Pomiędzy świątyniami to dość nietypowy film. W zasadzie to kilka niezależnych filmów w jednym. Z jednej strony to obraz o całej gamie żydowskich neuroz i obsesji (Woody Allen się tu kłania), z drugiej strony dzieło Nathana Silvera to produkt ekscentrycznego umysłu i pokręconej emocjonalności z bardzo niecodziennymi rozwiązaniami fabularnymi (tutaj aż ciśnie się porównanie do Wesa Andersona). Największy jednak dług wdzięczności Nathan Silver ma chyba względem Hala Ashby’ego i jego kultowej komedii Harold i Maude z 1971 r., ponieważ, podobnie jak w tamtym klasyku z lat 70-tych XX wieku, Pomiędzy świątyniami zogniskowany jest na niespodziewanej acz głębokiej relacji pomiędzy dwojgiem ludzi, których dzieli znaczna różnica wieku, ale to w ogóle nie przeszkadza im we wzajemnym ubogacaniu swojego życia i dostarczaniu mu sensu w momencie, gdy to poczucie sensu wydaje się już bezpowrotnie utracone. Jason Schwartzman jako pogrążony w depresji i kryzysie Ben Gottlieb oraz Carole Kane jako Carla Kessler, wdowa poszukująca nowego rozdziału w swoim życiu, tworzą niesamowity duet, którego ekranowa chemia jest niezaprzeczalna. Zaskakująca relacja między tymi dwiema pokrewnymi duszami to chleb i sól komedii Pomiędzy świątyniami.
Pokazany po raz pierwszy w konkursie głównym festiwalu Sundance w styczniu 2024, Pomiędzy świątyniami jest reżyserskim dziełem Nathana Silvera, który jest również współautorem scenariusza filmu obok C. Masona Wellsa. Ten skromny i niezależny projekt Silvera ma w sobie wiele serca i ogromny komediowy potencjał, w pełni zrealizowany dzięki świetnej aktorskiej obsadzie z Jasonem Schwartzmanem, Carol Kane, Dolly de Leon i Caroline Aaron na czele, wszyscy znani głównie ze swoich komediowych ról. Pomiędzy świątyniami można od jakiegoś czasu znaleźć w Polsce w streamingu na platformie MAX.
Ben Gottlieb (Jason Schwartzman) jest pogrążonym w depresji i poważnym życiowym kryzysie kantorem w jednej z synagog na prowincji stanu Nowy Jork. Jego kryzys zaczął się po tragicznej śmierci żony-pisarki, a objawia się on m.in. w niemożności wykonywania swojej pracy kantora, Ben stracił nie tylko ochotę do życia, ale również swoje podstawowe narzędzie pracy, czyli głos. Nasz bohater sprowadził się z powrotem do domu swoich dwóch matek (w tych rolach Dolly De Leon jako Judith oraz Caroline Aaron jako Meira), które za wszelką cenę chcą go jak najszybciej zeswatać z Gabby (Madeline Weinstein), córką miejscowego rabbiego (w tej roli Robert Smigel). Niespodziewana odsiecz w życiu Bena przychodzi ze strony jego dawnej nauczycielki muzyki o imieniu Carla (rewelacyjna Carole Kane), która po owdowieniu decyduje się wrócić do swoich żydowskich korzeni i prosi Bena, aby ten (pomimo jej zaawansowanego wieku) przygotował ją do uroczystości bat micwy… Między parą rodzi się szczególne duchowe porozumienie, które okazuje się silniejsze niż społeczne konwenanse i powszechny brak akceptacji dla tej relacji wśród rodziny i przyjaciół.
Ben i Carla spędzają ze sobą coraz więcej czasu. Początkowo niechętny wobec idei przygotowania do bat micwy swojej dawnej nauczycielki muzyki, Ben staje się z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej zafascynowany osobowością i charakterem swojej dojrzałej uczennicy. Początkowy dystans pogrążonego w depresji Bena wobec Carli szybko zmienia się w przywiązanie, a wreszcie w głębokie uczucie do kobiety, która traktuje go poniekąd jak własnego syna, pozwala mu nawet spać w pokoju dawno nie mieszkającego z nią potomka. Rodzony syn Carli, Nat (Matthew Shear), wyjątkowo negatywnie reaguje na obecność innego mężczyzny w życiu swojej matki, który na dodatek jest mniej więcej w jego wieku. Choć relacja Bena z Carlą pozostaje czysto platoniczna, Nat widzi w niej zagrożenie dla siebie i swojej pozycji w stosunku do matki, przygotowanie natomiast Carli do bat micwy traktuje jak kolejną niepoważną fanaberię swojej ekscentrycznej rodzicielki. Napięcie między Nat’em a Carlą nic jednak nie znaczy w kontekście presji, jaką nakładają na Bena jego obie matki w próbach znalezienia mu nowej wybranki w osobie Gabby, córki lokalnego rabbiego. W celu zbliżenia do siebie tych dwojga, a nieświadome rosnącego uczucia Bena do Carli, Judith i Meira zapraszają do siebie całą rodzinę rabbiego na uroczystą szabatową kolację…
Scena szabatowej kolacji w domu matek Bena jest emocjonalną kulminacją Pomiędzy świątyniami, jednocześnie najmocniejszym i najważniejszym w filmie momentem. Poza rodziną rabbiego pojawia się na niej również Carla, osobiście zaproszona przez Bena. Każdy z uczestników tego zgromadzenia ma zupełnie inne oczekiwania odnośnie jego przebiegu, wszyscy również zostaną srodze rozczarowani w jego efekcie. Nad biesiadnym stołem rodziny Gottliebów unosi się posmak szoku i potężnego emocjonalnego dyskomfortu. Każdy uczestnik kolacji reaguje inaczej na romantyczną deklarację Bena, który po miesiącach stagnacji, depresji i uczuciowego wycofania, wreszcie wylewa na zewnątrz zawartość swojej duszy i serca, wprawiając przy tym w osłupienie wszystkich tego świadków, z Carlą włącznie…Romantyczna deklaracja Bena, jakkolwiek źródło powszechnego dyskomfortu przy stole (żeby nie powiedzieć cringe’u), jest dowodem na to, że nigdy tak naprawdę nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno na miłość, ale też na szczęście, spełnienie i powrót do własnych korzeni, jak w przypadku Carli i jej dawno zarzuconych żydowskich tradycji. Pomiędzy świątyniami to film o tym, że każdy kryzys, nieważne czy to kryzys wiary, tożsamości czy wieku średniego, prowadzi do przesilenia i do wypracowania nowych życiowych sensów, nowych rozwiązań, które uczynią naszą ludzką egzystencję znośniejszą.