12 lipca 2014

Half Nelson (Szkolny chwyt). Pedagog na haju.

          Szkolny chwyt rzuca światło na dość nietypową relację między młodym nauczycielem historii w szkole średniej a jego czarnoskórą uczennicą. Obie strony wiedzą coś na temat życia osobistego tej drugiej, i nie są to bynajmniej niewinne detale. Pomimo, a nawet wbrew istnieniu tych ciemnych aspektów we wzajemnej znajomości para głównych bohaterów rozwija i pogłębia niespodziewaną więź, pomagając sobie nawzajem w próbie wyjścia z życiowego zakleszczenia. Intymne oraz pełne zrozumienia spojrzenie twórców na centralny wątek w filmie zdobyło mu szerokie grono zwolenników i wielbicieli, czyniąc zeń jeden z najpopularniejszych, a także najwyżej ocenianych niezależnych obrazów ostatnich lat.


          Half Nelson to debiutancki pełnometrażowy film reżysera Ryan’a Fleck’a, do którego scenariusz napisali wspólnie Ryan Fleck i Anna Boden. Obraz wziął udział w głównym konkursie Festiwalu Filmowego Sundance w 2006 roku, otrzymał po tym wiele nagród oraz wyróżnień, na nominacji do Oscara w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy dla Ryan’a Goslinga kończąc.


          Protagonistą Szkolnego chwytu jest nauczyciel historii w amerykańskiej szkole średniej Dan Dunne (świetny Ryan Gosling w tej roli). Dan lubi swoją pracę, traktuje ją trochę jak hobby, świadczy o tym chociażby pasja oraz oryginalność z jaką wykłada swoim nastoletnim wychowankom mechanizmy działania historii. Dan ma jednak też ciemną stronę. Jest nią wieloletnie uzależnienie od narkotyków, konkretnie od cracku. Pewnego dnia w szkolnej toalecie upalonego Dana znajduje po zajęciach jego uczennica Drey (Shareeka Epps). Sekret dzielony przez tych dwoje staje się początkiem ciekawej i niekonwencjonalnej relacji, w której Dan staje się dla Drey kimś w rodzaju opiekuna, starszego brata, a może nawet figury ciągle nieobecnego w jej życiu ojca. Z drugiej strony Drey hamuje autodestrukcyjne zapędy swojego nauczyciela, w jakiś tajemniczy sposób przywracając niepostrzeżenie egzystencję Dana do pionu. I kto w tym tandemie jest mentorem, a kto uczniem? Nieistotne. Istotne natomiast jest to, że przez cały film śledzimy ewoluującą między tym dwojgiem bohaterów więź z zaangażowaniem i narastającą fascynacją.


          Oryginalny tytuł filmu Half Nelson zapewne większości widzów nic nie mówi. Jest to bowiem wyrażenie wzięte z terminologii zapaśniczej, gdzie oznacza ono po prostu rodzaj chwytu krępującego przeciwnika. W polskiej wersji zachowano więc jak widać sens znaczenia oryginału. Istotą tego znaczenia jest fakt utraty części kontroli nad swoim działaniem, niemożność swobodnego decydowania i nieskrępowanego podejmowania akcji przez jednostkę. Protagonista Szkolnego chwytu jest właśnie przykładem takiej częściowej utraty kontroli nad własnym życiem, a uzależnienie od narkotyków jest właśnie tym krępującym go tytułowym chwytem. Dan wykonuje swoją pracę z pasją i zaangażowaniem, jednak istnieje w nim coś, co ściąga go w dół, uniemożliwiając mu normalną egzystencję. Czy jest jakaś droga wyjścia z tego klinczu?


           Film Ryan’a Fleck’a nie oferuje nam ani łatwych rozwiązań, ani taniego pocieszenia. Podopieczna Dana, Drey nie aspiruje wcale do roli jego wybawicielki, tym bardziej jeszcze Dan nie zamierza wchodzić w rolę jej ojca i anioła stróża. Pomimo tego jednak widzimy jak obojgu zaczyna na sobie nawzajem zależeć, wszystko to za pośrednictwem prostych gestów, niewymuszonej wymiany zdań, drobnych przysług. W bardzo subtelny i nieoczywisty sposób Half Nelson przemyca na ekranie pewną powszechną prawdę o tym, że najczęściej ocalają nas drobne, niepozorne rzeczy. W codziennym, szarym życiu zwyczajnych ludzi największy deficyt dotyczy nie wielkich spraw jak przebaczenie, odkupienie czy nawet miłość, tego czego brakuje najbardziej to prostych, szczerych gestów, zainteresowania, uwagi, odrobiny troski. Projekt takiej nieoczywistej i nienarzucającej się więzi jest teraz możliwy do zrealizowania tylko na gruncie produkcji offowej, której wyłączną domeną stają się historie przeciętnych, zwyczajnych ludzi z dość marginalnych środowisk, z prowincji, z przedmieścia, ze slumsu. I ci właśnie ludzie borykają się ze swoimi codziennymi, dosyć powszechnymi oraz przewidywalnymi problemami. To co czyni niezależne filmy o nich wartymi obejrzenia to oryginalność formy, świeżość spojrzenia, dystans a zarazem intymność perspektywy oraz przede wszystkim niebanalna umiejętność czytania między słowami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz