Smoke
Signals to prawdziwy ewenement w historii amerykańskiego
kina: jest to pierwszy film napisany, wyreżyserowany, wyprodukowany i zagrany w
całości przez indiańską ekipę. Trudno uwierzyć, że Ameryka musiała czekać na
powstanie tego dzieła aż do 1998 roku... Sygnały
dymne są filmem zrobionym przez rdzennych mieszkańców USA o rdzennych
mieszkańcach USA. W centrum zainteresowania twórców obrazu leży problem
indiańskiej tożsamości, stąd film w bardzo zabawny, a czasem zaskakujący sposób
rozprawia się z powszechnymi w odniesieniu do indiańskiej społeczności
stereotypami. Przyjęta przez reżysera obrazu formuła kina drogi znakomicie
sprawdza się w swej roli obnażającej konsekwencje zderzenia różnych kultur, czy
też mentalności. Po raz pierwszy patrzymy też na Indian z perspektywy samych
Indian, a nie ich białych sąsiadów, a to już bardzo rzadko spotykany punkt
widzenia.
Smoke Signals to fabularny debiut
reżysera Chrisa Eyre, należącego do szczepu Czejenów i Arapaho. Eyre to
pierwszy uznany i ceniony twórca filmowy wywodzący się z amerykańskiej
mniejszości indiańskiej. Wybił się on głównie dzięki festiwalowi niezależnego
kina Sundance organizowanego co roku w Park City w Utah. Sygnały dymne były nominowane do Nagrody Jury głównego konkursu na
festiwalu w 1998 roku, a Chris Eyre wyjechał z imprezy z dwiema ważnymi nagrodami:
Filmmakers Trophy oraz, co istotniejsze, Nagrodą Publiczności (Audience Award).
Widownia festiwalu nie pomyliła się w swoich wyrokach: wyróżniony przez nią
film zdobył następnie uznanie w kinach w całych Stanach Zjednoczonych,
przysparzając i filmowi, i jego twórcom zasłużonej popularności.
Fabuła filmu oparta jest na zbiorze opowiadań indiańskiego pisarza Shermana
Alexie’go i traktuje o niełatwej przyjaźni dwóch młodych Indian z rezerwatu Cour
d’Alene w stanie Idaho. Obraz rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych,
jedna z nich mieści się w teraźniejszości, a druga sięga daleko w przeszłość. Z
retrospekcji dowiadujemy się bowiem, że w 1976 roku jeden z głównych bohaterów
filmu Thomas Builds-the-Fire (Evan Adams) stracił w pożarze rodzinnego domu
oboje rodziców, a sam w ostatniej chwili został uratowany przed płomieniami przez
Arnolda Josepha (Gary Farmer), ojca drugiego z bohaterów Victora Josepha (Adam
Beach). Arnold Joseph nie doszedł jednak całkowicie do siebie po tym
nieszczęśliwym wypadku w rezerwacie, popadł w alkoholizm i po kilku latach
opuścił na dobre żonę Arlene Joseph (Tantoo Cardinal) oraz nieletniego syna
Victora. W planie teraźniejszym dowiadujemy się, że Arnold Joseph zmarł w
dalekim Phoenix (stan Arizona), a jego syn Victor decyduje się wyruszyć na południe,
aby odebrać prochy ojca od towarzyszki jego ostatnich lat Suzy Song (Irene
Bedard). W podróż do Phoenix Victor zabiera niechętnie Thomasa, ale tylko
dlatego, że ten ostatni oferuje się pokryć koszty wyprawy, pod warunkiem
jednak, że sam będzie mógł w niej wziąć udział.
W
ten oto sposób rozpoczyna się pierwsza w życiu podróż dwóch młodych Indian poza
teren rodzinnego rezerwatu, która jest znakomitą okazją do zderzenia ze sobą
różnorakich wyobrażeń oraz stereotypów, jakie na temat swojej grupy etnicznej
mają Victor i Thomas. Wyprawa do świata białych pozwala też obu mężczyznom odkryć
oraz umocnić własną tożsamość. Te poważne problemy zostały przez Chrisa Eyre
ujęte w bardzo lekką formę kina drogi o komediowym zacięciu, dzięki czemu
reżyser unika wszelkiego patosu i ogólnego zadęcia filmu. Co więcej, postaci
protagonistów, czyli Victora oraz Thomasa, zostały nakreślone lekko
humorystyczną, czy wręcz karykaturalną kreską, stąd ich perypetie w obcym
wielkim świecie wynikają pośrednio z ich własnego niedoświadczenia, tudzież
nieobycia w rzeczywistości spoza zamkniętej enklawy rezerwatu.
Sygnały dymne stanowią świetną polemikę
z filmami utrwalającymi wizerunek Indianina-wojownika, w rodzaju Dances with Wolves (Tańczący z wilkami) Kevina Costnera z 1990 roku. Chris Eyre
podchodzi do swoich bohaterów bez specjalnego namaszczenia, odbrązawiając w ten
sposób stereotypowy obraz Indianina jako godnego szacunku stoickiego i zamkniętego
w sobie wojownika. Victor Joseph stara się wpasować w to powszechne i
zapożyczone z zewnątrz wyobrażenie, przez co powiela tylko kulturową kliszę, ale
w finale przeżywa metamorfozę i znacząco rewiduje swoje podejście pod wpływem
poznania oraz oswojenia się z prawdą o życiu swojego ojca. Thomas
Builds-the-Fire natomiast wydaje się być żywym wcieleniem kontynuatora
indiańskiej tradycji oralnej oraz propagatorem starych zwyczajów i plemiennej
tradycji, jego ciągłe jednak konfabulacje, a także pełne humoru i dystansu
podejście do codzienności każe patrzeć na jego personę z lekkim przymrużeniem
oka, daleko mu w każdym razie do budzącej respekt figury wszystkowiedzącego
szamana. Sednem filmu Chrisa Eyre jest jednak czysto indywidualna oraz uniwersalna
historia przyjaźni dwóch indiańskich mężczyzn, którzy poznając wspólnie
przeszłość weryfikują jednocześnie swoją tożsamość i przynależność do etnicznej
wspólnoty. Powrót do rodzimego rezerwatu jest symbolicznym aktem odnalezienia
oraz powrotu do korzeni, a podzielenie się przez obu mężczyzn w finale prochami
Arnolda Josepha to dowód uznania wzajemnej więzi oraz wspólnej przeszłości.
Cytat z filmu:
(Victor, Thomas
and Suzy watch an old western)
Thomas
Builds-the-Fire: The only thing more pathetic than Indians on TV is Indians
watching Indians on TV.
(Victor, Thomas oraz Suzy oglądają stary western)
Thomas Builds-the-Fire: Jedyną rzeczą bardziej żałosną niż Indianie w telewizji są Indianie oglądający Indian w telewizji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz