9 listopada 2021

Zola. Szalony weekend na Florydzie.

           Seks, nieporozumienia i kulturowe zawłaszczenia to najkrótsze możliwe podsumowanie znakomitej czarnej komedii Zola w reżyserii Janiczy Bravo. Tytuł filmu to jednocześnie imię głównej bohaterki obrazu, kelnerki i erotycznej tancerki z Detroit (Taylour Paige w tej roli), którą pewnego dnia na szalony wypad na Florydę zabiera jej dopiero co poznana w restauracji znajoma o imieniu Stefani (Riley Keough). Stefani obiecuje Zoli łatwe pieniądze za taniec w barze ze striptizem w Tampie na Florydzie, ale po przyjeździe na miejsce nasza bohaterka szybko zdaje sobie sprawę, że została oszukana i wmanewrowana w bardzo niebezpieczną sytuację. W Zoli dzieje się niewiarygodnie dużo, nie brakuje tam akcji, golizny, seksu, ani też rozlicznych przykładów zawłaszczania czarnej kultury i języka przez białych mieszkańców Ameryki. Konfrontacja czarnoskórej Zoli z białą i mówiącą czarnym żargonem Stefani jest fascynującą mieszanką komedii i żenady jednocześnie. Filmowej tragikomedii dopełniają żałosny (i zazdrosny) chłopak Stefani (grany przez Nicholasa Brauna Derrek) oraz jej groźny czarnoskóry alfons w świetnej interpretacji Colmana Domingo. Zola to zwariowana filmowa wyprawa do krainy anarchii i chaosu, za jaką niewątpliwie uchodzi w USA Floryda.

          Kryminalna czarna komedia Zola oparta jest na prawdziwych zdarzeniach, które w składającym się ze 148 tweetów wątku opublikowała na Twitterze A’Ziah ‘Zola’ King, kelnerka i okazjonalnie erotyczna tancerka z Detroit. Jej oryginalna publikacja na Twitterze z 27 października 2015 roku wywołała szerokie poruszenie w Internecie i zaowocowała szybkim wykupieniem praw do sfilmowania całej historii. Ostatecznie scenariusz do obrazu napisali wspólnie Janicza Bravo i Jeremy O. Harris, a Janicza Bravo cały film wyreżyserowała. Zola pokazana została premierowo w głównym konkursie dramatycznym festiwalu Sundance w styczniu 2020 roku, po czym latem 2021 roku film wprowadzono do kin i na platformy streamingowe w Stanach Zjednoczonych.

          Tytułowa Zola (Taylour Paige) zgadza się na podróż na Florydę wraz z niedawno poznaną Stefani (Riley Keough), jej chłopakiem (Nicholas Braun) oraz ‘współlokatorem’ (Colman Domingo), aby zarobić szybkie pieniądze na erotycznym tańcu w barach ze striptizem w Tampie. Szybko jednak okazuje się, że ‘współlokator’ Stefani to tak naprawdę jej alfons, który zamierza zarobić pieniądze na prostytucji Stefani i Zoli. Nasza główna bohaterka nie jest jednak w ciemię bita, postanawia więc wybrnąć z bardzo niebezpiecznej sytuacji najlepiej jak się da. Wykorzystując swój spryt i obycie, Zola nawiguje zdradliwe wody na Florydzie, wychodząc obronną ręką z wielu podbramkowych sytuacji.

          Głównym atutem Zoli jest niewiarygodna energia, z jaką zrobiono ten film. Zwariowana historia, na której cały obraz jest oparty, daje już Zoli wyjątkowo frenetyczny punkt wyjścia. Reżyserka Janicza Bravo i jej pierwszoplanowi aktorzy dali z siebie wszystko, żeby prawdziwą życiową opowieść przekuć na równie fascynujące filmowe widowisko. To, że Floryda jest źródłem wszelkiej anarchii i miejscem niekończącej się imprezy w USA, wiemy już z kultowego filmu Spring Breakers z Jamesem Franco i Seleną Gomez. Notabene, James Franco jako pierwszy wykupił prawa do sfilmowania twitterowej historii A’Ziah ‘Zoli’ King i miał nawet cały film wyreżyserować, ale po oskarżeniach o molestowanie seksualne wycofał się z projektu i na jego miejsce wskoczyła w 2018 roku Janicza Bravo, która fenomenalnie wywiązała się z powierzonego jej zadania. Zola w reżyserii Bravo to dzieło eksperymentujące z formą, wprowadzające do narracji na szeroką skalę media społecznościowe i zestawiające ze sobą krańcowo sprzeczne punkty widzenia. Widziany oczami Zoli przebieg wydarzeń w filmie zostaje w pewnym momencie przy końcu obrazu skonfrontowany z wersją wydarzeń autorstwa Stefani, białej towarzyszki podróży Zoli. Wersja Stefani jest tak groteskowa i do bólu zabawna, że pozwala na chwilę komicznego wytchnienia w tym naładowanym akcją i pełnym suspensu filmie. Czarny akcent i slang, jakim mówi biała Stefani, jest jednym z wielu przykładów kulturowego zawłaszczenia czarnej kultury przez białą w Zoli. W podobny sposób wyraża się zresztą ciamajdowaty chłopak Stefani, Derrek, którego IQ jest na jeszcze niższym poziomie niż w przypadku jego zarabiającej ciałem na chleb dziewczyny. Dla nas w Polsce posługiwanie się czarnym slangiem przez białych (niespecjalnie inteligentnych) Amerykanów może wydawać się śmieszne i niekoniecznie obraźliwe. Faktem jest, że również czarnoskórzy bohaterowie Zoli tolerują imitujących ich mowę białych, ale to pewnie tylko dlatego, że traktują ich jak nieogarnięte i niewinne w gruncie rzeczy dzieciaki.

          Prostytucja, seks, striptiz i stręczycielstwo to niekoniecznie najlepsze możliwe tematy na komedię. Janicza Bravo zdołała jednak przekuć sensacyjny - i kryminalny, podkreślmy - materiał źródłowy w trzymającą ciągle w napięciu tragikomedię. Rzeczy, które dzieją się w Zoli, zostały napisane przez życie i przebijają niejednokrotnie najbardziej fantazyjne wymysły współczesnych scenarzystów. Pamiętając jednak, że cała ta historia wydarzyła się na Florydzie, jesteśmy w nią o wiele bardziej skłonni uwierzyć niż gdyby rozegrała się ona w jakimkolwiek innym miejscu na ziemskim globie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz