Nicole Holofcener to amerykańska
reżyserka i scenarzystka, znana ze swoich małych, niezależnych filmowych dzieł,
w których z niezwykłą bystrością komentuje słodko-gorzką rzeczywistość
międzyludzkich relacji, dorzucając do tego niejedną społeczno-ekonomiczną
obserwację na temat współczesnej Ameryki. Holofcener znana jest ze swojej
współpracy z aktorką Catherine Keener, która zagrała we wszystkich pięciu jej dotychczasowych
filmach, poczynając od Walking and
Talking (Rozmawiając, obmawiając…,
1996), poprzez Lovely & Amazing (Pięknie i jeszcze piękniej, 2001), a na Friends with Money (Przyjaciele z kasą, 2006) i Enough Said (Ani słowa więcej, 2013)
kończąc. W Daj, proszę rewelacyjna jak
zawsze Catherine Keener zagrała centralną postać zafiksowanej na punkcie
bezdomnych Kate. Please Give,
napisany i wyreżyserowany w całości przez Holofcener, pokazany został
premierowo na festiwalu Sundance w styczniu 2010 roku, a następnie poza
konkursem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w tym samym roku.
Daj,
proszę rozgrywa się w całości we współczesnym Nowym Jorku, gdzie ceny
nieruchomości osiągają niespotykane nigdzie indziej w Ameryce szczyty. Mają
tego pełną świadomość Kate i Alex (grani odpowiednio przez Catherine Keener i
Olivera Platta), którzy już nie mogą się doczekać, aż umrze ich 90-letnia
sąsiadka, Andra (Guilbert), a oni będą mogli powiększyć swoje mieszkanie o jej
cztery kąty. Małżeństwo Kate i Alexa dobrze prosperuje i może pozwolić sobie na
dwa apartamenty dzięki swojemu sklepowi z antykami, specjalizującemu się w
meblach vintage z lat 50-tych ubiegłego wieku. Bardzo dobry status ekonomiczny
jest jednak źródłem nieustającego poczucia winy u społecznie świadomej Kate, u
której wyrzuty sumienia przyjmują wręcz postać obsesji. Nieustannie rozdaje
pieniądze bezdomnym na ulicy, interesuje się wolontariatem wśród
potrzebujących, wreszcie zaprasza do siebie na kolację wredną sąsiadkę i jej
dwie opiekujące się nią wnuczki, Mary i Rebekę, a wszystko to po to, aby ukoić
bezdenne poczucie winy…
Kolacja, która jest jednocześnie
przyjęciem urodzinowym dla 91-letniej Andry, ma być sposobem na załagodzenie
ogólnego towarzyskiego dyskomfortu, wynikającego z faktu, że sąsiedzi-gospodarze
czekają właściwie na śmierć żyjącej obok staruszki, aby móc rozpocząć
wyburzanie ścian, renowację i połączenie obu mieszkań. Mają tego świadomość
obie wnuczki wiekowej Andry, Rebecca (Rebecca Hall) i Mary (Amanda Peet), które
również dostają zaproszenie na kolację do sąsiadów babki. Wyjściowa sytuacja
jest więc delikatna, a w powietrzu w mieszkaniu tej nowojorskiej kamienicy
unosi się niewyartykułowany wyrzut ze strony gości i jeszcze bardziej
niewypowiedziane poczucie winy ze strony gospodarzy. Scenopisarski i reżyserski
talent Holofcener objawia się najpełniej w scenach takich jak ta, kiedy ludzie
pod presją i w obliczu towarzyskiego dyskomfortu mówią rzeczy, których mówić
nie wypada. Nie jest to w każdym razie żadnym problemem dla podeszłej Andry,
która całe swoje życie była zimną suką i w obliczu zgrzybiałej starości nie ma
zamiaru zmieniać swoich życiowych nawyków, do których zalicza się mówienie
prawdy prosto w twarz, szczególnie chętnie wtedy, kiedy jest to prawda z
gatunku tych bolesnych. Staruszka wali więc prosto z mostu, a reszta
towarzystwa musi popijać winem (względnie bourbonem) powstały w ten sposób
niesmak.
Please
Give to czarna komedia, względnie komediodramat, z ewidentnym społecznym
zacięciem, nieobcym twórczości Nicole Holofcener. Na pierwszy plan filmu wysuwa
się tu poczucie winy lepiej sytuowanych (przypadłość Kate) w obliczu
bezdomności i nędzy tuż za rogiem. Abby, córka Kate, komentuje z ironią, że jej
matka próbuje zbawić świat, trafnie dając do zrozumienia, że jest to niemożliwe,
a w pewnych sytuacjach wręcz śmieszne, tak jak zabawny jest widok bezdomnej ze
szminką Chanel na ustach. Poczucie winy Kate niczego nie zmieni na lepsze,
zaburza tylko jej dobrostan i relacje z najbliższymi, którzy wcale nie
podzielają jej altruistycznych ciągot. Kate tak bardzo jest zafiksowana na
punkcie obcych, którym wiedzie się gorzej, że nie rozumie frustracji własnej
córki ani nie podejrzewa zdrady męża. Palące poczucie winy Kate staje się jedną
z tych pozornie drobnych rzeczy, które wcale nie czynią nas lepszymi, ale
konsekwentnie zaburzają nasze postrzeganie rzeczywistości, ściągając nas w dół
i zatruwając od środka, dzień za dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz