11 maja 2021

Saint Maud. Zmarnowany ból.

          “Nigdy nie marnuj swojego bólu” – poucza samą siebie tytułowa bohaterka Saint Maud. Maud (fenomenalna Morfydd Clark w tej roli) jest świeżo nawróconą na katolicyzm pielęgniarką, która z neofickim wprost zapałem postanawia uratować duszę umierającej na raka podopiecznej, Amandy (Jennifer Ehle). Samotna, odseparowana całkowicie od rodziny i znajomych Maud widzi w nawróceniu Amandy misję daną od Boga. Jej wykonanie ma nadać życiu Maud cel i poczucie sensu. Dusza Amandy zostanie zbawiona, Maud zyska przyjaciółkę i uznanie w oczach Pana… Horror psychologiczny jakim jest Saint Maud to film o poszukiwaniu sensu tam, gdzie go nie ma, to obraz o cierpieniu nadaremno, wreszcie to dzieło o destrukcyjnej mocy samotności, która popycha nas w ramiona obsesji i szaleństwa, czyniąc nas niewolnikami samoumartwienia. Pomimo najlepszych intencji, Maud swój ból zmarnowała.

          Reżyserką i autorką scenariusza do Saint Maud jest Brytyjka Rose Glass, dla której film jest absolutnym pełnometrażowym debiutem, pokazanym po raz pierwszy na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto we wrześniu 2019 roku. Ten brytyjski thriller/horror psychologiczny wprowadzony został do polskich kin w październiku 2020 roku, krótko przed jesiennym ich zamknięciem. Obecnie ten rewelacyjny obraz można już obejrzeć w sieci, między innymi w filmowej wypożyczalni serwisu YouTube. Saint Maud  dostał dwie nominacje do prestiżowych filmowych nagród BAFTA, w tym za najlepszy brytyjski film 2020 roku i za najlepszy debiut dla reżyserki Rose Glass.

          Tytułowa Maud (Walijka Morfydd Clark) jest pielęgniarką, która z pracy w szpitalu przechodzi na indywidualną opiekę nad umierającą na białaczkę Amandą (świetna Jennifer Ehle). Amanda była niegdyś uznaną tancerką i choreografką, która pomimo ciężkiej choroby nadal tęskni za dawnym życiem towarzyskim i nieskrępowaną zabawą z towarzyszeniem rozlicznych używek oraz seksu. I tu świeżo nawrócona na katolicką wiarę Maud widzi swoją szansę: uratowanie i zbawienie zagubionej duszy Amandy to prawdziwa misja od Boga.

          Saint Maud jest w pierwszej kolejności filmem o krańcowej samotności i całkowitym pogubieniu się w życiu. Amanda, podopieczna Maud, przyznaje w końcówce filmu, że nigdy nie spotkała bardziej samotnej niż Maud dziewczyny. Zaprawiona w doczesnych przyjemnościach Amanda postrzega swoją pielęgniarkę jako współczesny ewenement, jej głęboko religijną postawę traktuje jako rzecz osobliwą i rzadko obecnie spotykaną. Dlatego daje się wciągnąć Maud do modlitwy, a nawet nazywa ją przekornie swoją ‘zbawicielką’. Śmiertelnie chora Amanda prowadzi jednak ze śmiertelnie poważną Maud niebezpieczną grę, która rozchwianą i obsesyjną psychikę młodej pielęgniarki delikatnie popycha w kierunku krawędzi przepaści. Rose Glass ukazuje swoją bohaterkę nie tylko jako religijną fanatyczkę, w paru scenach widzimy przebłyski dawnego życia Maud jako rozrywkowej Katie, która nie stroniła od barowego życia, alkoholu oraz przygodnego seksu. Z filmu nie dowiadujemy się jednak nigdy, co takiego się stało, że zwyczajna i korzystająca z życia Katie zamieniła się w umartwiającą się na porządku dziennym i próbującą zbawić swoją pacjentkę Maud.

          Filmowy debiut Rose Glass to obraz niezwykle dojrzały i przemyślany. Reżyserka koncentruje się przede wszystkim na studium zawikłanego charakteru swojej głównej bohaterki, która rozmawia z Bogiem jak z dobrym znajomym i często czuje jego fizyczną obecność. W tych momentach Maud przeżywa coś na podobieństwo ekstazy bądź orgazmu, zwijając się w konwulsjach na podłodze lub przy kuchennym zlewie. Życie w małym nadmorskim Scarborough w Anglii może być nudne i samotne. Dojmująca samotność Maud jest w pewnym stopniu jej wyborem, ale też efektem nieprzystosowania i bliżej nieokreślonej traumy z przeszłości. Nawrócenie i religijny fanatyzm tylko wyostrzają obsesyjne zachowania u Maud, popychając ją w kierunku urojenia i poczucia otrzymanej od Boga misji. W tym sensie jest Saint Maud naprawdę przerażającym horrorem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz