10 maja 2020

The Death of Dick Long. Rzeczywistość jest dziwniejsza niż fikcja.

          Nie będzie w tym miejscu żadnym spoilerem podanie informacji, że jeden z bohaterów filmu o wiele mówiącym tytule The Death of Dick Long umiera, i robi to właściwie na samym początku seansu. Tajemnica tkwi bowiem nie w ‘czy’ i ‘kiedy’, ale ‘jak’ umiera Dick Long (w tej roli wystąpił sam reżyser obrazu Daniel Scheinert). Jeśli widział ktoś poprzedni film tego twórcy, Człowiek-scyzoryk (Swiss Army Man z 2016 roku), wyreżyserowany wspólnie z Danielem Kwan’em, to może się i tutaj spodziewać równie pojechanej fabuły. Różnica jednak jest zasadnicza: o ile Człowiek-scyzoryk był czystą fikcją, od początku do końca, o tyle wydarzenia w The Death of Dick Long zainspirowane zostały prawdziwymi przypadkami, które miały miejsce w amerykańskim stanie Waszyngton w 2005 roku. Najnowszy film Daniela Scheinerta jest ociekającą absurdem czarną komedią, która z pewnością nie jest dla każdego. Znajdą się na pewno zniesmaczeni i zbulwersowani tym obrazem, ale dla nich mam tylko jeden komentarz: rzeczywistość bywa dziwniejsza niż fikcja.


          Reżyser The Death of Dick Long, Daniel Scheinert, wywołał (wspólnie z Danielem Kwan’em) burzę wśród krytyków i publiczności w 2016 roku za sprawą kontrowersyjnej komedii Człowiek-scyzoryk (Swiss Army Man), opowiadającej o niecodziennej przyjaźni między rozbitkiem na bezludnej wyspie i nieustannie puszczającym gazy ludzkim trupem. W styczniu 2019 roku Scheinert powrócił na Sundance Film Festival ze swoją nową komedią, tym razem jednak o wiele czarniejszą i opartą na prawdziwych zdarzeniach. W przeciwieństwie do autentycznej historii, która wydarzyła się na prowincji w stanie Waszyngton, Scheinert i autor filmowego scenariusza, Billy Chew, przenieśli opowiadaną historię do prowincjonalnej Alabamy, z której obaj się wywodzą. Dzięki temu obraz zyskał autentyczny lokalny koloryt, który bardzo przekonująco zakotwicza fabułę w realiach małomiasteczkowego amerykańskiego Południa.


          Akcja The Death of Dick Long ma miejsce w małym mieście gdzieś na prowincji stanu Alabama. Zeke (Michael Abbott Jr.), Earl (Andre Hyland) i tytułowy Dick (reżyser Daniel Scheinert we własnej osobie) postanawiają się zabawić pewnej nocy po skończonej próbie amatorskiego zespołu rockowego, który tworzą. Bawią się tak ostro (przy wydatnej pomocy marihuany i alkoholu), że Dick ląduje z wewnętrznym krwotokiem w szpitalu… Przerażeni obrotem spraw koledzy Dicka postanawiają konsekwentnie tuszować sprawę i zatrzeć wszelkie ślady swojego udziału w rzeczonej imprezie, czy w ogóle jakiegokolwiek kontaktu tamtej nocy z przyjacielem. Podwożą zatem zakrwawionego Dicka pod szpital i zostawiają go tam bez portfela przy wejściu na izbę przyjęć. Dick umiera, a wieść o jego tragicznej śmierci lotem błyskawicy roznosi się po okolicy.


          Skala obrażeń i przyczyna śmierci Dicka wymaga zaangażowania lokalnej starszej pani szeryf ( w tej roli Janelle Cochrane) oraz jej młodej pomocnicy (Sarah Baker) w związku z podejrzeniem morderstwa. Lokalna społeczność tego małego miasteczka w Alabamie jest poruszona brutalnym końcem jednego ze swoich mieszkańców, bojąc się także o własne życie i zdrowie. Policja rozpoczyna swoje śledztwo w sprawie tragicznej śmierci Dicka Longa, a jego dwaj najbliżsi przyjaciele konsekwentnie idą w zaparte co do ostatnich godzin życia swojego kompana, kłamiąc bardzo źle i bardzo nieprzekonująco swoim rodzinom oraz policji. Czarne i tragikomiczne poczucie humoru w filmie bierze się głównie ze skali głupoty, absurdu i niekompetencji, jaką demonstrują w filmie Zeke (Michael Abbott Jr.) i Earl (Andre Hyland), wyglądający na typowych męskich przedstawicieli prowincjonalnego amerykańskiego Południa. Szczególnie Zeke jest tutaj w potrzasku nie do pozazdroszczenia, tak się bowiem dla niego niekorzystnie składa, że ma dużo inteligentniejszą od siebie żonę, Lydię (świetna rola Virginii Newcomb), i niemniej bystrą małą córkę, Cynthię (Poppy Cunnigham), które nie kupują bezkrytycznie nieudolnych prób Zeke’a wyłgania się z wszelkiej odpowiedzialności za przebieg wydarzeń z poprzedniej nocy. Lokalna pani szeryf, pomimo podeszłego wieku, ewidentnego alkoholizmu i laski, którą musi się wspomagać na co dzień, nie odpuszcza jednak w swoim śledztwie, podobnie jak wdowa po Dicku, Jane (Jess Weixler), chcąca dowiedzieć się, co właściwie przydarzyło się jej mężowi.


          „Ludzie są niezbadani od środka” - powiada w finale filmu oficer Dudley (Sarah Baker), policjantka odpowiedzialna za rozwikłanie tajemnicy zgonu tytułowego bohatera. Nie żeby tajemnica była aż tak głęboka i tak pokrętna, jej ujawnienie jednak staje się prawdziwym szokiem dla nieprzyzwyczajonych do takich rewelacji mieszkańców jednej z wielu zapadłych dziur na głębokiej amerykańskiej prowincji. Reżyser Daniel Scheinert i scenarzysta Billy Chew pochodzą z Alabamy właśnie i to im zawdzięczamy znakomite i zwalające z nóg swoim ironicznym humorem sportretowanie mieszkańców małej mieściny w tymże stanie. Aktorzy w The Death of Dick Long, pomimo satyrycznego ujęcia tematu, zagrali ze stuprocentowym realizmem i całkiem na poważnie swoje postaci, dodając filmowi autentyzmu oraz wiarygodności. Oglądając obraz Scheinerta aż czujemy na języku posmak lokalnego klimatu i lokalnych międzyludzkich stosunków. Postać Zeke’a, fenomenalnie w swej niekompetencji zagrana przez Michaela Abbotta Jr., wyrasta nam na protagonistę tej tragikomicznej opowieści. Śledzenie historii jego kłamstw, konfabulacji i wyjątkowo nieudacznych prób pozbycia się dowodów na niedawny kontakt ze zmarłym kumplem, to jak oglądanie szekspirowskiej w rozmachu komedii omyłek, która miast do szczęśliwego zakończenia i wyjaśnienia wszelkich nieporozumień, prowadzi do potężnego moralnego kaca, z którego nigdy do końca nie będziemy się w stanie wyleczyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz