3 marca 2018

The Florida Project. W cieniu Disney World.

          The Florida Project zabiera nas na wycieczkę w okolice parku rozrywki Walt Disney World, nieopodal Orlando na Florydzie. Do samego Disneylandu jednak nie docieramy, lądujemy natomiast w tanim i kiczowatym motelu o nazwie Magic Castle w Kissimmee, na przedmieściach Orlando. Ten kolorowy, jasnofioletowy przybytek jest domem dla grupki małych dzieci i ich niezamożnych rodziców, walczących z dnia na dzień o ekonomiczne być albo nie być. W poruszającym obrazie Seana Bakera nie jest nam dane nacieszyć się spełnioną wizją amerykańskiego snu. Zamiast tego, z niemalże dokumentalną precyzją, kamera w The Florida Project odsłania przed nami życie na peryferiach american dream.


          Reżyserem i autorem scenariusza (wspólnie z Chris’em Bergoch’em) do The Florida Project jest Sean Baker, twórca prześwietnej Mandarynki (Tangerine) z 2015 roku, nakręconej zwykłym iPhonem. Ten wybitny niezależny reżyser, o ewidentnym społecznym zacięciu, powrócił w 2017 roku ze znakomitym obrazem, będącym jednocześnie socjo-społecznym komentarzem współczesnej Ameryki. The Florida Project pokazano premierowo w sekcji Directors’ Fortnight na festiwalu w Cannes w maju 2017 roku. Powitany powszechnym uznaniem przez krytykę, dramat Bakera doceniony został przede wszystkim za drugoplanową rolę Willema Dafoe, który za swój performance otrzymał szereg prestiżowych nominacji do najważniejszych nagród filmowych, w tym do Oscara, Złotego Globu i BAFTA.


          Najważniejszą postacią w The Florida Project jest sześcioletnia Moonee (znakomita Brooklynn Prince), dziewczynka mieszkająca na stałe wraz ze swoją bezrobotną matką w motelu Magic Castle w Kissimmee, nieopodal parku rozrywki Walt Disney World na Florydzie. Matka Moonee, Halley (Bria Vinaite), jest samotną matką, która desperacko próbuje związać koniec z końcem, balansując na granicy faktycznej bezdomności. Bezrobotna Halley ima się różnych drobnych zajęć, byle tylko zapłacić czynsz za pokój w tanim motelu, którego menedżerem jest Bobby (rewelacyjna rola Willema Dafoe), pozornie twardy administrator o gołębim sercu. W The Florida Project poznajemy całą galerię podobnych do Halley dorosłych, przedstawicieli amerykańskiej klasy robotniczej, z najwyższym trudem zarabiających na czynsz w podrzędnym motelu u samych bram Disneylandu. W centrum uwagi reżysera filmu są jednak ich małe dzieci, biegające samopas i bez żadnej opieki po okolicach dziecięcego parku rozrywki, którego nie mają najmniejszych szans odwiedzić.


          Portret lokatorów motelu Magic Castle w pobliżu Orlando na Florydzie jest jednocześnie zatrważający i humorystyczny. Zatrważający jest przede wszystkim obraz dorosłych rodziców, z wysuwającą się na pierwszy plan młodą Halley (Bria Vinaite), która sama wydaje się być wyrośniętym dzieckiem, przypadkiem mającym jeszcze mniejsze dziecko. Wyszczekana i bezczelna Halley prowadzi obwoźną sprzedaż perfum, okazjonalnie też handluje swoim ciałem, a wszystko to po to, by zapłacić za pokój w motelu i nakarmić szwendającą się po okolicy z innymi dzieciakami Moonee. Biegające samopas dzieciaki, z ich pomysłowością i niewinnością, żebrzące o pieniądze na lody, plujące z balkonu na samochody, a nawet podpalające pustostany, przydają The Florida Project humoru, który równoważy społeczny ciężar filmu. Obraz Bakera jest bowiem ponad wszystko inne dramatem o ludziach za społecznego marginesu, faktycznej biedocie oscylującej na granicy bezdomności. W najważniejszych rolach reżyser filmu obsadził osoby niemające wcześniej nic wspólnego z aktorstwem: Bria Vinaite (Halley) została przez Bakera znaleziona na Instagramie, gdzie lansowała się jako modelka. Dzięki tym zabiegom The Florida Project ogląda się niemalże jak dokument, a codzienność jego zwykłych, biednych bohaterów wybrzmiewa niezwykle przekonująco, na długo zapadając w pamięci. Willem Dafoe jako jedyna rozpoznawalna twarz w tym filmie, grający w nim menedżera motelu i swoistego Anioła Stróża dla pozbawionych opieki rodziców dzieci, odnajduje się w nim perfekcyjnie, oferując nam kilka poruszających scen i całkowicie zasłużenie otrzymując za tę drugoplanową rolę nominację do Oscara.


          Tytuł The Florida Project nawiązuje do pierwotnej, roboczej nazwy Walt Disney World, zbudowanego nieopodal Orlando w 1971 roku. Ten park rozrywki ma być przede wszystkim spełnieniem marzeń i nagrodą dla amerykańskich dzieciaków. Fantazje Disneylandu sąsiadują jednak bezpośrednio w The Florida Project z brutalnym realizmem miejsc takich jak Magic Castle, żerujących na turystach i ochłapach skapujących z disneyowskiego stołu. W pewnym sensie film Seana Bakera jest bardziej realistycznym kompanem Bestii z południowych krain (Beasts of the Southern Wild) Benha Zeitlina. Kolorowy kicz miejsc takich jak motel Magic Castle, w połączeniu z zamieszkującym go społecznym marginesem, budzi z kolei pewne skojarzenia z obrazem Spring Breakers Harmony Korine’a, rozgrywającym się notabene również na Florydzie. The Florida Project to kolejna w amerykańskim kinie niezależnym wybitna i społecznie zaangażowana produkcja, która w subwersywny sposób demaskuje amerykański sen, kierując kamerę na jego bezpośrednie sąsiedztwo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz