20 lipca 2020

Driveways. Stary człowiek i chłopiec.

         Driveways w reżyserii Andrew Ahn to antyteza widowiskowego kina akcji, zorientowanego na fabułę i próbującego za wszelką cenę zadziwić widza kolejnymi narracyjnymi woltami. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z obrazem nudnym lub niemiłosiernie się dłużącym. Film amerykańskiego reżysera koreańskiego pochodzenia to krótki dramat rozpisany na trzy główne postaci, rozgrywający się w upalne lato w małym miasteczku w stanie Nowy Jork. Cody (Lucas Jaye) to 9-letni chłopiec, który przybywa wraz z matką Kathy (Hong Chau) do domu zmarłej niedawno ciotki, aby uprzątnąć posesję i przygotować ją do sprzedaży. W czasie gdy matka Cody’ego zajmuje się zapuszczonym domem, chłopiec nawiązuje nietypową znajomość z emerytowanym sąsiadem Del’em, znakomicie zagranym przez zmarłego niedawno Briana Dennehy. Znajomość weterana wojny w Korei i małego chłopca ewoluuje w silną więź, która nadaje ton i sens całemu filmowi. Driveways to film wymagający skupienia i uwagi, ale dający w zamian unikatowe doświadczenie życiowej mądrości, przekazywanej z pokolenia na pokolenie pomiędzy pozornie obcymi sobie wiekiem i pochodzeniem ludźmi.


          Andrew Ahn debiutował w 2016 roku bardzo dobrym niezależnym obrazem Łaźnia (Spa Night), który pokazał na festiwalu Sundance. Driveways miał swoją światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym 2019 roku, po czym pokazywany był też na Tribeca Film Festival w USA w kwietniu 2019 roku. Film dostał dwie nominacje do amerykańskich Film Independent Spirit Awards, w tym dla najlepszej aktorki dla Hong Chau oraz za najlepszy pierwszy scenariusz dla Hanny Bos i Paula Thureena. Od początku maja 2020 roku film dostępny jest już na amerykańskich platformach VOD.


          Kathy (bardzo dobra Hong Chau) przybywa do małego nowojorskiego miasteczka z 9-letnim synem Cody’m (rewelacyjny wprost Lucas Jaye), aby zająć się domem, pozostawionym jej przez zmarłą nagle starszą siostrę. Kathy nie utrzymywała z siostrą zażyłych kontaktów i jak się szybko okazuje, niewiele o niej tak naprawdę wiedziała. Po przybyciu na miejsce i otwarciu domu Kathy zszokowana uświadamia sobie, że jej zmarła siostra była nie lada zbieraczką i w efekcie dom jest zawalony gratami aż po sam sufit. Kathy musi spędzić zatem więcej czasu niż pierwotnie planowała na porządkowaniu obejścia i usuwaniu stosu niepotrzebnych rzeczy, tak aby przygotować dom do sprzedaży. W międzyczasie jej syn, raczej samotnik z natury, nawiązuje niecodzienną przyjaźń z emerytowanym sąsiadem Del’em (znakomity Brian Dennehy). To lato stanie się dla małego Cody’ego ciekawą lekcją życia i budowania więzi z innymi.


          Andrew Ahn jest piewcą cichych, mało spektakularnych życiowych historii, które rozgrywają się pod naszym nosem częstokroć w ogóle niezauważane, ale jakże istotne dla przeżywających je postaci. Tak było już w jego debiutanckiej Łaźni, która opowiadała o rodzącej się świadomości seksualnej młodego amerykańskiego geja o koreańskich korzeniach w mało sprzyjającym mu środowisku konserwatywnych emigrantów z Korei. W Driveways Kathy i Cody też mają azjatyckie korzenie. I choć oboje urodzili się już w Ameryce, to czują się jednak nieco wyalienowani w małym miasteczku na prowincji w stanie Nowy Jork, zamieszkanym głównie przez białych pokroju Dela, weterana wojny w Korei jakby nie było… Ale to właśnie Del udziela matce i synowi niezbędnej sąsiedzkiej pomocy i wsparcia, od udostępnienia energii elektrycznej aż po gry i zabawy z małym Cody’m, który wyraźnie stroni od rówieśników z sąsiedztwa, będących na zupełnie innym niż on poziomie emocjonalnym. Cody to bowiem niezwykle wrażliwy chłopak, mentalnie dojrzalszy niż inne dzieci w jego wieku. Zamiast więc grać w gry komputerowe i biegać po okolicy z innymi dzieciakami, Cody woli czytać z Del’em, grać z nim w gry planszowe lub po prostu słuchać opowieści z jego długiego życia…


          Więź jaka tworzy się między Cody’m i Del’em to esencja Driveways. W pewnym sensie stary weteran oraz mały chłopiec to dwie pokrewne i zarazem bardzo samotne dusze. W ogóle cały film jest tak naprawdę o samotnych wewnętrznie bohaterach, którzy wbrew pozornym zewnętrznym przepaściom i różnicom znajdują nić porozumienia, ewoluującą w coś o wiele bardziej złożonego i wyjątkowego, w coś co zostaje już oraz naznacza nas na resztę życia. Kathy jest samotną matką, która chce zostać pielęgniarką, ale w tym natłoku pracy i obowiązków nie ma zbyt wiele czasu dla jedynego syna, który nauczył się już radzić sobie sam i potrafi bez problemu zagospodarować sobie czas bez pomocy czy uwagi ze strony matki. Cody potrzebuje jednak innych ludzi, jakiegoś wzoru, matrycy, kogoś, kto byłby mu przewodnikiem lub nauczycielem. Tym kimś szybko staje się dla niego stary Del, który choć momentami zrzędliwy, to potrafi również być ciepły i wyrozumiały, nigdy też nie patrzy na Cody’ego z góry z pełną protekcjonalności wyższością. Bo mały Cody, choć tak jeszcze młody, jest tak naprawdę starą i bardzo wrażliwą duszą w środku, głodną opowieści innej, jeszcze starszej duszy, jaką jest Del. A nie ma lepszego porozumienia aniżeli to pomiędzy dwiema takimi wiekowymi duszami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz