5 lipca 2024

Joy Ride (Bez trzymanki). Ostra jazda ku emancypacji.

          Reżyserski debiut fabularny Adele Lim Bez trzymanki to skrajnie sprośna komedia drogi i, pomimo zdecydowanie przeważającego komponentu komediowego, również introspekcyjny obraz o przyjaźni, tożsamości i etnicznej przynależności. Audrey (Ashley Park) oraz Lolo (Sherry Cola) to od dziecka dwie najlepsze przyjaciółki z małej miejscowości w amerykańskim stanie Waszyngton. Gdy dorosła już Audrey jako przebojowa prawniczka jedzie do Chin, aby tam domknąć kontrakt z azjatyckim klientem, nadarza jej się sposobność poznania swojej chińskiej biologicznej matki, która lata temu jako niemowlę oddała ją do adopcji. Wychowana przez białą amerykańską rodzinę, Audrey przy okazji podróży do kraju pochodzenia zaczyna mierzyć się z tematem własnej kulturowej i etnicznej tożsamości, a robi to w asyście trzech  towarzyszek: najlepszej psiapsiuły i zarazem tłumaczki Lolo, a także jej kuzynki Deadeye (Sabrina Wu) i mieszkającej w Chinach koleżanki z college’u Audrey, popularnej aktorki serialowej Kat (Stephanie Hsu). Cała czwórka przeżywa w Chinach niewiarygodną serię dzikich przygód, obfitujących w niespodziewane zwroty akcji i hojnie okraszonych seksem oraz balansującym na granicy dobrego smaku rubasznym humorem. W Bez trzymanki nie brakuje jednak również momentów wzruszających i chwil refleksji nad istotą przyjaźni, sensem zawodowego sukcesu i azjatycko-amerykańską tożsamością naszych bohaterek.

          Joy Ride powstał jako debiutancki projekt filmowy amerykańskiej reżyserki Adele Lim, do którego oryginalny scenariusz napisały Cherry Chevapravatdumrong i Teresa Hsiao. Komedia miała swoją premierę w USA w marcu 2023 r. na festiwalu South By Southwest. W Polsce film jest dostępny w streamingu na platformie Amazon Prime Video. Warto nadmienić, że reżyserka Bez trzymanki, Adele Lim, jest również współautorką scenariusza do głośnego w swoim czasie kinowego przeboju Bajecznie bogaci Azjaci (Crazy Rich Asians, 2018), która to udana komedia romantyczna podbiła amerykański box office latem 2018 r. Odpowiedzialnym za produkcję Joy Ride jest z kolei inny wybitny specjalista od komedii: aktor, reżyser i producent Seth Rogen.

          Wychowana w Ameryce przez adopcyjnych białych rodziców, Audrey (Ashley Park) nie zna w ogóle mandaryńskiego i pracuje w amerykańskiej firmie jako wzięta prawniczka. Gdy nadarza się jej okazja wyjazdu do Pekinu w celu dopięcia ważnego kontraktu z chińskim klientem i zagwarantowania sobie tym samym awansu w pracy, Audrey nie waha się ani chwili. Problemem może być tylko jej nieznajomość języka i kultury chińskiej, co nasza bohaterka próbuje zrównoważyć zabierając ze sobą do Chin swoją najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa i zarazem sublokatorkę, Lolo (świetna Sherry Cola), wychowaną w Ameryce przez chińskich imigrantów i znającą jak najbardziej język przodków. Lolo jest domorosłą artystką, tworzącą tak zwaną ciałopozytywną sztukę, którą co bardziej purytańsko nastawieni odbiorcy mogliby wprost uznać za obsceniczną. Lolo nie radzi sobie najlepiej finansowo, jej ciałopozytywne gadżety nie sprzedają się bynajmniej jak ciepłe bułeczki, więc wyjazd do Chin z Audrey traktuje jako świetną przygodę z mnóstwem okazji do niezobowiązującego seksu… Do Audrey i Lolo przyłącza się również kuzynka tej ostatniej, totalnie zajawiona na punkcie k-popu i specyficznie się nosząca Deadeye (Sabrina Wu). Na miejscu w Pekinie do tej trójki dołącza przyjaciółka z college’u Audrey, Kat (znana z Wszystko wszędzie naraz Stephanie Hsu), która ma w Chinach udaną serialową karierę aktorską i zabójczo przystojnego narzeczonego Clarence’a (Desmond Chiam). Kat i Lolo niespecjalnie przypadają sobie do gustu, rodzi się też między nimi zawzięta rywalizacja o tytuł najlepszej psiapsiuły Audrey, co generuje niejeden komediowy moment.

          Perypetie Audrey i jej trzech towarzyszek w Chinach to rzeczywiście istna jazda bez trzymanki z całą obfitością przygodnego seksu, narkotyków i dzikich zwrotów akcji, w których to właśnie seks i rozmaite używki odgrywają kluczową rolę. Joy Ride to bardzo bezpretensjonalna i bezkompromisowa komedia drogi, która nie ma nic wspólnego z purytańskim poczuciem wstydu, a reżyserka i scenarzystki obrazu idą w nim na całość, w ogóle się nie autocenzurując. Bez trzymanki to bardzo odświeżająca komedia, która nie opiera się tylko na sytuacyjnym komizmie, ale idzie również głębiej w stronę wygrywania i wyśmiewania rasowych stereotypów, szczególnie tych dotyczących Azjatów i ich seksualnej natury. Aktorska chemia pomiędzy czterema odtwórczyniami głównych ról jest bezsprzeczna i daje filmowi nieograniczoną wprost ilość kreatywnego paliwa. Wszystkie cztery towarzyszki podróży z komedii Adele Lim to bardzo intensywne istoty, każda też w nieco inny sposób wyraża swój wewnętrzny żar i namiętność. Audrey wydaje się być nadmiernie zafiksowana na punkcie swojej pracy, ale dzięki interakcji z trzema przyjaciółkami odkrywa również inne aspekty życia, nie mniej godne eksploracji niż zawodowa kariera. Przy pomocy Lolo, Kat i Deadeye Audrey odbywa przede wszystkim swoją prywatną podróż do źródeł, do swoich korzeni. W poszukiwaniu swojej biologicznej matki Audrey wpada do króliczej nory, która poza serią niebezpiecznych zjazdów zaprowadzi ją także do odkrycia jej rasowo-kulturowej tożsamości. I choć Audrey na zawsze już pozostanie Amerykanką o azjatyckich korzeniach, to świadomość tych korzeni uczyni ją pełniejszą osobą, a może nawet lepszą przyjaciółką dla Lolo, Kat i Deadeye. Bez trzymanki w ogóle nie należy brać na serio, to przede wszystkim lekka komedia z ciętym i rubasznym dowcipem, obraz ten potrafi jednak uderzyć również w bardziej poważne tony, dostarczając niejednokrotnie momentów wzruszenia i refleksji. Idealny film na lato.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz