Przyjaźń dwóch trzynastoletnich chłopców na
nowojorskim Brooklynie rozkwita w cieniu zaostrzającego się konfliktu ich
rodziców. Little Men Iry Sachsa to
cichy, bardzo subtelny film o magicznej mocy przyjaźni. Wyczulona na obserwację
kamera reżysera, z charakterystycznym dla tego twórcy poczuciem intymności,
podąża za bohaterami tego dramatu, próbując zrozumieć każdą ze stron konfliktu.
Atmosfera Little Men przypomina tę z teatralnych
sztuk Antoniego Czechowa. Niby nic wielkiego się nie dzieje, a jednak między
poszczególnymi postaciami rozgrywają się, nabrzmiałe emocjami, ciche dramaty.
Nie przypadkiem też w jednej ze scen widzimy fragment teatralnej inscenizacji Mewy, jednej z najwybitniejszych sztuk
Czechowa, tego mistrza krótkiej formy. Ira Sachs to współczesny Czechow
amerykańskiego kina.
Dramat
Little Men pokazano po raz pierwszy
na festiwalu Sundance z początkiem 2016 roku. Film miał swoją europejską
premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie w lutym tego samego
roku. Tak jak właściwie wszystkie dzieła Iry Sachsa, i ten film został
powszechnie doceniony przez krytykę, zignorowany zaś przez szerszą publiczność.
Podobnie jak poprzedni film tego reżysera - Love Is Strange (Miłość jest zagadką)
z 2014 roku - Little Men to efekt
współpracy Iry Sachsa i Mauricio Zachariasa: obaj panowie wspólnie napisali
scenariusz filmu. Po raz kolejny też okazało się, że czechowowski nastrój nie
jest na miarę współczesnych czasów.
Brian (Greg Kinnear) po śmierci ojca przenosi się do jego mieszkania na
nowojorskim Brooklynie wraz z żoną Kathy (Jennifer Ehle) oraz trzynastoletnim
synem Jake’iem (świetny Theo Taplitz). Wycofany i nieśmiały Jake szybko
zaprzyjaźnia się z Tony’m (znakomity Michael Barbieri), synem mieszkającej w
tym samym budynku Leonor (Paulina García). Tak się jednak składa, że Leonor prowadzi
sklep krawiecki w dolnej części posesji, a jej nowym właścicielem staje się po
ojcu Brian. Szybko też okazuje się, że Leonor, z racji swojej zażyłej przyjaźni
z nieżyjącym ojcem Briana, otrzymywała od staruszka duży upust przy opłacie
czynszu za wynajem. Brian jest aktorem, nie zarabia dużo, a ciężar utrzymywania
rodziny spoczywa głównie na barkach jego żony, psychoterapeutki Kathy. Pod
presją siostry Audrey (Talia Balsam) Brian nie ma innego wyjścia jak
trzykrotnie podwyższyć czynsz Leonor, tak aby przynajmniej zbliżył się do
rynkowej średniej. Decyzja ta napotyka na zdecydowany opór Leonor, która jak
lwica gotowa jest bronić dotychczasowych warunków najmu. Narastający konflikt
rodziców szybko staje na przeszkodzie specjalnej przyjaźni, jaką dzielą ze sobą
Jake i Tony.
W
Little Men Iry Sachsa przyglądamy się bacznie każdemu punktowi widzenia,
poznajemy perspektywę każdej ze stron konfliktu. Widzimy więc niewesołą
sytuację Briana, który jako aktor bez sukcesów musi godzić się na upokarzającą
sytuację życia z zarobków żony. Spadek po ojcu jest jego jedyną szansą na
zmianę tego stanu rzeczy. Wynajem powinien przynosić dochód, stąd jego konflikt
z Leonor. Ponadto na podwyżkę czynszu naciska druga spadkobierczyni, czyli siostra
Briana Audrey. Leonor z drugiej strony
walczy o finansowe być albo nie być, nie stać ją na wyższe opłaty, dlatego też
odwołuje się do emocjonalnych argumentów, próbując przekonać Briana, że jego
ojciec nie życzyłby sobie żadnych zmian w umowie najmu. Leonor jest wroga,
nieprzyjemna wręcz, ale w końcu walczy o finansowe przetrwanie. Pogarszający się stan
stosunków między rodzicami rzutuje bardzo mocno na nieoczekiwanej zażyłości
pomiędzy dziećmi antagonistów. Dla wyalienowanego Jake’a Tony jest idealnym
kompanem: obaj uwielbiają grać w gry komputerowe, obaj też mają artystyczne
ambicje. Jake dużo szkicuje i chce zostać malarzem, Tony zaś pragnie dostać się
do szkoły aktorskiej. Ich wyjątkowa więź pada jednak ofiarą sporu między dorosłymi
i jest to największy w filmie dramat.
Znalezienie
w życiu najlepszego przyjaciela to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą
się w ogóle przytrafić. To właściwie wstęp do znalezienia prawdziwej miłości,
tej najważniejszej życiowej więzi. Prawdziwa przyjaźń przygotowuje nas do tej
przełomowej umiejętności, jaką jest zdolność nawiązywania szczerych i głębokich
relacji. Narodziny właśnie takiej więzi obserwujemy na ekranie na przykładzie
relacji między Tony’m oraz Jake’iem. Obaj młodzi aktorzy są fenomenalni w
swoich rolach, ich postaci tak różne, a jednocześnie tak bardzo do siebie
przystające. Jake jest bardzo introwertyczny, krańcowo wręcz nieśmiały,
właściwie nie ma żadnych kolegów. Przyjaźń z Tony’m to najważniejsza rzecz,
jaka mu się w jego krótkim życiu przydarzyła. Tony z kolei jest bardzo
ekstrawertyczny i towarzyski, jego bezpośredniość oraz otwartość stanowią swego
rodzaju tarczę ochronną, za którą chce się schować Jake. Cichy, intymny wręcz
tragizm Little Men przywołuje
wspomnienie najlepszych sztuk Antoniego Czechowa. Bohaterowie filmu, tak jak u
rosyjskiego pisarza, cierpią głównie w milczeniu, ich gesty skazane są na
porażkę. Nie udaje im się zmienić niekorzystnego dla nich biegu wydarzeń, widzą
jak ich życie przechodzi obok, mija ich, po czym odchodzi gdzieś daleko. Żyją
jednak dalej, patrząc w przyszłość ze świadomością straty, która już na zawsze pozostanie integralną częścią ich tożsamości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz