Odświeżający to zabieg spojrzeć na świat z
perspektywy dziecka. Jeszcze bardziej fascynujące jest zobaczyć dorosłych
widzianych oczami ich własnych dzieci, bez nabywanej z wiekiem
protekcjonalności, za to z niewinnym zaciekawieniem oraz naiwną próbą
zrozumienia ich zachowań. W rewelacyjnym filmie What Maisie Knew za przewodniczkę po niezrozumiałym i chaotycznym
świecie dorosłych służy nam tytułowa bohaterka, mała Maisie. To właśnie za jej
sprawą oglądamy zmierzch nieudanego związku jej rodziców i razem z nią stajemy
w roli bezradnych świadków tego, co nie miało prawa się udać.
What Maisie Knew (Co wiedziała Maisie) to uwspółcześniona adaptacja znanej i cenionej
powieści Henry’ego Jamesa z 1897 roku. Film został nakręcony przez reżyserski
duet Scott’a McGehee oraz Davida Siegel’a, znanych m.in. z wyreżyserowania znakomitego
dramatu kryminalnego The Deep End (Na samym dnie) z Tildą Swinton w roli
głównej. Obraz What Maisie Knew zadebiutował
na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto we wrześniu 2012 roku. W
stosunku do literackiego pierwowzoru film przenosi opowieść z Londynu końca XIX
wieku do współczesnego Nowego Jorku, zmieniono także zawody rodziców małej
Maisie, tak poza tym jednak ekranizacja pozostaje wierna duchowi powieści
Henry’ego Jamesa.
Centralną postacią opowieści jest mała Maisie (świetna Onata Aprile).
Dziewczynka zmuszona jest obserwować rozkład małżeństwa swoich rodziców-
rockowej piosenkarki Susanny (Julianne Moore) oraz handlarza dziełami sztuki
Beale’a (Steve Coogan). Przy okazji walki o opiekę nad dzieckiem Susanna i
Beale wykorzystują bezpardonowo małą Maisie w próbach zdyskredytowania siebie
nawzajem. Nieodpowiedzialność oraz egocentryzm rodzicieli Maisie wciąga w ich
wzajemne rozgrywki postronne osoby. I tak ojciec dziewczynki poślubia jej
dotychczasową nianię Margo (Joanna Vanderham), głównie w celu znalezienia dla
córki adekwatnej opiekunki. Susanna w odpowiedzi wychodzi za mąż za swojego
znajomego-barmana Lincolna (Alexander Skarsgård), również, jak sama twierdzi, w
trosce o dobro dziecka. Mała Maisie powoli zaczyna tracić wszelki kontakt z
rodzicami, którzy w pogoni za zawodową karierą starają się przerzucić
odpowiedzialność za opiekę nad córką na osoby trzecie. W finale, paradoksalnie,
taka taktyka dysfunkcyjnych rodzicieli wychodzi jednak naszej małej bohaterce
na dobre, Maisie znajduje bowiem parę czułych i opiekuńczych ludzi, przy
których wreszcie ma szansę na normalne dzieciństwo.
Co wiedziała Maisie to kolejny film niezależnych filmowców Scott’a McGehee oraz Davida Siegel’a, w którym
autorzy oferują nam współczesną reinterpretację istniejącej już opowieści. W
przypadku ich poprzedniego dzieła, wspomnianego już obrazu The Deep End, mieliśmy do czynienia z remake’iem klasyki kina noir z 1949 roku. W odniesieniu do What Maisie Knew dostajemy adaptację
powieści, bardzo popularnego skądinąd wśród filmowców, Henry’ego Jamesa. To co
odróżnia ekranizację Jamesa w ramach amerykańskiego kina offowego od znanych
jego adaptacji mainstreamowych-autorstwa choćby Jamesa Ivory, Agnieszki Holland
czy Jane Campion-to fakt, że Amerykanie całkowicie odrzucają kostiumowy
sztafaż, przenosząc opowiadaną historię do teraźniejszości. W ten oto sposób
jeszcze dobitniej udaje im się podkreślić, że proza tego amerykańskiego pisarza
ani trochę się nie zestarzała.
Kostiumy,
wystawna scenografia to z pewnością nie jest domena niskobudżetowego z zasady
kina niezależnego. Całkowite odrzucenie tego kosztownego balastu przyniosło w
przypadku What Maisie Knew ponowne
odkrycie uniwersalnego wymiaru powieści Jamesa. Odgrywająca rolę matki małej
Maisie, Julianne Moore w wywiadzie zdradziła, że kreując postać Susanny
inspirowała się macierzyńskimi
doświadczeniami współczesnych gwiazd rocka, jak Patti Smith czy Courtney Love.
Wypowiedź ta tylko potwierdza fakt, że dzieło Scott’a McGehee oraz Davida
Siegel’a jest ponadczasową opowieścią rodem z XIX wieku, doskonale wpisaną w
teraźniejszy kontekst. Amerykańscy reżyserzy poprzez reafirmację nowatorskości narracyjnego
zabiegu Jamesa (przedstawienie opowiadanej historii z perspektywy dziecka) i
powtórzenie tego chwytu w swoim filmie udowodnili przy okazji kluczową
przewagę niezależnych produkcji nad obrazami z wielkich studiów filmowych.
Przewaga ta zasadza się na świeżości spojrzenia i na odczytaniu historii w duchu
teraźniejszych doświadczeń. I co bardzo istotne, spojrzenie to zazwyczaj nie
jest zaciemnione przez nadmierną wystawność produkcji, mającej przede wszystkim
cieszyć oko, a często nie pozostawiającej niestety żadnej pożywki dla umysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz