14 czerwca 2014

Take Shelter. Przeczucie czy paranoja?


           Take Shelter posiada wszelkie cechy rasowego thrillera, od początku aż do samego końca trzyma widza w pełnym skupienia napięciu. Drugi autorski obraz młodego i szalenie zdolnego reżysera Jeffa Nicholsa (rocznik 1978) łączy to co najlepsze w kinie gatunkowym filmów z suspensem z ostrością spojrzenia oraz bezkompromisowością niezależnej produkcji. Siła Take Shelter tkwi w przeciwstawieniu sobie przeczucia i paranoi. Czego mamy prawo się obawiać, a co już jest pozbawionym wszelkich podstaw urojeniem? Gdzie kończy się atawistyczny niemalże lęk, a gdzie zaczyna choroba psychiczna?


           Film pokazywany był  w 2011 roku najpierw w ramach festiwalu Sundance, a następnie pojechał do Cannes. Jeff Nichols odniósł za jego pośrednictwem pełen sukces artystyczny, co umożliwiło mu w następnym roku pojawienie się po raz kolejny w Cannes, tym razem z filmem Mud (Uciekinier) z 2012 roku, z rewelacyjną główną rolą Matthew McConaughey’ego. Tryumf Take Shelter pozwolił w konsekwencji jego twórcy na przebicie się do nurtu kina mainstreamowego. Jeff Nichols jest kolejnym przykładem utalentowanego reżysera, który po udanym starcie w nurcie amerykańskiego kina niezależnego zaczął kręcić ambitne filmy z dużo większym budżetem i przeznaczone dla dużo szerszej widowni. Takich przykładów będzie w tym miejscu znacznie więcej.


           Take Shelter opiera się zasadniczo na wybitnej kreacji aktora Michaela Shannona, który wciela się w postać Curtis’a, mężczyzny próbującego za wszelką cenę ocalić swoją najbliższą rodzinę przed katastrofą. Curtis ma żonę Samanthę (Jessica Chastain) oraz niesłyszącą małą córkę Hannah (Tova Stewart). Cała trójka mieszka w małym mieście w stanie Ohio, gdzie Curtis pracuje jako robotnik drogowy. Spokój  i względna stabilizacja rodziny zostaje zakłócona przez pogarszający się stan psychiczny Curtis’a. Wszystko zaczyna się od bardzo sugestywnych koszmarów, jakie miewa główny bohater. Śnią mu się mianowicie nadciągające potężne burze/tornada, od których to ludzie i zwierzęta w jego najbliższym otoczeniu zaczynają zachowywać się agresywnie, atakując go w finale. W każdym koszmarze to nadciągające tornado jest sprawcą nieszczęścia, Curtis zaczyna więc obawiać się, że jego sny mogą okazać się prorocze. W trosce o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych, główny bohater zaczyna rozbudowywać i wyposażać przydomowy schron przeciwburzowy. Napięcie zaczyna rosnąć w miarę jak zwiększa się paranoja Curtis’a, który poza koszmarami zaczyna też miewać złudzenia i halucynacje, wszystko zdaje się zapowiadać nadchodzącą z powietrza katastrofę. A może to tylko choroba psychiczna protagonisty? Poza nim nikt inny bowiem nie słyszy, ani nie widzi zwiastujących nieszczęście znaków na niebie. Podejrzenie jest tym poważniejsze, że matka Curtis’a przebywa w ośrodku dla umysłowo chorych ze zdiagnozowaną schizofrenią paranoidalną...


          Film Nicholsa uwodzi nas bardzo sugestywnym wizualnie portretem człowieka próbującego zapanować nad chaosem nie tylko własnych zmysłów, ale też i zaburzonej świadomości. Wybitna aktorska kreacja Michaela Shannona (znanego m.in. ze świetnej roli w popularnym serialu Boardwalk Empire-Zakazane imperium) buduje na naszych oczach postać twardego, przeciętnego Amerykanina, zmuszonego do zmierzenia się z największą plagą współczesnych Stanów Zjednoczonych. Take Shelter nie jest jednak wysokobudżetową produkcją w rodzaju Twister’a (1996) w reżyserii Jan’a de Bont z Helen Hunt i Bill’em Paxton’em w rolach głównych. Niezależność filmu Nicholsa implikuje komplikację oraz niejednoznaczność. Komplikację nie tyle w warstwie fabularnej obrazu, co w sferze psychologii oraz motywacji protagonisty. I tak, zależnie od punktu widzenia, Curtis może być wzorcowym amerykańskim bohaterem ratującym rodzinę przed nieubłaganym tornadem, ale może też być chorym psychicznie nieodpowiedzialnym tyranem, który niebezpiecznie osuwa się w czeluście paranoi, ściągając za sobą także najbliższych. Dwuznaczność głównego bohatera utrzymuje się do końca filmu, co tylko wzmaga jeszcze ogólne napięcie.


          Jeff Nichols jest jednym z ostatnich przykładów reżysera, który zaczynając od kręcenia niskobudżetowych produkcji niezależnych, przeszedł z powodzeniem do kina wysokobudżetowego, wzbogacając tym samym produkcje mainstreamowe swoją unikalną autorską wizją. W ten oto sposób dołączył on do szerokiego kręgu topowych dziś twórców amerykańskiego kina, których korzenie wywodzą się właśnie z independent cinema. Do tego wyjątkowego grona zaliczają się m.in.: bracia Joel oraz Ethan Coen, Jim Jarmusch, Steven Soderbergh, Richard Linklater, Quentin Tarantino, Robert Rodriguez, Kevin Smith, David O.Russell, Alexander Payne, Wes Anderson, Darren Aronofsky czy Christopher Nolan.


Cytat z filmu: 

Curtis: You think I'm crazy? Well, listen up, there's a storm coming like nothing you've ever seen, and not a one of you is prepared for it.

Curtis: Myślicie, że jestem szalony? No więc posłuchajcie, nadchodzi burza jakiej jeszcze nigdy nie widzieliście i żaden z was nie jest na nią przygotowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz