25 października 2021

Extra Ordinary (Paranormalne). Duchy i sataniści w Irlandii.

           Kto poszukuje ekscentrycznego filmu w sam raz na tegoroczne Halloween, gorąco polecam Paranormalne, rewelacyjną irlandzką komedię fantastyczną z elementami horroru w reżyserii Mike’a Aherna i Endy Loughman. Ta niebywale śmieszna i momentami absurdalna wręcz komedia dowodzi tezy, że nie ma dziwniejszych miejsc od małych prowincjonalnych miasteczek i nie ma bardziej kuriozalnych sytuacji od tych ze zwykłego, codziennego życia. W Paranormalne mieszkający w małej irlandzkiej mieścinie muzyk i twórca jednego hitu, Christian Winter (grany przez Willa Forte), postanawia poświęcić dziewicę demonowi w zamian za talent, sławę i bogactwo. Christian Winter (pop-rockowy muzyk, okultysta i satanista) nie jest jedynym dziwakiem w okolicy. Przeciwko jego diabelskim sztuczkom staje lokalna grupka z Rose Dooley (Maeve Higgins) na czele, zawodowo instruktorką jazdy, prywatnie tropicielką i pogromczynią duchów. Paranormalne to pierwszej klasy komedia z fenomenalną obsadą i zabójczym (absurdalnym momentami) irlandzkim poczuciem humoru.

          Extra Ordinary to wspólne debiutanckie dzieło reżyserskiego tandemu Mike’a Aherna i Endy Loughman, którzy jednocześnie napisali scenariusz filmu (z dodatkowym wkładem Demiana Foxa i aktorki Maeve Higgins). Paranormalne zadebiutowało w marcu 2019 roku na amerykańskim niezależnym festiwalu filmowym South by Southwest w Austin w Teksasie. Obraz uznany został za najlepszy irlandzki film 2019 roku przez stowarzyszenie krytyków miasta Dublin, a także odebrał nagrodę dla najlepszego irlandzkiego filmu na festiwalu filmowym w Galway. Ponadto Paranormalne podbiło również serca publiczności na festiwalach kina fantasy w katalońskim Sitges, a także w Brukseli, Trieście i szwajcarskim Neuchâtel. Podsumowując, Extra Ordinary ma szansę stać się klasykiem komedii fantasy, dołączając tym samym do grona takich filmów, jak choćby Pogromcy duchów (Ghostbusters, 1984 r.), który w Paranormalne cytowany jest na równi z Egzorcystą (The Exorcist, 1973 r.).

          Rose Dooley (świetna Maeve Higgins) jest pozornie zwyczajną instruktorką jazdy w prowincjonalnym irlandzkim miasteczku. Posiada jednak specjalny dar widzenia i kontaktowania się z duchami. Ma również możliwość ich egzorcyzmowania, stąd często dostaje tego typu zlecenia od lokalnych mieszkańców. Pewnego dnia o pomoc w podobnej sprawie zwraca się do Rose przystojny wdowiec Martin (znakomity Barry Ward). Mający początkowo problem z duchem zmarłej żony, Martin bardzo szybko znajduje się w jeszcze większych tarapatach, kiedy to jego jedyna córka, Sarah (Emma Coleman), staje się przedmiotem okultystycznych praktyk lokalnego celebryty, Christiana Wintera (Will Forte). Satanista Christian zawarł pakt z demonem i za cenę poświęcenia lokalnej dziewicy liczy na odzyskanie muzycznej sławy i idącego za tym bogactwa. Zbliża się pełnia krwawego księżyca, podczas której ma dokonać się satanistyczna ofiara…

          Twórcy Paranormalne wyśmiewają w swoim filmie wiele rzeczy naraz. Przede wszystkim, w osobie Christiana Wintera, naigrywają się z popularnych muzyków, którzy w latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku osiedlili się w Irlandii z czysto podatkowych względów. Znakomicie zagrany przez Willa Forte Christian nagrał kiedyś jeden new age’owy przebój Cosmic Woman i od tego czasu całkowicie wyschła dość płytka studnia jego talentu. Teraz Christian mieszka w lokalnym irlandzkim zamczysku z wyjątkowo obmierzłą i swarliwą żoną Claudią (Claudia O’Doherty), której głównym zajęciem stało się zdobywanie chińszczyzny bez konieczności płacenia za nią. Christian i Claudia są w poważnych finansowych tarapatach i tylko pakt z diabłem może ich uratować od ostatecznej ruiny. Okultystyczno-satanistyczne praktyki Christiana to przytyk pod adresem new age’u, ale też źródło markowego wręcz absurdalnego humoru w Paranormalne. Jeszcze bardziej absurdalne są komiczne sceny z udziałem lokalnej pogromczyni duchów, Rose Dooley, której ekscentryczne zachowanie zdradza samotnie mieszkającą i straumatyzowaną w dzieciństwie kobietę. Rose posiada liczne paranormalne talenty, których niewłaściwe użycie w przeszłości doprowadziło do śmierci jej ukochanego ojca, po którym zresztą odziedziczyła swój dar i zainteresowanie rzeczami nie z tego świata. Absurd goni absurd, szczególnie kiedy poznajemy Martina (Barry Ward), wdowca, którego prześladuje duch zmarłej żony (kolejnej zresztą w filmie złośnicy). Dziwaczna chemia między nim a Rose przydaje Paranormalne rozczulającej wprost pikanterii. Ich wspólna krucjata przeciwko niecnym machinacjom Christiana Wintera zaowocuje całą serią zwalających z nóg gagów.

         Paranormalne to świeże tchnienie w gatunkowy melanż komedii, fantasy i horroru. Ten irlandzki film potrafi być rozbrajająco śmieszny w najbardziej codziennych sytuacjach i zachowaniach, jak i wyjątkowo krwawy w scenach horroru i fantasy. Ta mieszanka gore i absurdu jest tutaj wyjątkowo twórcza i ciągle zaskakująca. Ostatnia w filmie kulminacyjna sekwencja to już prawdziwa jazda bez trzymanki oraz popis zwariowanej (i absurdalnej) irlandzkiej wyobraźni.

 

12 października 2021

45 Years (45 lat). Lodowaty powiew przeszłości.

           Kate (fenomenalna wprost Charlotte Rampling) i Geoff (świetny Tom Courtenay) mają za parę dni uroczyście świętować 45-tą rocznicę ślubu. W jednej z pierwszych scen filmu do ich domu na angielskiej wsi dociera list z dalekiej Szwajcarii z informacją o odnalezieniu w alpejskim lodowcu zwłok Katji, pierwszej (niemieckiej) dziewczyny Geoffa. Para chodziła po szwajcarskich Alpach w 1962 roku i wtedy to zdarzył się tragiczny wypadek, w rezultacie którego Katję na dobre pół wieku pochłonął w swoje czeluście górski lodowiec. Lodowce wszędzie jednak teraz topnieją, i nie inaczej jest w Alpach, odkrywając między innymi perfekcyjnie zachowane zwłoki sprzed 50 lat... Pozornie niewinne odkrycie w odległej Szwajcarii ma jednak efekt zejścia lawiny w małżeńskim pożyciu Kate i Geoffa. Ten niespodziewany lodowaty powiew przeszłości tuż przed uroczystą celebracją rocznicy zaślubin prowokuje u Kate obsesyjne myśli i bardzo niekomfortowe pytanie: czy ona tak naprawdę zna najbliższą sobie osobę po tych 45 spędzonych razem latach?

          Reżyserem i zarazem scenarzystą 45 lat jest brytyjski twórca Andrew Haigh, który scenariusz swojego filmu oparł na opowiadaniu autorstwa Davida Constantine’a (pod oryginalnym tytułem In Another Country). Przed nakręceniem 45 Years Haigh zasłynął jako autor gejowskiego dramatu romantycznego Zupełnie inny weekend (Weekend) z 2011 roku, który uczynił z niego jednego z najważniejszych reżyserów brytyjskiego kina niezależnego. 45 lat pokazano premierowo na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym 2015 roku, na którym to główne aktorskie wyróżnienia (Srebrne Niedźwiedzie) odebrali za swoje nietuzinkowe kreacje Charlotte Rampling i Tom Courtenay właśnie. Charlotte Rampling otrzymała ponadto za swoją zjawiskową rolę nominację do Oscara (swoją pierwszą o dziwo). Trzeci pełnometrażowy niezależny dramat w dorobku Andrew Haigha pozostaje jego największym artystycznym osiągnięciem, fetowanym przez krytyków i pozostawiającym niezatarte wrażenie na spragnionych ambitnego kina widzach na całym świecie.  

          Kate i Geoff prowadzą bardzo spokojne życie na emeryturze na angielskiej wsi w hrabstwie Norfolk. Geoff próbuje naprawić spłuczkę w toalecie, a Kate chodzi na spacery z psem i przygotowuje szczegóły sobotniego przyjęcia z okazji 45-tej rocznicy ich zaślubin. I wtedy do ich domu dociera list ze Szwajcarii z informacją o odnalezieniu w Alpach świetnie zachowanych zwłok pierwszej dziewczyny Geoffa sprzed pół wieku. Wiadomość robi na Geoffie ogromne wrażenie, zaczyna nawet zastanawiać się nad podróżą do Szwajcarii w celu obejrzenia ciała odnalezionej pierwszej miłości, a w międzyczasie wraca po latach do palenia papierosów i notorycznie wychodzi na strych w poszukiwaniu starych zdjęć i pamiątek po dawno zmarłej ukochanej. Widoczna zmiana w zachowaniu Geoffa nie pozostaje bez wpływu na Kate, w której rośnie nerwowość i frustracja w miarę jak zaczyna kwestionować wartość tych 45 wspólnie spędzonych lat, a dziurę w głowie zaczyna jej drążyć myśl, że może tak naprawdę przez całe życie była tylko drugim wyborem swojego męża.

          Fascynujący dramat Andrew Haigha spoczywa w całości na barkach odtwórców dwóch głównych ról. Dwoje weteranów brytyjskiego kina podołało temu zadaniu i w efekcie dostarczyło nam wyśmienitej kinowej uczty. Tom Courtenay jest niezwykle przekonujący jako już trochę stetryczały i często nie do końca mentalnie obecny mąż, dla którego duch narzeczonej z przeszłości wywraca do góry nogami całkowicie (wydawałoby się) ustabilizowaną teraźniejszość. Jego zagubienie w roztrząsaniu przeszłości i światów nigdy do życia niepowołanych jest dla widzów równie bolesne jak dla jego wieloletniej partnerki, która początkowo zaskoczona samą wieścią i nie przykładająca do niej większej wagi, zaczyna
stopniowo osuwać się w strefę domysłów i obsesyjnych myśli, które całkowicie wytrącają ją z równowagi, każąc jednocześnie kwestionować jej wartość i pozycję w życiu męża. Charlotte Rampling, której marką są przepiękne kocie oczy i świdrujące duszę na wylot spojrzenie, zagrała chyba najlepszą rolę w swojej dojrzałej karierze. Za każdym razem kiedy jej Kate spogląda w lustro, wydaje się jakby widziała tam nie tylko swoje odbicie, ale całą swoją przeszłość spędzoną z wieloletnim mężem. Kiedy pod nieobecność partnera Kate postanawia sama wspiąć się na poddasze i obejrzeć stare zdjęcia oraz inne pozostałe po Katji pamiątki, dokonuje odkryć, o których prawdopodobnie wolałaby jednak nie wiedzieć i to wpędza ją ostatecznie na drogę podważania fundamentów, na których zbudowali z mężem swoje ostatnie 45 lat małżeńskiego pożycia. Rampling gra pozornie bez żadnych emocji lub wielkich gestów, skrupulatnie obserwuje męża, wszelkie zmiany w jego zachowaniu, gromadzi wiedzę i informacje z przeszłości, ale efekt, jaki to wszystko wywołuje w jej wnętrzu, przefiltrowany jest przez jej subtelną aktorską technikę. Bardziej domyślamy się niż wiemy z mimiki twarzy i pociągłych spojrzeń Charlotte Rampling, co tak naprawdę jej Kate w głowie siedzi.    

          45 lat jest filmem, w którym nie ma zbyt wielu dialogów. Kamera Andrew Haigha obserwuje parę głównych bohaterów w ich codziennej krzątaninie. Gra Rampling i Courtenaya jest na tyle wiarygodna i niewymuszona, że od początku nie mamy najmniejszych problemów z uwierzeniem w ich wieloletni bezdzietny związek. Ta dwójka rewelacyjnych aktorów nie potrzebuje dziesiątek stron dialogu, żeby opowiedzieć nam o swoim wspólnym pożyciu i swoich wspólnych rytuałach. Wszystko wychodzi na wierzch w trakcie ich codziennej zwyczajnej krzątaniny i krótkich słownych wymian. Tak mało, a jednocześnie tak dużo. 45 lat udowadnia, że aby zrobić wybitny film często wystarczy niewielki niezależny budżet, świetnie napisany scenariusz i reżyser, który pozwala swoim utalentowanym aktorom wejść w ich role i bez reszty się w nich zatopić.