21 czerwca 2014

The Deep End (Na samym dnie). Melodramat w cieniu kryminału.


          Mało jest filmów kryminalnych w gronie amerykańskich produkcji niezależnych. Czarny kryminał to zdecydowanie domena kina maintreamowego. Jeszcze mniej jest obrazów kryminalnych z silnie rozwiniętym wątkiem melodramatycznym. Film Na samym dnie zgrabnie i fascynująco łączy elementy współczesnego kryminału z subtelnym melodramatem. Nagromadzenie fabularnych przeszkód, wartka akcja oraz uwypuklenie nośnych obecnie wątków obyczajowych czynią z The Deep End film niezwykle przystępny jak na kino offowe.


         Na samym dnie to dzieło reżyserskiego duetu Scott’a McGehee’a oraz Davida Siegel’a. Film zadebiutował na Sundance w 2001 roku i szybko zyskał zainteresowanie w filmowej branży. Obraz jest bowiem ciekawym i dość niekonwencjonalnym remakiem czarnego kryminału The Reckless Moment (1949) w reżyserii Maxa Ophüls’a na podstawie powieści Elisabeth Sanxay Holding. The Deep End jest jednak bardzo luźną adaptacją książki Holding, niewiele też go w zasadzie łączy z filmowym pierwowzorem. Reżyserzy i jednocześnie autorzy scenariusza tak bowiem twórczo poprzesuwali w swoim filmie akcenty, że w finalnym efekcie mamy do czynienia z bardzo uwspółcześnioną wersją kryminalnej historii, w której na pierwszy plan wysuwa się trudna relacja między matką a jej homoseksualnym synem, rzecz nie do pomyślenia, a tym bardziej nie do sfilmowania w obrazie noir z 1949 roku.


          Główną heroiną w Na samym dnie jest Margaret Hall (w tej roli jak zawsze rewelacyjna pod każdym względem Tilda Swinton).  Margaret musi samotnie stawiać czoła wychowaniu trójki dzieci i zajmowaniu się dużym rodzinnym domem, malowniczo położonym nad brzegiem Jeziora Tahoe w Kalifornii. Mąż Margaret jest ciągle nieobecny, pracując w marynarce gdzieś daleko na oceanie. W domu obecny jest też teść Margaret, Jack, ale ten nie może być postrzegany jako realna pomoc w nawale piętrzących się problemów, jakie spadają z dnia na dzień na bohaterkę. Największym zmartwieniem Margaret jest jej najstarszy 17-letni syn Beau (Jonathan Tucker), który nawiązuje niebezpieczną homoseksualną relację ze znacznie starszym od siebie mężczyzną z półświatka Darby’m Reese (Josh Lucas). Kiedy w wyniku nieszczęśliwego wypadku kochanek syna ginie, Margaret, przekonana że odpowiedzialny za tę śmierć jest jej syn, pozbywa się ciała i stara się zatrzeć wszelkie ślady. Wtedy to do jej drzwi puka Alek ‘Al’ Spera (Goran Visnjic), który szantażem stara się wyłudzić od niej pieniądze, grożąc że udostępni odpowiednim organom taśmę obnażającą jednoznaczny charakter relacji jej syna z nieżyjącym Darby’m. Margaret desperacko próbuje chronić syna przed jakimikolwiek zarzutami, co tylko coraz mocniej wikła ją w nakręcającą się samoczynnie kryminalną spiralę.


          Tilda Swinton znakomicie odegrała rolę przypartej do muru, ale niepoddającej się przeciwnościom zdanej tylko na siebie matki (nominacja do Złotego Globu w 2002 roku w kategorii najlepsza pierwszoplanowa aktorka w dramacie). Jej powściągliwe acz uparte dążenie do celu organizuje całą fabułę filmu, sprowadzając pozostałe postaci/aktorów do roli krążących wokół niej satelitów. Złożona, niezwykle silna osobowość Margaret zjednuje jej sympatię samego szantażysty Alek’a Spery, a między dwojgiem antagonistów zaczyna wytwarzać się swoiste pole magnetyczne, co służy wprowadzeniu nieśmiałego, wyjątkowo subtelnie rozegranego wątku melodramatycznego. W warstwie psychologicznej Na samym dnie zbudowany jest na cienkiej sieci niuansów i niedopowiedzeń, a kulminacja filmowego romansu to zaledwie kilka minut fizycznej bliskości w tragicznym kontekście.

          Na szczególną uwagę zasługują też soczyste, bogato nasycone kolorem zdjęcia autorstwa Giles’a Nuttgens’a (nagroda na Sundance). Przeważają zdecydowanie wszystkie odcienie błękitu, bohaterowie dramatu znajdują się przecież ‘na samym dnie’ życiowych zawirowań, a niektórym już nigdy nie będzie dane wypłynąć z powrotem na powierzchnię. The Deep End to ze wszech miar świetny przykład niezależnego kina oferującego nowe, świeże, współczesne odczytanie opowieści z innej epoki. Miarą niezależności tej produkcji jest z pewnością ciekawe poprzestawianie akcentów w narracji oraz subtelna reinterpretacja postaci w duchu iście postmodernistycznym, w której to powoli zacierają się granice płci, orientacji, dobra, zła czy tradycyjnych ról w rodzinie. W rezultacie takiego oto zabiegu wyłania nam się z głębin morskich twór niejednoznaczny, złożony i wielce intrygujący.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz