Take
Shelter posiada wszelkie cechy rasowego thrillera, od
początku aż do samego końca trzyma widza w pełnym skupienia napięciu. Drugi
autorski obraz młodego i szalenie zdolnego reżysera Jeffa Nicholsa (rocznik
1978) łączy to co najlepsze w kinie gatunkowym filmów z suspensem z ostrością spojrzenia oraz
bezkompromisowością niezależnej produkcji.
Siła
Take Shelter tkwi w przeciwstawieniu
sobie przeczucia i paranoi. Czego mamy prawo się obawiać, a co już jest
pozbawionym wszelkich podstaw urojeniem? Gdzie kończy się atawistyczny niemalże
lęk, a gdzie zaczyna choroba psychiczna?
Film pokazywany był w 2011 roku najpierw w ramach festiwalu
Sundance, a następnie pojechał do Cannes. Jeff Nichols odniósł za jego
pośrednictwem pełen sukces artystyczny, co umożliwiło mu w następnym roku
pojawienie się po raz kolejny w Cannes, tym razem z filmem Mud (Uciekinier) z 2012
roku, z rewelacyjną główną rolą Matthew McConaughey’ego. Tryumf Take Shelter pozwolił w konsekwencji jego twórcy na przebicie się do nurtu kina mainstreamowego. Jeff Nichols jest kolejnym
przykładem utalentowanego reżysera, który po udanym starcie w nurcie
amerykańskiego kina niezależnego zaczął kręcić ambitne
filmy z dużo większym budżetem i przeznaczone dla dużo szerszej widowni. Takich
przykładów będzie w tym miejscu znacznie więcej.
Take
Shelter opiera się zasadniczo na wybitnej kreacji aktora
Michaela Shannona, który wciela się w postać Curtis’a, mężczyzny próbującego
za wszelką cenę ocalić swoją najbliższą rodzinę przed katastrofą. Curtis ma
żonę Samanthę (Jessica Chastain) oraz niesłyszącą małą córkę Hannah (Tova
Stewart). Cała trójka mieszka w małym mieście w stanie Ohio, gdzie Curtis
pracuje jako robotnik drogowy. Spokój i
względna stabilizacja rodziny zostaje zakłócona przez pogarszający się stan
psychiczny Curtis’a. Wszystko zaczyna się od bardzo sugestywnych koszmarów,
jakie miewa główny bohater. Śnią mu się mianowicie nadciągające potężne
burze/tornada, od których to ludzie i zwierzęta w jego najbliższym otoczeniu
zaczynają zachowywać się agresywnie, atakując go w finale. W każdym koszmarze
to nadciągające tornado jest sprawcą nieszczęścia, Curtis zaczyna więc obawiać
się, że jego sny mogą okazać się prorocze. W trosce o bezpieczeństwo swoje i
swoich najbliższych, główny bohater zaczyna rozbudowywać i wyposażać przydomowy
schron przeciwburzowy. Napięcie zaczyna rosnąć w miarę jak zwiększa się
paranoja Curtis’a, który poza koszmarami zaczyna też miewać złudzenia i
halucynacje, wszystko zdaje się zapowiadać nadchodzącą z powietrza
katastrofę. A może to tylko choroba psychiczna protagonisty? Poza nim nikt inny
bowiem nie słyszy, ani nie widzi zwiastujących nieszczęście znaków na niebie.
Podejrzenie jest tym poważniejsze, że matka Curtis’a przebywa w ośrodku dla
umysłowo chorych ze zdiagnozowaną schizofrenią paranoidalną...
Film Nicholsa uwodzi nas bardzo
sugestywnym wizualnie portretem człowieka próbującego zapanować nad chaosem nie
tylko własnych zmysłów, ale też i zaburzonej świadomości. Wybitna aktorska
kreacja Michaela Shannona (znanego m.in. ze świetnej roli w popularnym
serialu Boardwalk Empire-Zakazane imperium) buduje na naszych
oczach postać twardego, przeciętnego Amerykanina, zmuszonego do zmierzenia się
z największą plagą współczesnych Stanów Zjednoczonych. Take Shelter nie jest jednak wysokobudżetową produkcją w rodzaju Twister’a (1996) w reżyserii Jan’a de
Bont z Helen Hunt i Bill’em Paxton’em w rolach głównych. Niezależność filmu
Nicholsa implikuje komplikację oraz niejednoznaczność. Komplikację nie tyle w
warstwie fabularnej obrazu, co w sferze psychologii oraz motywacji
protagonisty. I tak, zależnie od punktu widzenia, Curtis może być wzorcowym
amerykańskim bohaterem ratującym rodzinę przed nieubłaganym tornadem, ale może
też być chorym psychicznie nieodpowiedzialnym tyranem, który niebezpiecznie
osuwa się w czeluście paranoi, ściągając za sobą także najbliższych. Dwuznaczność głównego bohatera utrzymuje się do końca filmu, co tylko wzmaga jeszcze ogólne napięcie.
Jeff Nichols jest jednym z ostatnich przykładów
reżysera, który zaczynając od kręcenia niskobudżetowych produkcji niezależnych,
przeszedł z powodzeniem do kina wysokobudżetowego, wzbogacając tym samym
produkcje mainstreamowe swoją unikalną autorską wizją. W ten oto sposób
dołączył on do szerokiego kręgu topowych dziś twórców amerykańskiego kina,
których korzenie wywodzą się właśnie z independent
cinema. Do tego wyjątkowego grona zaliczają się
m.in.: bracia Joel oraz Ethan Coen, Jim Jarmusch, Steven Soderbergh, Richard
Linklater, Quentin Tarantino, Robert Rodriguez, Kevin Smith, David O.Russell, Alexander
Payne, Wes Anderson, Darren Aronofsky czy Christopher Nolan.
Cytat z filmu:
Curtis: You
think I'm crazy? Well, listen up, there's a storm coming like nothing you've
ever seen, and not a one of you is prepared for it.
Curtis: Myślicie, że jestem szalony? No więc posłuchajcie, nadchodzi burza jakiej jeszcze nigdy nie widzieliście i żaden z was nie jest na nią przygotowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz