6 grudnia 2015

The Visitor (Spotkanie). Mit kulturowego tygla.

          Już od XVIII wieku Stany Zjednoczone Ameryki przedstawiane są przez historyków i badaczy społeczeństwa jako tzw. tygiel narodów. Koncepcja ta zakłada integrację w ramach  amerykańskiego społeczeństwa przy jednoczesnym poszanowaniu rożnorodności innych narodów oraz ich kultur. W filmie The Visitor Toma McCarthy’ego ten model integracji został jednak poważnie zakwestionowany. Autor Spotkania sugeruje nam, że w XXI wieku, w rzeczywistości po zamachach z 11 września 2001 roku, koncepcja kulturowego tygla straciła w USA swój fundament. A fundamentem tym jest podejście władz i całego społeczeństwa do kwestii imigracji oraz zasadnicze jego otwarcie na przybyszów z różnych części świata. Rewelacyjne Spotkanie świetnie ukazuje to biurokratyczne i mentalne zamknięcie się amerykańskiego społeczeństwa na imigrantów, a przez to przejście koncepcji „tygla narodów” w sferę mitu.


          Obraz The Visitor jest dziełem wybitnego amerykańskiego twórcy niezależnego Toma McCarthy’ego, który film wyreżyserował, jak również napisał do niego scenariusz. Sam reżyser jest znany przede wszystkim ze swojego filmowego debiutu, czyli znakomitego Dróżnika (The Station Agent) z 2003 roku. Spotkanie miało swoją światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto we wrześniu 2007 roku. Film, bardzo dobrze przyjęty zarówno przez krytyków,  jak i publiczność, został w 2009 roku uhonorowany przez Amerykańską Akademię Filmową nominacją do Oscara w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy dla odtwórcy głównej roli Richarda Jenkinsa.


          Bohaterem Spotkania jest Walter (jak zawsze niezawodny Richard Jenkins), mocno już wypalony profesor akademicki wykładający na kampusie w Connecticut. Z polecenia przełożonego Walter musi udać się do Nowego Jorku, aby tam zaprezentować na konferencji naukowy tekst, którego jest (przynajmniej formalnie) współautorem. Walter jest właścicielem mieszkania na Manhattanie, gdzie też się udaje zaraz po dotarciu do metropolii. Ku jego zdziwieniu, a nawet przerażeniu, Walter spotyka w mieszkaniu parę rezydujących tam imigrantów: czarnoskórą Zainab z Senegalu (w tej roli Danai Gurira) oraz jej chłopaka Tareka (Haaz Sleiman), pochodzącego z Syrii. Dotychczasowi lokatorzy nie mają innego wyjścia jak opuszczenie mieszkania, jednak jego właściciel pozwala im ostatecznie pozostać do czasu znalezienia nowego lokum. Nieprzyjemne i kompletnie zaskakujące spotkanie zamienia się wkrótce w interesującą oraz korzystną dla obu stron znajomość. Sprawy nabierają rozpędu, gdy Tarek zostaje aresztowany w metrze i trafia do ośrodka dla nielegalnych imigrantów, a w Nowym Jorku pojawia się jego matka Mouna (Hiam Abbas). Ciąg nowych znajomości oraz niespodziewanych zdarzeń wybija Waltera całkowicie z jego dotychczasowej apatii i emocjonalnego zamrożenia, pozwalając mu na nowo odnaleźć w sobie impuls do działania.


          The Visitor zawdzięcza swoją siłę w pierwszej kolejności odtwórcy głównej roli, czyli znakomitemu Richard’owi Jenkins’owi (nominacja do Oscara). Jego Walter to wdowiec bez życia osobistego i bez ambicji/planów na najbliższą przyszłość. Żyje z dnia na dzień, doszczętnie znudzony swoją akademicką pracą i kompletnie nie znajdujący już w życiu większej przyjemności. Widzimy w nim jednak głęboką przemianę po wejściu w bliższy kontakt z Zainab i Tarek’iem. Szczególnie znajomość z młodym Syryjczykiem wpływa na Waltera inspirująco. Tarek zaraża naszego bohatera miłością do gry na afrykańskich bębnach, sam będąc mistrzem w tej dziedzinie. Z kolei przybyła do Nowego Jorku matka Tareka, Mouna, krzesa w Walterze uczucia, które on sam uważał za od dawna już spopielone. Walter otwiera się wreszcie na innych, obcych ludzi i tym samym ponownie otwiera się na życie.


          Otwarcie się na innych Waltera nie idzie jednak w Spotkaniu w parze z otwarciem się na uchodźców amerykańskich urzędów imigracyjnych. Nasz bohater staje się świadkiem bezdusznych procedur biurokratycznych, które nieuchronnie prowadzą do deportacji. Atmosfera ciągłej niepewności oraz wrażenie nikłego znaczenia jednostki w bezlitosnych trybach państwowego systemu unosi się wszędzie w drugiej połowie filmu, stanowiąc groźne memento i zaskakująco aktualne odniesienie do współczesnych problemów, trapiących obecnie Europę w jeszcze większym stopniu niż Stany Zjednoczone. Zbudowana właściwie przez samych imigrantów Ameryka zaczęła po 11 września 2001 roku jeszcze bardziej uszczelniać swoje granice przed napływem przybyszów z innych kontynentów,  w imię bezpieczeństwa  podkopując w ten sposób leżącą u jej podstaw ideę otwartego społeczeństwa wielokulturowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz