20 grudnia 2025

Train Dreams (Sny o pociągach). Medytacja o zwykłym/niezwykłym życiu.

           Sny o pociągach to pełen refleksji i zadumy nad życiem dramat w reżyserii Clinta Bentleya, który w swoim drugim pełnometrażowym filmie składa hołd dziełu i sztuce filmowej reżysera Terrence’a Malicka, autora słynnych Niebiańskich dni (Days of Heaven, 1978). W Snach o pociągach poznajemy koleje losu jego głównego bohatera, Roberta Grainiera (Joel Edgerton w roli swojego życia), który był świadkiem głębokich i cywilizacyjnych przemian, jakie przeszła Ameryka w XX stuleciu. Zwyczajne życie Roberta rozgrywa się na tle ważkich wydarzeń amerykańskiej historii i przepięknych leśnych plenerów stanu Waszyngton, gdzie Robert zarabia na życie jako drwal lub pomocnik przy budowie kolei. Zwykłe życie głównego bohatera Snów o pociągach zostało w filmie Clinta Bentleya opowiedziane tak niezwykle i zjawiskowo, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie poziom doniosłości i wpływu liczy się w życiu, ale raczej to czy i w jaki sposób zostanie ono przez kogoś opowiedziane…

          Obraz Sny o pociągach miał swoją międzynarodową premierę na Sundance Film Festival w styczniu 2025. Prawa do dystrybucji filmu wykupił po festiwalu Netflix, i to na tej platformie streamingowej można oglądać Sny o pociągach globalnie od 21 listopada 2025. Reżyserem obrazu jest Amerykanin Clint Bentley (twórca wcześniejszego Dżokeja z 2021), który w kooperacji z Gregiem Kwedarem napisał również scenariusz filmu na podstawie noweli Denisa Johnsona z 2011 r. Doceniony powszechnie przez filmowych krytyków obraz Bentleya doczekał się też licznych nominacji w sezonie nagród, w tym za najlepszy film, najlepszego reżysera, najlepsze zdjęcia (Adolpho Veloso) i najlepszą pierwszoplanową rolę (Joel Edgerton) na Film Independent Spirit Awards. Warto również zwrócić uwagę na świetną ścieżkę dźwiękową autorstwa Bryce’a Dessnera (The National) z tytułową piosenką Train Dreams w wykonaniu Nicka Cave’a.


          Robert Grainier (cicha ale potężna rola Joela Edgertona) żyje w zawrotnie szybko rozwijających się Stanach Zjednoczonych Ameryki jako zwykły niewykwalifikowany pracownik, zarabiając na życie ścinaniem drzew lub pomocą przy budowie kolei. Nieznający swoich rodziców, skrajnie nieśmiały i małomówny Robert poznaje w końcu Gladys (Felicity Jones), z którą zakłada rodzinę i buduje drewniany dom na malowniczym brzegu rzeki. Parze rodzi się córeczka, Kate, ale Roberta często nie ma w domu, jego praca bowiem wymaga ciągłego przemieszczania się po północno-zachodnim regionie Stanów Zjednoczonych. Na przestrzeni 80 lat życia (umiera we śnie w 1968 r.) Robertowi przydarza się wiele ważnych spotkań z kluczowymi w jego osobistej historii ludźmi, ale też kilka traumatyzujących epizodów, które naznaczają go na resztę jego dni.


          Przepięknie sfotografowane przez operatora Adolpho Veloso Sny o pociągach są filmem niezwykłym, chociaż opowiadającym o bardzo zwykłym i pozornie przyziemnym życiu amerykańskiego drwala. Film Clinta Bentleya potwierdza być może trochę wyświechtaną tezę, że nie przedmiot filmowego dzieła jest najważniejszy, ale sposób, w jaki zostanie on potraktowany, w sensie opowiedziany. A historia opowiedziana w Snach o pociągach jest zarazem zwyczajna i wyjątkowa, w sensie w jakim każde życie na ziemi może być (i jest) zwykłe i niepowtarzalne jednocześnie. Poznana przez głównego bohatera filmu w jego późniejszym życiu Claire Thompson (Kerry Condon w tej roli) wypowiada w pewnej chwili do Roberta bardzo proste, oczywiste, ale jednocześnie bardzo głębokie zdanie: “Martwe drzewo jest tak samo ważne, jak to żyjące”. Uczymy się od przeszłych pokoleń, nieżyjących już dawno ludzi, którzy stanowią nieodłączną część naszej zbiorowej świadomości, mając swój nieoceniony wkład w rozwój ludzkiej rasy. W swoim długim życiu Robert spotyka ważnych dla swego osobistego rozwoju ludzi, z żoną Gladys (Felicity Jones) na czele. To ona nieśmiałego i zamkniętego w sobie Roberta uczy miłości, intymności i cichej potęgi głębokich emocji. Ich wspólne życie w drewnianym domku nad brzegiem rzeki jest tyleż proste, co świadczące o bliskim połączeniu z naturą i egzystencji w zgodzie z naturalnym rytmem przyrody, na dobre i na złe zresztą.


         Medytacyjny charakter Snów o pociągach jest ewidentny, stąd lawina porównań do filmów Terrence’a Malicka (Niebiańskie dni, Drzewo życia). Rzeczywiście, inspiracja stylem Malicka jest oczywista, przyznaje to sam Clint Bentley, ale reżyser jednocześnie tworzy swój własny świat, osobisty filmowy styl, który bez przesady można by określić mianem wizualnej poezji. Medytacyjno-kontemplacyjna perspektywa w Snach o pociągach sprawia, że mamy wrażenie oglądania snu bądź wspomnienia głównego bohatera, tak jakby jego życie działo się obok, a on sam był tylko obserwatorem przydarzających mu się rzeczy i ludzi. Pomaga znacząco w kreacji takiej perspektywy trzecioosobowa narracja autorstwa aktora Willa Pattona, który z gracją uzupełnia autorefleksyjne luki, jakie pozostawia w filmie małomówny i nieskory do opowiadania o swoich emocjach Robert. W filmie Clinta Bentleya nie brakuje zresztą scen onirycznych, które stanowią emanacje wszystkich lęków, wyrzutów sumienia i traum głównego bohatera, jak też są pochodną jego dojmującego przekonania o nieprzystawalności i odseparowania od rzeczywistości. Dopiero pod sam koniec swojego życia, podczas pamiętnego lotu awionetką, kiedy widzi ziemię z góry i z odpowiedniej perspektywy, Robert wreszcie czuje się połączony z całą resztą świata, a to połączenie oznacza również spełnienie i finalną akceptację własnej rzeczywistości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz