skromnej obserwacji, a dochodzi do bardzo daleko idących wniosków. Prawdziwym osiągnięciem w tym wypadku jest przemycenie tak nieoczywistej prawidłowości w tak bezbłędnie zrealizowanej komedii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz