The Lighthouse jest
drugim reżyserskim dokonaniem Roberta Eggersa, który wspólnie z bratem Maxem napisał
również scenariusz obrazu. Podobnie jak wcześniejsza Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii, jest The Lighthouse filmem poruszającym się w domenie horroru,
skrzyżowanego na dodatek z psychologicznym thrillerem oraz fantasy. Mieszanka
to wybuchowa i jak najbardziej działająca, a szczególnego smaku dodają filmowi
czarno-białe zdjęcia autorstwa Jarina Blaschke, który za swoją wyjątkową pracę
otrzymał nominację do Oscara oraz do nagrody BAFTA w kategorii najlepsze
zdjęcia właśnie. The Lighthouse pokazany
został po raz pierwszy na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju
2019 roku, gdzie od dziennikarzy otrzymał nagrodę FIPRESCI. Z estetycznego i
formalnego punktu widzenia najnowszy film Eggersa jest współczesnym arcydziełem
i natychmiastowym klasykiem gatunku.
Na
małą wysepkę u wybrzeży Nowej Anglii w końcówce XIX wieku przybywają dwaj
latarnicy: grany przez Willema Dafoe starszy i doświadczony Thomas Wake oraz
jego młodszy pomocnik, Ephraim Winslow, w którego wciela się Robert Pattinson.
Mężczyźni mają spędzić na skalistej wyspie równy miesiąc, doglądając miejscowej
latarni i wykonując najrozmaitsze fizyczne prace w obejściu, od szorowania
podłóg w chacie aż po zwożenie węgla do kotłowni. Wszystkie uciążliwe manualne
obowiązki spadają właściwie na młodszego latarnika, którym starszy od początku
pomiata i dyryguje, sobie samemu zostawiając opiekę nad światłem latarni.
Nierówny podział obowiązków i znaczna różnica wieku między mężczyznami szybko
przeradza się w coraz bardziej eskalujące napięcie, które przy porządnej dawce
alkoholu szybko wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli.
We
współpracy ze swoim operatorem, Jarinem Blaschke, Robert Eggers stworzył
prawdziwą wizualną perłę, jaką bez cienia wątpliwości jest The Lighthouse. Film mógłby z powodzeniem udawać dzieło nakręcone w
latach 30-tych XX wieku, ze względu na czarno-białe zdjęcia i niemalże
kwadratowy format obrazu, który kreuje uczucie klaustrofobii oraz poczucie
osaczenia w niesprzyjającym środowisku. Bohaterowie filmu skazani są na swoje
towarzystwo przez okrągły miesiąc na pozbawionej roślinności skalistej wysepce,
smaganej nieustannie przez porywisty wiatr i wzburzone fale oceanu. Do
niesprzyjającej pogody na zewnątrz dokładają się jeszcze ogłuszające dźwięki
syren okrętowych oraz nieprzerwane skrzeczenie działających na nerwy lokalnych
mew. Atmosfera w zamkniętych pomieszczeniach jest jeszcze bardziej frustrująca
niż ogłuszający hałas na zewnątrz. Przy skąpym, migotliwym świetle lampy
naftowej następuje ostre zderzenie charakterów dwóch całkowicie obcych sobie
latarników. Starszy, z finezją i polotem zagrany przez weterana Dafoe, to typ
przyzwyczajony do rozkazywania i ustawiania innych po kątach, gadatliwy i ze
skłonnością do wygłaszania długich, teatralnych przemów. Jego poprzedni pomocnik
podobno oszalał, być może z odrobiną pomocy ze strony swojego przełożonego.
Młodszy latarnik, równie znakomicie zagrany przez Roberta Pattinsona, jest
małomówny i skrywający sekrety z przeszłości. Nie podoba mu się poczucie
wyższości starszego towarzysza, jak i fakt bycia obarczonym wszystkimi ciężkimi
fizycznie obowiązkami, z jednoczesnym zakazem wchodzenia na najwyższy poziom latarni, której światło
może oglądać tylko obmierzły przełożony. Taki podział ról między dwojgiem
mężczyzn musi doprowadzić do katastrofy.
Sztorm
na dobre odcina naszych bohaterów od reszty świata, pozostawiając ich na łaskę i
niełaskę samych siebie. Latarnicy topią lęk oraz frustrację w morzu alkoholu (wbrew
przepisom) i to wtedy następuje decydująca degrengolada w objęcia szaleństwa.
Alkohol rozwiązuje języki, brata i przełamuje opór, ale też pomaga wypłynąć na
wierzch kłębowisku emocji. I tak wylewają się niechęć, uraza, irytacja, gniew oraz
wściekłość. Omamieni trunkiem latarnicy widzą i robią rzeczy, które ściągają ich
głębiej w odmęty szaleństwa. Szczególnie młody Efraim Winslow napędzany jest
ambicją i urażoną dumą, prześladowany przez własną przeszłość gotów jest zrobić
wszystko, byle tylko przezwyciężyć złą passę. Jego umysł nie jest jednak jasny,
Efraim widzi rzeczy, których nie da się przypisać tylko alkoholowemu zamroczeniu.
Prześladuje go nie tylko przeszłość i surrealistyczne wizje, ale też jednooka
mewa, która potrafi być równie irytująca co stary przełożony. The Lighthouse spowity jest w
ciemnościach, tak samo jak dusze jego bohaterów. W kadrach brakuje naturalnego
światła, lampy naftowe tylko pogłębiają tę złowieszczą grę światłocieni w
ciasnych, zamkniętych pomieszczeniach. Światło tytułowej latarni staje się
obsesją zamroczonych latarników, ale zamiast oświecenia przynosi im tylko
zaślepienie.