„Śnisz w języku, którego nie rozumiem. To tak, jakby było w tobie miejsce, do którego nie mogę się udać" – mówi do swojej pochodzącej z Korei Południowej żony jej amerykański mąż w debiutanckim filmie Celine Song pod tytułem Poprzednie życie. To nie amerykański mąż jednak (grany przez Johna Magaro Arthur) jest bratnią duszą granej przez Gretę Lee Nory. Przed wyjazdem z rodzicami z Korei Nora nawiązała w Seulu dziecięcą przyjaźń z Hae Sungiem (Teo Yoo), z którym utrzymała kontakt (via Facebook i Skype rzecz jasna) przez całe 24 lata spędzone na emigracji. Nostalgiczny, romantyczny i melancholijny przede wszystkim dramat Celine Song nieśpiesznie opowiada o tej wyjątkowej więzi dwojga ludzi, która przetrwała wejście w dorosłość i ogromny geograficzny dystans, dzielący mieszkającą z mężem w Nowym Jorku Norę i pozostającego w Seulu Hae Sunga. Ich spotkanie twarzą w twarz po 24 latach fizycznej rozłąki prowokuje do dyskusji o tym, co by było, gdyby i czy w jakimś innym świecie oraz innym życiu dane im będzie wreszcie przeżyć je razem. „Nie wiedziałem, że polubienie twojego męża może tak bardzo boleć” – mówi w pewnym momencie do Nory Hae Sung, i to zdanie w pełni oddaje piękno i zarazem ból znajdujący się w samym sercu filmu Celine Song.
Poprzednie życie jest reżyserskim i
scenopisarskim debiutem Celine Song, Amerykanki koreańskiego pochodzenia, która
w swoim pierwszym autorskim filmie ujęła wiele z osobistych doświadczeń bycia
imigrantką w Stanach Zjednoczonych. Na poły autobiograficzny obraz Song pokazano
premierowo w styczniu 2023 r. na festiwalu Sundance, film rywalizował również o
główną nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym 2023. W
granej przez Gretę Lee postaci Nory Celine Song zawarła wiele ze swojej
historii emigracji z Seulu do Kanady najpierw, a potem z Kanady do Nowego Jorku.
Podobnie jak
jej filmowa protagonistka, Celine Song zaczynała jako dramatopisarka, tworząc
swoje sztuki teatralne w nowojorskim East Village na Manhattanie.
Pomimo emigracji z Korei do Kanady, a następnie Nowego Jorku, Nora (Greta Lee) utrzymuje kontakt ze swoją dziecięcą sympatią z Seulu w osobie Hae Sunga (Teo Yoo). Znajomość obojga wznowiona zostaje po 12 latach przerwy przez Facebooka i Skype’a i utrzymywana przez kolejne 12 lat do chwili, gdy Hae Sung decyduje się wreszcie odwiedzić mieszkającą w Nowym Jorku Norę, która 24 lata od wyjazdu z Seulu osiadła w małym mieszkanku w East Village wraz ze swoim amerykańskim mężem-pisarzem (grany przez Johna Magaro Arthur) i ma już ustabilizowaną dramatopisarską karierę.
Poprzednie życie rozpoczyna się od sceny spotkania w barze Hae Sunga z Norą i jej mężem. Spotkanie to widzimy jednak oczami postronnych obserwatorów, tak jako oni nie mając na początku pojęcia, kim jest dla siebie trójka bohaterów. Z offu słyszymy spekulacje nieznajomej pary w barze co do istoty relacji tej trójki, i czy para Koreańczyków to mąż i żona, a Amerykanin jest ich przewodnikiem po Nowym Jorku, czy może Koreańczyk i Amerykanin są tak naprawdę parą, a Koreanka ich wspólną przyjaciółką itp. Piękno i urok filmowego debiutu Celine Song polega właśnie na tej duchowej więzi, jaką mają ze sobą Hae Sung i Nora pomimo dekad rozdzielenia oraz na ich wspólnych dywagacjach, jak wyglądało by ich życie, gdyby Nora pozostała w Seulu. Gdy dochodzi do spotkania w Nowym Jorku po 24 latach rozłąki, Nora i Hae Sung chętnie rozważają znaną z buddyzmu wiarę w reinkarnację, zastanawiając się czy ich obecna więź jest tak naprawdę efektem znajomości i kontaktów ich dusz w przeszłych życiach (stąd oryginalny tytuł Past Lives). Oboje dochodzą do wniosku, że musieli mieć ze sobą relacje w przeszłych życiach, i że nie da się inaczej wytłumaczyć tej głębokiej duchowej więzi między nimi, która przetrwała 24 lata krańcowo różnych doświadczeń i zupełnie innych ścieżek życia oraz kariery. Nora zwierza się w pewnym momencie mężowi, że przy bardzo koreańskim z charakteru i nastawienia Hae Sungu czuje się tak mało Koreanką jak to tylko jest możliwe, a jednocześnie lubi przebywać w jego towarzystwie i rozmawiać o życiu, którego nie dzielą i dzielić już nie będą (przynajmniej w tym wcieleniu).
Przesycony dojmującą melancholią film
Celine Song przywołuje silne reminiscencje z kultowej niezależnej trylogii Before (Przed) w reżyserii Richarda Linklatera z
udziałem Julie Delpy i Ethana Hawke’a, a rozmowy spacerujących po Nowym Jorku
Nory i Hae Sunga bardzo przypominają filozoficzne dysputy przemierzających Wiedeń (w Przed
wschodem słońca)
i Paryż (w Przed zachodem słońca) Jessiego i Céline. Z kolei
niewypowiedziany smutek, a nawet ból, a także nostalgia i wzajemne fizyczne
przyciąganie przywodzą na myśl Spragnionych miłości Wong Kar-Waia i niedawną (fenomenalną) koreańską Podejrzaną w reżyserii Park
Chan-wook’a. Pomimo tych ewidentnych skojarzeń i możliwych filmowych
inspiracji Poprzednie życie Celine Song wybija
się na autorską niezależność i emocjonalną autentyczność, w czym niemała
zasługa trójki głównych aktorów. Bez subtelnych kreacji Grety Lee, Teo Yoo oraz
Johna Magaro debiut Song nie miałby tego ciepła, uroku, ale też dojmującego
smutku i nostalgii, którymi w trakcie seansu raczy nas obficie. Przy czym
nostalgia w Poprzednim życiu nie dotyczy tylko
przeszłości, raz na zawsze znanej i ustalonej, ale także i chyba przede
wszystkim przyszłości, w której losy i relacje trójki naszych bohaterów mogą
przybrać zupełnie inną konfigurację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz