Znakomity przykład niesztampowej komedii
romantycznej. Pocałunek o północy
wywraca ten dość już sfatygowany gatunek filmowy i nadaje mu prawdziwie nowy,
odświeżający wymiar. In Search of a
Midnight Kiss to rom-com słodko-gorzki, żeby nie powiedzieć przewrotny. Film
Alexa Holdridge’a prowadzi inteligentną grę z widzem, tak jak błyskotliwą oraz
pełną zwrotów akcji grę prowadzą między sobą Wilson i Vivian, para głównych
bohaterów Pocałunku. To wielka
satysfakcja móc obejrzeć komedię romantyczną, której twórcy zakładają, że mają
do czynienia z widzem bystrym oraz rozumnym, a nie z pozbawionym tak smaku, jak
i intelektu komercyjnym targetem.
Napisany
oraz wyreżyserowany przez Alexa Holdridge’a Pocałunek
o północy (debiut na Tribeca Film Festival w 2007 roku) skupia się na dość nietypowej randce pary protagonistów, Vivian i
Wilsona. Wilson (Scoot McNairy) ma 29 lat, od pół roku mieszka w Los Angeles i
właśnie przeżył najgorszy rok w swoim życiu. W ostatni dzień roku za namową
najlepszego przyjaciela Jacob’a (Brian McGuire) postanawia zamieścić ogłoszenie
w serwisie randkowym i znaleźć w ten sposób towarzyszkę na sylwestrową noc. Na
jego anons odpowiada Vivian (Sara Simmonds), 27-latka, która dopiero co
rozstała się ze swoim partnerem i szuka faceta, który nie byłby nieudacznikiem…
Tak oto nasza para rozpoczyna swoją sylwestrową randkę, wędrując po gwarnym
Los Angeles oraz starając się siebie jak najlepiej poznać nim wybije
północ.
In
Search of a Midnight Kiss jest ewidentnie zainspirowany komediami Richarda
Linklater’a Before Sunrise (Przed
wschodem słońca) z 1995 roku oraz Before
Sunset (Przed zachodem słońca) z 2004 roku. Właściwie film Holdridge’a
powinien nosić bardziej adekwatny tytuł Before
Midnight (Przed północą), ale jak dobrze wiemy, film o takiej nazwie Richard
Linklater nakręcił w 2013 roku… Reżyser cyklu romantycznych przygód bohaterów
granych przez Julie Delpy i Ethana Hawke’a otrzymał nawet podziękowania od
twórców Pocałunku w napisach
końcowych, co tylko jeszcze wzmacnia wzajemną relację powyższych dzieł (nie
wspominając już o wspólnej producentce). Vivian oraz Wilson to jednak
niezupełnie Celine i Jesse z trylogii Linklater’a. Protagoniści obrazu
Holdridge’a są po poważnych osobistych przejściach w ostatnich miesiącach, można
nawet powiedzieć, że znajdują się niejako na dnie swoich personalnych
doświadczeń i desperacko wręcz poszukują brzytwy, która uchroniłaby ich przed
utonięciem w ten przełomowy dzień…
Wyostrzony
jak brzytwa jest z pewnością język Vivian, która konsekwentnie ignoruje
desperackie telefony swojego eks-chłopaka i z bystrą zaciętością egzaminuje
swojego partnera na wieczór. Jest przekonana, że wszyscy mężczyźni to w
zasadzie podłe, zdradliwe świnie, a randka z Wilsonem to kolejna okazja, żeby to
sobie udowodnić. Wilsonowi natomiast niejedna już dziewczyna złamała serce,
wciąż pozostaje w żałobie po ostatniej, miał on jednak szczególnie koszmarny
zawodowo i emocjonalnie rok, stąd jest silnie zdeterminowany, aby przełamać tę
złą passę i rozpocząć nowy rok z jakąś nadzieją w sercu. Tak to dochodzi na
naszych oczach do prawdziwego starcia dwóch ciekawych osobowości w kryzysie, a
obserwowanie ich burzliwych peregrynacji po czarno-białym Los Angeles to niekwestionowana uczta dla spragnionego dobrego kina widza.
Alex
Holdridge nakręcił swój film w czerni i bieli, co jest trafionym rozwiązaniem,
czarno-biała bowiem komedia romantyczna ma w sobie nieodpartą nutę melancholii,
pozostaje jednocześnie hołdem dla utraconej bezpowrotnie przeszłości, a także nieśmiałą nadzieją na lepszą, spełnioną przyszłość. Poza tym słoneczne Los
Angeles w tych kolorach jest zupełnie innym miastem, dokonuje się w nim
delikatne przeobrażenie, co skutkuje pojawieniem się cichej aury dekadencji, utraconych marzeń oraz wypłowiałych fantazji. In Search of a Midnight Kiss uwodzi nas swoją niejednoznacznością,
bawi swoim humorem, intryguje dziwnością, kusi obietnicą i wreszcie wciąga w
swój melancholijno-romantyczno-dekadencki świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz