12 kwietnia 2020

Clemency. Czekając na łaskę.

          Bernadine Williams (w tej roli nieoceniona Alfre Woodard) jest naczelniczką więzienia, w którym znajdują się cele śmierci. Część jej pracy polega na nadzorowaniu wykonywanych w więzieniu egzekucji, a te zawsze stanowią ekstremalne doświadczenie, szczególnie jeśli nie wszystko idzie zgodnie z planem i procedurą… Bernadine jest twarda i formalna w obejściu, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Z pozoru wydaje się pozbawioną emocji więzienną urzędniczką, która dobrze i rzetelnie wykonuje swoje obowiązki. Ale ta fasada dawno już zaczęła pękać, Bernadine kruszy się i rozpada od środka, na zewnątrz widzimy jeszcze zadbaną panią naczelnik, wypytującą skazańców o życzenia odnośnie ostatniego posiłku i kogoś, kto mógłby ewentualnie zgłosić się po ciało, prywatnie jednak Bernadine nie może spać, a jeśli już zasypia, to miewa najgorsze koszmary. Clemency jest filmem o emocjonalnej cenie, jaką muszą zapłacić ci, którzy egzekucji dokonują. Skazańcy w celach śmierci do ostatniej minuty czekają na akt łaski (to właśnie znaczy angielskie ‘clemency’). Jednak prawo łaski miałoby też dobre zastosowanie w stosunku do dokonujących egzekucji pracowników więzienia, o ile tylko byłoby w stanie przynieść im jakąkolwiek psychiczną oraz emocjonalną ulgę…


          Dramat Clemency wygrał konkurs dramatyczny festiwalu Sundance z początkiem 2019 roku, a jego reżyserka i scenarzystka zarazem, Chinonye Chukwu, stała się pierwszą czarnoskórą autorką, której film zdobył najbardziej prestiżową Nagrodę Jury na Sundance. Obraz został też doceniony na Film Independent Spirit Awards, otrzymując trzy nominacje do tych nagród: za najlepszy film, scenariusz oraz dla najlepszej aktorki dla Alfre Woodard, która daje tutaj pokaz mistrzowskiego i zarazem niezwykle subtelnego aktorstwa. W bardziej sprawiedliwym świecie ta fenomenalna kreacja Woodard zapewniłaby jej prowadzenie w Oscarowym wyścigu aktorek. Clemency to jednak film niezależny, a kino niezależne zawsze przegrywa w tego rodzaju wyścigach.


          Zagrana fenomenalnie przez Alfre Woodard Bernadine wydaje się wzorcową urzędniczką państwową. Jako naczelnik więzienia potrafi być zdecydowana oraz nieugięta. Najważniejsze dla niej to dotrzymanie wszelkich procedur i nieuleganie w ich trakcie emocjom. Te jednak kotłują się w niej coraz mocniej, co widać jak na dłoni w domowych relacjach Bernadine z mężem, Jonathanem (Wendell Pierce). Para już dawno się od siebie zdystansowała, a Bernadine jest przekonana o swojej wewnętrznej samotności i emocjonalnej torturze, której mąż nie rozumie i nigdy też nie będzie w stanie zrozumieć. Kiedy nasza heroina musi przeprowadzić dwunastą egzekucję w swojej profesjonalnej karierze, tym razem na skazanym za zabójstwo policjanta Anthony’m (świetny Aldis Hodge), przychodzi dla niej czas decydującej próby.


          Test dla Bernadine jest o tyle większy, że istnieją poważne przesłanki, że Anthony Woods, oczekujący wyroku śmierci skazaniec, został niesłusznie oskarżony i skazany za zabójstwo policjanta. Jego prawnik, Marty Lumetta (Richard Schiff w tej roli), robi wszystko, by zatrzymać nieubłaganą państwową machinę i ocalić swojego klienta przed śmiercią. Przed więzieniem zbierają się tłumy protestujących, którzy domagają się sprawiedliwości dla skazanego na śmierć Anthony’ego. Tymczasem kolejne sądowe batalie zostają przegrane, a z biura gubernatora nie ma wieści o łasce dla skazańca. Bernadine musi czynić swoją powinność, jakiekolwiek byłyby jej wewnętrzne przekonania tudzież wątpliwości. Problemy ze snem oraz koszmary powiększają jeszcze pęknięcia na fasadzie niewzruszonej pani naczelnik. Bernadine dystansuje się od męża, który nie może mieć nawet pojęcia o tym, co widzi i czego doświadcza w swojej pracy. Jest sama ze swoją psychiczną torturą, która staje się dla niej coraz bardziej niebezpiecznym obciążeniem. Załamanie nerwowe jest tuż za rogiem, a kontrowersyjna sprawa Anthony’ego Woodsa na pewno nie pomaga.


          Reżyserka i autorka scenariusza do Clemency, Chinonye Chukwu, ma znakomity filmowy talent do wychwytywania i wygrywania najbardziej dramatycznych i emocjonalnie naładowanych momentów. Aktorzy pokroju wspaniałej Alfre Woodard i nieustępującego jej poziomem Aldisa Hodge’a pomagają wznieść Clemency na wyższy poziom. Obraz opiera się głównie na subtelnej grze tych dwojga, i to właśnie ich aktorskie kreacje czynią z tego porażającego psychicznie filmu dzieło naprawdę warte obejrzenia. Temat obrazu może być i jak najbardziej jest depresyjny, ale sposób wykonania, zdjęcia, muzyka oraz przede wszystkim gra aktorów wznosi nasze filmowe doświadczenie na zupełnie inny, naprawdę bardzo rzadko w kinie spotykany poziom. Są takie trzy długie sceny w Clemency, obok których nie sposób przejść obojętnie. Pierwsza to sekwencja egzekucji skazańca na samym początku obrazu, która nie idzie zgodnie z planem, następnie ściskająca za serce scena rozmowy Anthony’ego z matką jego syna, Evette (w tej roli znana z serialu Orange Is the New Black niezrównana Danielle Brooks), i wreszcie ostatnia w filmie scena, podczas której sypie się w drobny mak urzędnicza i profesjonalna fasada, a wyziera z człowieka to, co ludzkie i co przemawia do najgłębszych pokładów naszego współczucia oraz empatii. Dla Alfre Woodard i dla tej jej jednej finałowej sceny warto jest obejrzeć cały ten niełatwy film.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz