Andrew Ahn debiutował w 2016 roku
bardzo dobrym niezależnym obrazem Łaźnia (Spa Night), który pokazał na festiwalu
Sundance. Driveways miał swoją światową
premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym 2019 roku, po
czym pokazywany był też na Tribeca Film Festival w USA w kwietniu 2019 roku. Film
dostał dwie nominacje do amerykańskich Film Independent Spirit Awards, w tym
dla najlepszej aktorki dla Hong Chau oraz za najlepszy pierwszy scenariusz dla
Hanny Bos i Paula Thureena. Od początku maja 2020 roku film dostępny jest już na
amerykańskich platformach VOD.
Kathy
(bardzo dobra Hong Chau) przybywa do małego nowojorskiego miasteczka z 9-letnim
synem Cody’m (rewelacyjny wprost Lucas Jaye), aby zająć się domem,
pozostawionym jej przez zmarłą nagle starszą siostrę. Kathy nie utrzymywała z
siostrą zażyłych kontaktów i jak się szybko okazuje, niewiele o niej tak
naprawdę wiedziała. Po przybyciu na miejsce i otwarciu domu Kathy zszokowana
uświadamia sobie, że jej zmarła siostra była nie lada zbieraczką i w efekcie
dom jest zawalony gratami aż po sam sufit. Kathy musi spędzić zatem więcej
czasu niż pierwotnie planowała na porządkowaniu obejścia i usuwaniu stosu
niepotrzebnych rzeczy, tak aby przygotować dom do sprzedaży. W międzyczasie jej
syn, raczej samotnik z natury, nawiązuje niecodzienną przyjaźń z emerytowanym
sąsiadem Del’em (znakomity Brian Dennehy). To lato stanie się dla małego Cody’ego
ciekawą lekcją życia i budowania więzi z innymi.
Andrew
Ahn jest piewcą cichych, mało spektakularnych życiowych historii, które
rozgrywają się pod naszym nosem częstokroć w ogóle niezauważane, ale jakże
istotne dla przeżywających je postaci. Tak było już w jego debiutanckiej Łaźni, która opowiadała o rodzącej się
świadomości seksualnej młodego amerykańskiego geja o koreańskich korzeniach w
mało sprzyjającym mu środowisku konserwatywnych emigrantów z Korei. W Driveways Kathy i Cody też mają
azjatyckie korzenie. I choć oboje urodzili się już w Ameryce, to czują się jednak
nieco wyalienowani w małym miasteczku na prowincji w stanie Nowy Jork, zamieszkanym
głównie przez białych pokroju Dela, weterana wojny w Korei jakby nie było… Ale
to właśnie Del udziela matce i synowi niezbędnej sąsiedzkiej pomocy i wsparcia,
od udostępnienia energii elektrycznej aż po gry i zabawy z małym Cody’m, który
wyraźnie stroni od rówieśników z sąsiedztwa, będących na zupełnie innym niż on
poziomie emocjonalnym. Cody to bowiem niezwykle wrażliwy chłopak, mentalnie
dojrzalszy niż inne dzieci w jego wieku. Zamiast więc grać w gry komputerowe i biegać
po okolicy z innymi dzieciakami, Cody woli czytać z Del’em, grać z nim w gry
planszowe lub po prostu słuchać opowieści z jego długiego życia…
Więź
jaka tworzy się między Cody’m i Del’em to esencja Driveways. W pewnym sensie stary weteran oraz mały chłopiec to dwie
pokrewne i zarazem bardzo samotne dusze. W ogóle cały film jest tak naprawdę o
samotnych wewnętrznie bohaterach, którzy wbrew pozornym zewnętrznym przepaściom
i różnicom znajdują nić porozumienia, ewoluującą w coś o wiele bardziej
złożonego i wyjątkowego, w coś co zostaje już oraz naznacza nas na resztę życia.
Kathy jest samotną matką, która chce zostać pielęgniarką, ale w tym natłoku
pracy i obowiązków nie ma zbyt wiele czasu dla jedynego syna, który nauczył się
już radzić sobie sam i potrafi bez problemu zagospodarować sobie czas bez
pomocy czy uwagi ze strony matki. Cody potrzebuje jednak innych ludzi, jakiegoś
wzoru, matrycy, kogoś, kto byłby mu przewodnikiem lub nauczycielem. Tym kimś
szybko staje się dla niego stary Del, który choć momentami zrzędliwy, to potrafi
również być ciepły i wyrozumiały, nigdy też nie patrzy na Cody’ego z góry z pełną
protekcjonalności wyższością. Bo mały Cody, choć tak jeszcze młody, jest tak naprawdę
starą i bardzo wrażliwą duszą w środku, głodną opowieści innej, jeszcze
starszej duszy, jaką jest Del. A nie ma lepszego porozumienia aniżeli to
pomiędzy dwiema takimi wiekowymi duszami.