Bridget (Kelly O’Sullivan) jest 34-letnią singielką pracującą jako kelnerka w restauracji. Nienawidzi swojej pracy, więc gdy dostaje wakacyjną fuchę jako niania 6-letniej Frances (Ramona Edith Williams), natychmiast rzuca kelnerskim fartuchem i stawia się na wezwanie dwóch matek małej Frances: Mai (Charin Alvarez) oraz Annie (Lily Mojekwu). Bridget nie za bardzo wie, w którym kierunku zmierza jej życie, nie robi tego, co chciałaby robić, nie wchodzi też w żadne głębsze relacje z poznawanymi przygodnie na przyjęciach mężczyznami. Niańczenie małej Frances okazuje się dla Bridget niezwykle wymagającym zajęciem, na które nasza bohaterka z pewnością nie była przygotowana. Ale wejście w sam środek domowego ogniska rodziny małej podopiecznej staje się dla Bridget punktem zwrotnym w jej życiu. Obserwacja niesfornej Frances i problemów jej dwóch matek pozwala Bridget wyjść niejako poza siebie i spojrzeć na problemy swoje i innych z zupełnie odmiennej perspektywy.
Komediodramat
Saint Frances jest pełnometrażowym
reżyserskim debiutem Alexa Thompsona, do którego scenariusz napisała i
jednocześnie główną rolę zagrała aktorka Kelly O’Sullivan. Film pokazano po raz
pierwszy na festiwalu SXSW (South by Southwest) w marcu 2019 roku, ku bardzo
pozytywnej reakcji jury oraz publiczności. Obraz otrzymał w Austin w Teksasie
zarówno Nagrodę Publiczności, jak i Specjalną Nagrodę Jury dla Alexa Thompsona.
Film docenili również polscy widzowie American Film Festival jesienią 2019
roku, przyznając mu także swoją Nagrodę Publiczności. Saint Frances wprowadzono do amerykańskich kin z końcem lutego 2020
roku. Obecnie film można obejrzeć choćby na YouTubie.
Heroina
Saint Frances znajduje się w życiowym
ślepym zaułku. Praca kelnerki nie daje jej żadnej satysfakcji, nie jest też
gotowa na ustatkowanie się z żadnym z przygodnie spotykanych partnerów. Gdy
zachodzi w nieplanowaną ciążę z najnowszym kochankiem, Bridget od razu decyduje
się na aborcję. W mniej więcej tym samym czasie nasza bohaterka zmienia pracę i
staje się nianią 6-letniej Frances (Ramona Edith Williams). Poznanie tej małej
dziewczynki, a w szczególności jej rodziców, Mai oraz Annie, pozwala 34-letniej
Bridget zupełnie inaczej spojrzeć na najważniejsze sprawy w jej własnym życiu.
Saint Frances jest niemalże wzorcowym
modelem odważnego niezależnego kina. To film, który przełamuje kinowe
stereotypy i mówi w sposób bezpośredni oraz bezpruderyjny o sprawach, o których
zazwyczaj nie mówi się w filmach głównego nurtu. Wielka w tym zasługa
znakomitego scenariusza autorstwa Kelly O’Sullivan, która poza napisaniem
pełnokrwistych współczesnych postaci wcieliła się w pierwszoplanową postać
Bridget, kobiety, której wcale nie musimy w tym obrazie polubić, a nawet której
nie da się tak bezwarunkowo sprzyjać. Bridget nie ma żadnego planu na życie,
wydaje się tym faktem mocno zniesmaczona, momentami jest nawet
cyniczno-sarkastyczna w swoim stosunku do otoczenia i przydarzających się jej
wypadków. Bridget wydaje się poniekąd nieco zgaszona i trochę nieobecna, tak
jakby nie miała pełnej kontroli nad tym, co dzieje się w jej życiu. I
rzeczywiście, nasza heroina nie radzi sobie z wieloma rzeczami, które jej się
przydarzają, co nie jest też do końca jej winą. Osiągnięciem Saint Frances jest przedstawienie
dylematów Bridget i osób z jej kręgu w sposób całkowicie bezpruderyjny. W
filmie wszechobecny jest motyw krwi. O ile krew w kinie mainstreamu jest
zazwyczaj mile widziana, szczególnie w horrorach, thrillerach i filmach akcji,
o tyle jeśli mowa o miesięcznej krwi kobiety, to jest to nadal swego rodzaju
temat tabu. Filmowcy, w przeważającej większości mężczyźni w końcu, nie radzą
sobie z tym tematem na ekranie, obchodzą go z daleka albo traktują w sposób
całkowicie powierzchowny. W Saint Frances
Bridget krwawi często i w dużych ilościach. Krwawi w trakcie seksu z nowym
chłopakiem i jako rezultat przeprowadzonej aborcji. Ciągły upływ krwi wyjaśnia
ciągłe zmęczenie i często zły humor naszej bohaterki, ale też jest widomym
znakiem tego, że coś w życiu Bridget jest nie tak i wymaga naprawy.
Debiut Alexa Thompsona i Kelly O’Sullivan nie jest tylko filmem poświęconym przypadkom jego głównej bohaterki. Autorka scenariusza świetnie rozpisała postaci długoletniej lesbijskiej pary, Mai i Annie, które doczekały się swojego drugiego dziecka i potrzebują pomocy w opiece nad pierworodną Frances, bardzo energetyczną i niezależną dziewczynką, która wcale nie ułatwia Bridget zadania. Maya i Annie borykają się z całą gamą swoich problemów: Maya cierpi na nasilającą się poporodową depresję, a Annie jest ciągle nieobecna w domu ze względu na wymagającą pracę prawniczki. Grające te dwie postaci aktorki Charin Alvarez oraz Lily Mojekwu mają też w filmie swoje pięć minut, znakomicie zaaranżowane i zagrane sceny, które chwytają za serce i sięgają do istoty przedstawianego problemu. Kolejna niezapomniana scena to ta z udziałem matki Bridget, która rzuca trochę inne światło na macierzyństwo w życiu każdej kobiety i to jak dalekie od perfekcji są czasem nasze matki, co wcale nie ujmuje im niczego, wręcz przeciwnie, ta macierzyńska niedoskonałość tylko dodaje im więcej człowieczeństwa i autentyczności. Komediodramat Saint Frances porusza całe spektrum typowo kobiecych spraw i problemów, robiąc to w niezwykle szczery, nieoceniający oraz zaangażowany sposób. Menstruacja, antykoncepcja, aborcja i depresja poporodowa to nie są popularne tematy w kinie głównego nurtu. W Saint Frances te problemy w sposób naturalny i niewymuszony wysuwają się na pierwszy plan, a ich potraktowanie jest rozbrajająco szczere, bezpruderyjne, a nawet radykalne w taki cichy, nienarzucający się sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz